cytaty z książki "Nieoficjalny przewodnik po Grze o tron"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie ma drugiego cyklu książek, który zaczyna się od egzekucji domniemanego protagonisty, by potem wprowadzić nowego bohatera, syna pierwszego, i jego również uśmiercić. Cóż za sadyzm. Jakże wypaczone poczucie sprawiedliwości. Żaden pisarz nie zaszkodziłby sobie w ten sposób.
Na tym właśnie polega geniusz Martina. Wiele jego postaci jest niejednoznacznych moralnie, a czekające je perspektywy nie zaliczają się do różowych. Bohaterskie postacie nie giną w szlachetnej walce, lecz morduje się je z zimną krwią podczas kolacji bądź też tracą życie z powodu ludzkich błędów. Odwaga, prawda i wartości, jakie reprezentują, chwytają za serce. Utrata Neda Starka była bolesna. Śmierć Robba i Catelyn zabolała nas jeszcze bardziej, ponieważ byli dla nas nadzieją na zemstę. Planując śmierć Neda, Martin wiedział już, że młodego Starka czeka taki sam los, ale skomponował całą opowieść w taki sposób, by dać nam poczucie bezpieczeństwa, nim poczujemy, że ziemia usuwa się nam spod nóg.
W chwili, gdy Martin zgodził się podpisać umowę z Benioffem i Weissem, był przekonany, że wyprzedza ich o lata świetlne i w związku z tym z pewnością nie zabraknie mu czasu na napisanie trzech pozostałych książek. Nadal jednak nie skończył szóstej, gdy - blisko dziesięć lat później - serial wyprzedził jego cykl, a następnie, w roku 2019, dotarł do finału, który obejrzało 18,4 miliona ludzi - nowy rekord dla HBO i ponad dziewięć razy więcej niż liczba tych, których przyciągnął pilot (i to nawet nie licząc milionów, które prawdopodobnie ściągnęły pirackie wersje).
- Mama dowiedziała się o wszystkim później, gdy zadzwoniła do niej Nina Gold i powiedziała: "Hej, Sophie jest w finałowej siódemce" - opowiadała. - A ona zapytała: "W finałowej siódemce czego? Co moje dziecko tym razem nabroiło?".
Przesłuchanie Emilli Clarke do roli Daenerys Targaryen, jednej z najważniejszych w całym serialu, stało się już legendą.
- Byłam zdenerwowana. Ta próba była z pewnością bardzo ważna - wspominała aktorka w programie "The Tonight Show with Jimmy Fallon". - Trochę się bałam, ale zagrałam wszystkie sceny, a na koniec David Benioff... cudowny David Benioff, jeden z twórców serialu... Zapytałam ich, czy mogę pokazać coś jeszcze... a on zasugerował, żebym zatańczyła.
Zbyt późno zorientowała się, że Benioff sobie z niej żartuje, i natychmiast wykonała taniec robota połączony z tańcem kurczaka, ku swemu późniejszemu zawstydzeniu.
- Usłyszałam śmiechy i pomyślałam sobie: "Mam talent komiczny! Świetnie, dostanę tę rolę" - dodała Emilia Clarke.
Po zdobyciu tej roli następnym ważnym krokiem dla Mamoy było spotkanie z filmową żoną, Emilią Clark. Oboje przybyli do Belfastu tego samego dnia i dotarli do hotelu mniej więcej w tym samym czasie.
- Weszłam do środka i usłyszałam, że na drugim końcu olbrzymiego holu ktoś zawołał: "Żonko!" - opowiada Clarke w filmowym wywiadzie dla "Rolling Stone". - Nagle wpadł na mnie ogromny Hawajczyk, uniósł mnie w górę, obalił na podłogę i unieruchomił chwytem za nogi jak rugbista. Dopiero kiedy podniósł mnie i trochę otrzepał, miałam okazję zapytać: "Kim pan jest?".
Lena Headey stała się w oczach wszystkich złotowłosą Cersei Lannister dzięki Peterowi Dinklage'owi, a także niezwykłej zdolności przekazania głębin pychy, okrucieństwa i ambicji tego czarnego charakteru. Headey grała z Dinklage'em w filmie Pete Smalls is Dead. Podczas współpracy Dinklage zauważył w jej grze coś, co przekonało go, że jest znakomitą kandydatką do roli jego serialowej siostry.
Z czasem Irlandia Północna stała się czymś więcej niż tylko inspiracją kształtu Westeros. Gdy Benioff i Weiss musieli zdecydować, gdzie znajdzie się baza produkcji serialu, ten mały kraj nie bez powodu przyciągnął ich uwagę. Naturalne krajobrazy Irlandii Północnej są wystarczająco zróżnicowane, by mogły stać się doskonałym miejscem dla z górą dwudziestu lokacji serialu. Producenci potrzebowali dostępu do zamków, bujnych łąk, portów, lasów i kamieniołomów - a wszystko to przy ograniczonym budżecie.
Nim jednak Podrick zachwycił słuchaczy słodkim, smutnym pięknem "Jenny", w odcinku nastąpiło jeszcze jedno pamiętne wydarzenie. Brienne uklękła przed Jaimem Lannistrem i wstała jako rycerz. Kilka odcinków później ser Brienne, lord dowódca Gwardii Królewskiej, opisuje po śmierci Jaimego jego czyny w Księdze Braci. Obie te sceny są pełne emocji, ale mogło umknąć waszej uwagi, że Djawadi w obu przypadkach sugeruje wielką miłość, która połączyła te postacie.
