cytaty z książek autora "Tracy Deonn"
(...) wszyscy uczymy się, jak przeżyć w wodzie, w której pływają rekiny, bo nie mamy innego wyjścia.
Początek, koniec i wszystko, co pomiędzy, pod warunkiem, że z tobą.
To również objaw żałoby(...): nieumiejętność uporania się z faktem, że osoba to coś więcej niż jej brak. Że miłość nie ogranicza się tylko do poczucia straty.
Nie pozwól, żeby twoje życie definiowała jej strata. Niech definiuje je miłość.
Intencja to szkielet pragnienia, ale wymaga również paliwa. A paliwem tym jest ludzka wola. Wola to świadomy wybór trwałego dążenia w celu realizacji własnych pragnień. Dokonując takiego wyboru, ludzie mogą tworzyć najsilniejsze dzieła.
(...) żałoba to nie zawody. Nie jest to z góry ustalony identyczny ból, z którym zmagamy się wszyscy, gdy odnajdzie nas śmierć. Żałoba jest potworem ukształtowanym przez osobiste uczucia i wspomnienia specjalnie po to, by pożreć człowieka jednym kęsem. Żałoba to cierpienie skrojone na miarę.
Tym, co wiąże nas naprawdę, jest nie krew, lecz cierpienie. Kiedy tracimy kogoś, kogo szczerze kochaliśmy, strata odciska się też na wszystkich innych, których darzymy miłością.
Miłość to potężna siła, potężniejsza niż krew, chociaż jedno i drugie przepływa przez nas jak rzeka. Ona może ci odpowiedzieć, ale nawet jeśli tego nie zrobi, nadal cię kocha.
Chcę krzyknąć: „Bo śmierć przerywa nasze połączenie!". Śmierć to nie nić. To ostrze, które odcina nasze więzi. Śmierć odciąga nas od siebie nawzajem, a mimo to pozwala nam pozostać blisko. Choć głęboko jej nienawidzimy, ona kocha nas bardziej.
Moje serce bije do jej rytmu.
Jedna matka, dwie matki, trzy matki. Odeszły.
Biorę głęboki oddech. Ponieważ złamane serce odziera nas z elokwencji i sprowadza język do gołych kości, a także dlatego, że nie chcę, żeby pojawiła się Nowa Bree, która zmieni tę rozmowę w erupcję emocji i łez, przygotowałam wyznanie składające się z jak najmniejszej liczby słów.
Kiedy nastaną cienie, nastanie też światło. Kiedy zostanie przelana krew, odpowiemy na wezwanie. Na Królewski Stół, na potęgę zakonu, na nasze wieczne śluby, krew jest prawem.
Intencja to nie to samo co potrzeba. Nawet pragnienie nie jest intencją.
- Nie znoszę kameralnych przyjęć. Zmuszają człowieka do nieustannego wysiłku.
Mrużę oczy, próbując zlokalizować w pamięci znajomo brzmiące słowa.
- Czy ty mnie właśnie poczęstowałaś Jane Austen?
- Kto jest większym nerdem? - pyta Alice z błyskiem w oku. - Ten, kto cytuje książkę, czy ten, kto rozpoznaje cytat?
- Czekaj - kręcę głową z rozbawieniem - a teraz jeszcze mi dokładasz "Gwiezdnymi wojnami"?
- Ależ nie. - Uśmiecha się szeroko. - Dokładam ci "Nową nadzieję".
- A jak byś sobie życzyła, żebym cię niósł? - mówi rozdrażnionym tonem, wolno wypuszczając powietrze przez nos. - Co by cię zadowoliło, panno Matthews?
Prycham i obchodzę go dokoła. Oceniam swoje opcje, ignorując jego zniecierpliwione spojrzenie.
- Na barana.
- Słucham?
- Słyszałeś.
- Jak w tym filmie...
- Zamknij się.
- Co za bezczelność.
- Co za arogancja.