cytaty z książek autora "Joanna Kołaczkowska"
Na ekranie James właśnie ronił łzę za swoją zginiętą dopiero co ukochaną… Zrobiło się miejsce. Poczułam rozlewające się w moim ciele natchnienie. Już prawie mamrotałam pod nosem „Daniel, Warszawa, Kasprowicza 8/12, przybądź – ugoszczę cię”. Już prawie, bo naszła mnie refleksja.
Czy James Bond nadawałby się do życia? Czy dałby radę pod zlewem syfon odkręcić, bo się zatkał, i swoją dłonią przeznaczoną do całowania wyjął kłąb mieszanki niezwykłości? I czy po tym byłby dla mnie nadal czarowny?
A jeżeli widok, gdy James Bond parska śmiechem, a z jego nosa na sekundę wylatuje wielka bańka, byłby nie do zniesienia? Bańka po chwili znika – owszem – ale w moim mózgu na zawsze zostawia zorane pole pszenicy.
Czy James Bond potrafiłby posprzątać po moim kocie, któremu niestrawność próbowała podejść pod prąd, ale w rezultacie wydostała się naturalną drogą? I czy po tym nadal byłby takie uroczy? Czy to by Jamesa Bonda nie zepsuło?