cytaty z książki "Opowieść o złodzieju ciał. Tom 1"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Zaufaj mi - wyszeptałem. - Nie skrzywdzę cię.
- Och, ale ja chcę, żebyś mnie skrzywdził.
Im więcej się dowiadujemy, tym głębszego nabieramy przekonania, że o żadnych zwycięstwach nie ma mowy.
Zasady, zasady, zasady. Oni zawsze kończą, rozprawiając o zasadach. A ja kocham łamać wszelkie reguły, tak jak ludzie lubią rozbijać o ściany kominka szklanki, którymi wznieśli toast.
Nie jestem głupcem wędrującym w czasie ani bogiem zahartowanym przez milenia. Nie jestem oszustem w czarnej pelerynie ani włóczęgą. Mam sumienie. Potrafię rozróżnić dobro od zła. Wiem, co robię, i tak, przyznaję robię swoje. Jestem wampir Lestat. Oto odpowiedź dla ciebie. Zrób z tym, co zechcesz.
Pamiętajcie, początki są zawsze trudne i najczęściej sztuczne.
Może Bóg jest, a może go nie ma. Ale niedola i cierpienie są na pewno. Nie sposób temu zaprzeczyć.
,,Sięgnęliśmy w otchłań tego wirującego chaosu,wydobyliśmy stamtąd małą,błyszczącą rzecz i uczepiliśmy się tego,wmawiając sobie,że ma to jakieś znaczenie,że świat jest dobry,a my nie jesteśmy źli i w końcu powrócimy do domu
Zawsze jednak, odkąd pamiętam, byłem człowiekiem czynu. Użalanie się nad sobą to strata czasu, podobnie jak odczuwanie strachu.
Wiedziałem, że zapaliłem tę świecę we własnej intencji. (...) za diabła, który stał terazw tym kościele, ponieważ kochał świece i uwielbiał stwarzać dzięki nim światło. Ponieważ nie wierzył w Boga, Matkę Bożą ani żadnych świętych.
Ponieważ był rozgoryczony, zdeprymowany (...). Ponieważ był samotny (...). I ponieważ odzyskał radość, uczucie, którego nigdy nie zdołał w sobie przemóc, na jego ustach pojawił się już diaboliczny uśmieszek (...). Ta mała świeca, ta cudowna świeca została zapalona w intencji wampira Lestata! (...)
Pal się w mojej intencji.
Za mnie.
(...)Ludzie Ci otwierali się na światło niczym kwiaty,przyspieszali kroku,mówili energicznie.A kiedy poczułem na twarzy i dłoniach promienie słońca,ja również otworzyłem się na nie jak kwiat
Tak, dosięgamy szalejącego chaosu, wyszarpujemy jakąś błyszczącą rzecz, przywiązujemy się do niej i mówimy sobie, że ma znaczenie, a świat jest dobry, my nie jesteśmy źli i wszyscy w końcu wrócimy do domu.
- Ojcze mój, który jesteś w piekle, Lestat imię twoje.
- A ty? Po tym jak słońce spiekło cię na popiół, czy trafiłaś do piekła?
- Nigdy ci tego nie powiem!
(...) tak naprawdę wcale nie chciałem być znowu człowiekiem (...).
- Mówiłeś mi o tym wcześniej. Ale przecież musiało być w tym coś, cokolwiek, naprawdę dobrego?
- To znaczy?
- Światło słońca.
Cisz nocy powróciła,kiedy tylko turkot pociągu rozpłynął się w dali.Na mostach nie było widać żadnych aut,a gęsta mgła przetaczająca się nad rzeką przesłaniała blednące gwiazdy.Znów płakałem
Wydaje mi się, że bez względu na to, w co się wierzy, nieskazitelna czystość bierze się z tchórzostwa.
Jeśli prawda mnie nie zbawi, nic tego nie dokona.
Nie możemy powstrzymać samych siebie przed czynieniem piękna. Tak jak nie możemy powstrzymać przed tym całego świata.
Może po prostu łatwiej mi całą winę zrzucić na ciebie. Widzisz, tak naprawdę nigdy nie potrafiłam odróżnić dobra od zła.
Zajęło ci dwieście lat uświadomienie sobie, że tego właśnie chcesz - powiedział. - Wiedziałem to od chwili, gdy wyrwałem się z odrętwienia i ujrzałem cię leżącego na podłodze. Wyglądałeś jak pusta skorupa. (...) Czy wiesz, o czym pomyślałem? Sądziłem, że wymyśliłeś wreszcie sposób, aby się zabić.
Spójrz na te chmury oddalające się na skrzydłach wiatru od raju.Gwiazdy wyglądały jak małe migoczące drobiny pośród bladej powodzi wieczornego światła
Wzrastajcie i mnóżcie się-rzekł Pan,tworząc z pary całe mnóstwo dzieci,jak wielki ogień wywodzący się z dwóch tylko małych płomyków.
Bóg jest ogniem, a my wszyscy małymi płomykami; kiedy umrzemy, te małe płomyki znów połączą się z bożym ogniem.
Nie wierzę ci. Od stuleci z zaciekawieniem obserwuję dwuletnich śmiertelników. Są żałośni. Biegają w tę i z powrotem, stale się przewracają i niemal bez przerwy krzyczą. Nie znoszą tego, że są śmiertelnikami! Wiedzą już, że to wyjątkowo paskudna sztuczka.
Mój największy grzech stanowi fakt, że zawsze świetnie się czułem we własnej skórze. Poczucie winy i moralny wstręt nigdy mnie nie opuszczały, lecz mimo to bawiłem się wspaniale. Jestem silny. Posiadam niezłomną wolę i żądzę życia.
Bóg może istnieć albo i nie, ale cierpienie istnieje z całą pewnością. Jest absolutnie rzeczywiste i niezaprzeczalne. I z tej realności wynika właśnie moje zaangażowanie, jądro mojej wiary.
Boże, jak bardzo go nienawidzę! Ale... ja sam mam na sumieniu gorsze rzeczy.
Śnimy o lataniu, być może dlatego, iż zapamiętaliśmy je z czasów, gdy zanim się jeszcze narodziliśmy, egzystowaliśmy w niebiańskim królestwie. Lecz żyjąc na ziemi, nie potrafimy już tego pojąć.
(...) to znaczny, że bawię się tobą. Mogę nawet zniszczyć cię za to, co mi zrobiłeś. Jeszcze nie podjąłem decyzji. Nie boisz się?
Ale cóż za pożytek byłby z czynienia oskarżeń, złapania go, potrząśnięcia i zażądania odpowiedzi na cisnące mi się do głowy pytania? Może lepiej nie wiedzieć. (...) W głębi duszy musiałem przyznać, że byłem bardzo zadowolony z jego przyjścia. Czasami nienawiść i miłość służą tym samym celom.