cytaty z książek autora "Marion Woodman"
Myślę, że życie jest niesamowite. Żałuję, że nie mam trzydziestu lat. Może możliwe jest kolejne wcielenie? Ale, widzisz, jest w tym ciągły paradoks. Jeżeli żyjesz w rzeczywistości, cierpisz, ale też doświadczysz radości z jej doświadczania, czystej radości płynącej ze spacerowania i patrzenia na to fantastyczne drzewo, o tam. Spójrz na nie, jest cudowne! Wiesz, że jesteś tutaj, obecna tu i teraz. Tak samo jest z ludźmi. Dajesz energię otrzymujesz energię. To nieustanny przepływ.
A gdy napotykasz śmierć, wiedząc, że żyłaś swoim życiem najpełniej jak potrafiłaś, jesteś gotowa, aby rozpocząć nowy rozdział. Jeżeli nie żyłaś nim, jeżeli nigdy cię w nim nie było, nigdy nie byłaś obecna, jestem przekonana, że śmierć będzie cię przerażać, bo całe twoje życie było nieobecnością. Przegapiłaś je. Cóż, ja nie zamierzam przegapić swojego (s. 147).
Gdy udasz się wystarczająco daleko, rozpoznasz samą siebie wychodzącą sobie na spotkanie. A wtedy powiesz – TAK.
(...) wielu z nas – dotyczy to kobiet i mężczyzn – jest w ten czy inny sposób uzależnionych, bo nasza patriarchalna kultura kładzie nadmierny nacisk na specjalizację i doskonałość. Starając się robić wszystko najlepiej w szkole, w pracy, w relacjach – w każdym, nawet najmniejszym zakątku naszego życia – próbujemy zamienić się w dzieła sztuki. Pracując tak ciężko nad stworzeniem doskonałej wersji samych siebie, zapominamy, że jesteśmy istotami ludzkimi. Z jednej strony staramy się być niczym skuteczna, zdyscyplinowana bogini Atena, z drugiej – zmuszeni jesteśmy stawić czoła żarłocznej stłumionej energii Meduzy. Obie są nierozerwalnie ze sobą połączone. Jeżeli wpadamy w pułapkę boskich skrajności, trafiamy w rejony, które do nas nie należą. Tymczasem zapomniana dziewicza Andromeda tkwi przykuta do nadmorskiej skały, i może zostać poświęcona potworowi z głębin nieświadomości. Zapomniana w naszej kulturze poślubiona milczeniu niepokalana. Dopóki przykuta jest do skały, pozostaje w bezruchu i nieskalana. Jest niczym postać z greckiej urny Keatsa – pełna pasji żywotność zastygła w marmurowym bezruchu.
To książka o ścinaniu głowy, wykuta w twardej skale uzależnienia od doskonałości. Pisząc ją, musiałam wielokrotnie toczyć batalie z czarnym krukiem siedzącym na moim ramieniu i skrzeczącym mi do ucha: „To nie jest wystarczająco dobre. Nic masz nic nowego do powiedzenia. Nie piszesz wystarczająco dobrze”. (...) nieustannie musiałam powstrzymywać się od poprawiania zdań i całych akapitów. Gdyby nie termin ukończenia książki, który wisiał mi nad głową, nigdy bym jej nie wydobyła ze skały, w której spoczywała. A wtedy kruk zaczynał krakać: „Wielkie mi co”.
Gdy zastanawiam się nad naszą Ziemią – kruchą małą kulą toczącą się we wszechświecie – i badam sny, które ludzie mi przynoszą, jestem coraz bardziej przekonana, że świadomość próbuje przejść od władzy do miłości (s. 146).