cytaty z książki "Nieczuły rozpustnik"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Fakt, że pan czegoś nie rozumie lub nie ceni, nie oznacza jeszcze, że to coś jest bezwartościowe.
Czasami trzeba coś obdarzyć szczerym uczuciem, by nabrało prawdziwego uroku.
Nic nie studzi twojego pożądania szybciej niż szczere uczucie.
Gdy tylko próbujesz udawać niewiniątko, od razu wiadomo, że coś się za tym kryje.
Bywa jednak i tak, że właśnie ci najinteligentniejsi wyrządzają sobie największą krzywdę.
- Uzgodniliśmy chyba, że nigdy nie będziemy niczego traktować zbyt poważnie.
- Staram się, ale śmierć i bieda sprawiają, że nagle wszystko wydaje się mniej zabawne.
Bracia ukłonili się grzecznie, a wdowa odpowiedziała zdawkowym dygnięciem.
- Witam pana milordzie. I pana, panie Ravenel. postaram się jak najszybciej przygotować spis inwentarza, żeby mógł pan grabić i plądrować w uporządkowany sposób.
- Postaram się jak najszybciej przygotować spis inwentarza, żeby mógł pan grabić i plądrować w uporządkowany sposób.
Twoje związki trwają zwykle nie dłużej niż jesienna grypa.
Nie da się na prawdę poznać człowieka, dopóki nie zamieszka się z nim pod jednym dachem.
- Naprawdę myślisz, że cię przeżyję? Z wszystkimi moimi słabościami?
- Mam ich tyle samo.
- Tak, ale ja traktuję moje ze znacznie większym entuzjazmem.
- Czy da mi pan słowo honoru, że zachowa tajemnicę?
Przytaknął skwapliwie. Jako, że nie miał honoru zawsze bez wahania się do niego odwoływał.
Biedactwo. Jakież to musi być trudne, jakie kłopotliwe, gdy człowiek nagle musi myśleć o kimś prócz siebie.
(...) kobiecy płacz to forma manipulacji. Co gorsza, forma nieatrakcyjna.
Jak na człowieka, który rzadko kiedy trzeźwieje, wykazałeś się niezwykłą spostrzegawczością.
Odpowiednie słowa mogą skrępować skuteczniej niż łańcuch.
Ten, kto pierwszy powiedział, że śmiech to zdrowie, chyba nigdy nie miał uszkodzonych żeber.
Są w życiu takie chwile, że wszyscy musimy znosić to, co nieznośne.
- Nie powinno cię tu być - burknął Devon i odwrócił się do bliźniaczek.
- Czy koś tu został zdeprawowany lub zhańbiony?
- Wielokrotnie, odkąd skończyłem dwanaście lat - odpowiedział bystro West.
- Nie pytałem ciebie, mówię do dziewczyn.
- Jeszcze nie - odparła Kasandra radosnym tonem.
- Pan Winterborne widzi!
Helen odetchnęła głęboko, uciszając rozszalałe serce.
- Skąd wiesz kochanie? - spytała spokojnie.-
- Podsłuchałam jak odczytywał litery z tablicy.
Kathleen zgromiła bliźniaczkę spojrzeniem.
- Prosiłam cię, żebyś nie podsłuchiwała pod drzwiami, Pandoro.
- Wcale nie stałam pod drzwiami - podniosła pustą szklankę. Poszłam do sąsiedniego pokoju i przyłożyłam do ściany. Jeśli się przytknie ucho do dna, słychać co mówią po drugiej stronie.
- Ale ja muszę poznać zakończenie ej historii.
Winterborne się roześmiał. Niezwykle czarująco, szorstko i delikatnie zarazem. Gdy odpowiedział, jego akcent stał się jeszcze silniejszy, niż zwykle.
- Oto skutek czytania powieści. A tak na prawdę to wcale nie jest najważniejsze.
- Co w takim razie jest? - zapytała odważnie.
Spojrzał jej w oczy.
- Że on kocha. Że szuka. Że tak, jak cała reszta podobnych mu nieszczęśników, nie ma pojęcia czy zdobędzie jej serce.
Świat nie jest przyjaznym miejscem dla niewinnych, młodych kobiet.
- Instalują bojler - wyjaśniła Pandora.
- Pandoro, skąd ty to wszystko wiesz? - spytała podejrzliwie Kathleen.
- Majster mi wyjaśnił.
- Kochanie, nie wypada rozmawiać z mężczyzną, którego ci oficjalnie nie przedstawiono. Pandoro obiecałaś przestrzegać pewnych zasad.
- I robię to - odpowiedziała rozgoryczona bliźniaczka - przestrzegam wszystkich, o których pamiętam.
- Więc jak to się dzieje, że pamiętasz szczegóły instalacji hydraulicznej, a podstaw etykiety już nie?
- Bo technika jest ciekawsza.
Nie panując już zupełnie nad emocjami, Kathleen otworzyła szeroko drzwi i spiorunowała Devona wzrokiem.
- To pan sprowadził tu robotników! - syknęła.
- Robotnicy to najmniejszy problem. Ktoś musi wziąć sprawy w swoje ręce.
- Jeśli wyobraża pan sobie, że weźmie mnie...
- O! Od pani bym zaczął - zapewnił z przekonaniem.
- Zdobyłeś władzę towarzyską i polityczną
- Władzę bez kapitału. wolałbym na odwrót.
Winterborne pokręcił głową.
- Zawsze wybieraj władzę. Pieniądze mogą się zdewaluować, ktoś może cię też okraść, a wtedy zostaniesz z niczym. Mając władzę, zawsze możesz je zarobić na nowo.
- Przeprosiłem!
- Nigdy nie przepraszaj kobiet. To tylko umacnia je w przekonaniu, że zrobiłeś coś złego i jeszcze bardziej złości.
Devon westchnął ciężko, próbując przebić wzrokiem siateczkę woalki.
- Musi pani nosić tę przeklętą zasłonę? - burknął.
- Czuję się jakbym rozmawiał z abażurem.
- Nazywa się to żałobnym welonem. I owszem, muszę go nosić w obecności obcych.
- Może zaprosimy też pańskiego brata? Pokręcił głową.
- Właśnie uciął sobie drzemkę.
- O tej porze? Jest chory?
- Nie, prowadzi prawdziwie kocie życie. Długie godziny snu, przerywane krótkimi okresami aktywności, w których głównie zajmuje się sobą.
- Fakt, że pan czegoś nie rozumie, nie ceni, nie oznacza jeszcze, że to coś jest bezwartościowe.
- Zgoda, ale nie może pani zaprzeczyć, że niektóre tradycje wymyślili idioci. Na przykład pojedynki, ofiary z ludzi albo wielożeństwo. Na pewno żałuje pani, że zrezygnowano z tej tradycji.
- Przypuszczam, że gdyby pan mógł, miałby dziesięć żon.
- Byłbym wystarczająco nieszczęśliwy z jedną, nie potrzebowałbym pozostałych dziewięciu.
- Theo nie spadł, dokładnie rzecz biorąc został zrzucony - zauważył jego młodszy brat Weston.
- Najwyraźniej koń nie mógł go znieść, tak jak ja.