Fani na Twitterze i Reddicie zauważyli, że fragmenty ścieżki dźwiękowej sezonu ósmego "A Knight of the Seven Kingdoms" i "The White Book" mają melodię bardzo podobną do utworu z sezonu drugiego "I am Hers, She is Mine", który słyszymy, gdy Robb Stark i Talisa składają przysięgi małżeńskie. Gra o Tron nie pozwoliła Jaimemu i Brienne żyć razem długo i szczęśliwie, ale Djawadi sprawił, że poczuliśmy zarówno trwały wpływ ich ślubów rycerskich, jak i ulotnych chwil miłości.
Siedemdziesięciu trzem odcinkom Gry o Tron zawdzięczamy niezapomniane powiedzenia, wzruszające monologi oraz wiele najlepszych chwil w historii telewizji. W serii wypełnionej po brzegi świetnie napisanymi kawałkami (nie, to nie jest odpowiedni moment, by wspominać o "niegrzecznej cipce") trudno wybrać najlepsze z najlepszych, gdy chodzi o słowną szermierkę i trafne filozoficzne spostrzeżenia składające się na najbardziej pamiętne fragmenty Gry o tron.
- Zapytaj mnie za dziesięć lat - odpowiada z delikatnością w głosie. To samo mogliby powiedzieć fani, gdyby zapytano ich, co właściwie osiągnęła Gra o Tron (a czego nie zdołała osiągnąć) podczas ośmiu lat nadawania serialu. Dzień, tydzień, miesiąc - a nawet rok - to zbyt krótki okres, by zrozumieć, jaki wpływ wywarł ten gigantyczny serial na historię naszej kultury, ale z pewnością, podobnie jak fale spowodowane przez wbicie sztyletu między żebra Daenerys rozeszły się po całym uniwersum Gry o tron, w realnym świecie jego wpływ będzie odczuwalny przez następne dziesięciolecia.
Gdy Martin we wczesnych latach dziewięćdziesiątych zaplanował cykl Pieśń Lodu i Ognia, miał on był trylogią. Teraz jednak rozrósł się do siedmiu zaplanowanych książek. Dwie ostatnie mają nosić tytuły Wichry zimy i A Dream of Spring. W 2012 roku autor powiedział jednak w wywiadzie dla Adria News, że ostatnia książka będzie zatytułowana A Time for Wolves. Później zmienił zdanie, choć nadał ten tytuł wpisowi na swoim blogu poświęconemu prawdziwym wilkom.
Podstawowe ekipy kręcące Grę o tron pracowały w Irlandii Północnej, Islandii i Chorwacji, a aktorzy poruszający fałszywymi wilkami i scena z greenscreenem w Kanadzie. Bauer i ekipa od efektów specjalnych odtwarzali sfilmowane sceny z prawdziwymi wilkami, zmniejszając wszystko tak, żeby wilki wydawały się większe, gdy doda się je do sceny podczas postprodukcji.
W pierwszym wydaniu Inside HBO's Game of Thrones scenarzysta i producent wykonawczy Bran Cogman zapytał Benioffa i Weissa, z których fragmentów scenariusza są najbardziej dumni.
- Z tego, w którym Syrio wykłada Aryi swoje przekonania. "Istnieje tylko jeden Bóg: Śmierć. A my mamy jej do powiedzenia tylko jedno. Nie dzisiaj" - odpowiedział Benioff. W cyklu Martina znajdziemy wiele rozmów między Aryą a jej nauczycielem, ale scena z sezonu pierwszego Gry o Tron stanowi połączenie charakterystyki postaci stworzonej przez Martina z nowym dialogiem.
W jej śmierci jest sporo ironii. Zginie pod stertą cegieł i kamieni, dosłownie przygnieciona ciężarem Czerwonej Twierdzy. W ostatnich chwilach nieoczekiwanie znajduje spokój w objęciach brata bliźniaka - człowieka, którym rozpaczliwie pragnęła się urodzić. Owinięta w tę metaforyczną tkaninę rodu Lannisterów, Cersei spotyka swój kres.
- Targaryen, który jest sam na świecie, to coś straszliwego - mówi.
W tej samej chwili, gdy Aemon wypowiada te słowa, do pokoju wchodzi Jon Snow i kamera kieruje się na niego. To zapewne jedna z najzabawniejszych w całym serialu wskazówek sugerujących, że R + L = J.
We wszystkich pięciu powieściach cyklu prologi i epilogi są napisane z punktu widzenia postaci, która na końcu ginie. Co ważniejsze, te rozdziały prawie zawsze zawierają ważne informacje, które mają związek z wydarzeniami opisywanymi w książce.
Jeden z aktorów występujących w Grze o tron wykazał się oryginalnym, buntowniczym podejściem do śmierci granej przez siebie postaci. Pilou Asbaek, duński aktor odtwarzający rolę bombastycznego pirata Eurona Greyjoya, powiedział, że po prostu nie umrze na oczach kamery.
- Odbyłem na ten temat długą rozmowę z [reżyserem] Miguelem Sapochnikiem - powiedział Asbaek w wywiadzie udzielonym HBO dla prowadzonej przez nich strony internetowej Making Game of Thrones - Dan i David powiedzieli: "I wtedy Euron umiera", a ja im na to: "Nie ma mowy". Wtedy zapytali: "Jak to nie ma mowy?", a ja odpowiedziałem: "Nie zamknę oczu. Chcę się uśmiechać i patrzeć na niebo, jakby życie było piękne. Wtedy musicie zrobić cięcie". Miguel ciągle powtarzał: "Musisz zamknąć oczy", a ja odpowiadałem: "Nie".
Euron Greyjoy w ostatnich chwilach życia ma otwarte oczy i patrzy na niebo, odsłaniając w uśmiechu zakrwawione zęby.