cytaty z książki "Marek Edelman. Życie. Do końca"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Edelman: [Ojczyzna] to jest mieszkanie, w którym się żyje, dom, przed którym stoi drzewo albo nie stoi, podwórko. I piątka czy dziesiątka przyjaciół. To jest ojczyzna. Co to jest patriotyzm? To przywiązanie do tego drzewa, domu, podwórka i paru znajomych. Do państwa już nie, bo mnie się wiele rzeczy w państwie nie podoba i nie muszę go kochać.
Edelman: Nie tylko ci, którzy walczyli, byli bohaterami. Ktoś, kto dołączył do swojej matki, aby sama nie szła na śmierć, jest takim samym bohaterem jak ten, co zginął z bronią w ręku.
Edelman: Tych, którzy umierają w domu, rodziny rozbierają i wyrzucają ich ciała na ulicę, by pogrzeb odbył się na koszt Gminy. Dlatego codziennie nad ranem ekipy pogrzebowe zbierają z chodników trupy, które przygodny przechodzień przykrył gazetą i, żeby nie sfrunęła, przycisnął kamieniem.
...alkohol w smaku nie jest najlepszy, bo on nie jest od smaku. Ale dobra whisky to dobra whisky. I z korkiem, nie z zakrętką. Jedzcie, jedzcie. Nie od jedzenia się tyje, a od głowy. A pić trzeba tak, żeby nie zapominać.
Edelman: Lejkin, który jako kolaborant wszedł do czarnej legendy getta, był świetnym adwokatem, błyskotliwym, postępowym. Potem urodziło mu się dziecko. Chciał je uratować i stał się wspólnikiem morderców, demonem.
Jacek Kuroń: Można się zastanawiać, z czego wynika zaangażowanie Marka [Edelmana]. Otóż on wciąż jest Komendantem powstania w getcie - między innymi dlatego, że ma własną definicję Żyda. Dla niego Żydem jest każdy, kto jest prześladowany - niezależnie od tego, gdzie i kiedy dotykają go represje. Patrzy na współczesność z tej właśnie perspektywy: obrony prześladowanych i słabych. Mówi o sobie, że jest strażnikiem grobów swych umarłych towarzyszy z getta . Ale to niecała prawda - jest także strażnikiem żywych: uchodźców z Bośni i z Kosowa, Cyganów oddzielonych murem od Czechów w Usti, a także, co podkreślał, Palestyńczyków w Izraelu - czego tamtejsi Żydzi do dziś nie mogą mu zapomnieć.
Na pytanie, czym można tłumaczyć wybuch antysemityzmu w Polsce w 1968 roku (...) [M. Edelman] odpowiada:
Strach i nienawiść. Antysemityzm jest zawsze polityką, od początku do końca, a uczucie nienawiści łatwo wzbudzić. Z miłością trudniej. Kiedy jest destabilizacja, jakakolwiek, gospodarcza czy polityczna, wtedy szybko trzeba pokazać wroga, wroga, którego łatwo odróżnić, tak? Więc czemu nie Żyd? Ona ma czarne włosy, duży nos... I choć nie było wtedy łagru, za sympatię do Żyda można było jednak stracić pracę. Była wielka destabilizacja, jakaś grupa chciała przejąć władzę, więc chciała na czymś wyjechać, chciała mieć poparcie, a to najłatwiej zbudować na nienawiści.
Wystarczy mieć w życiu zasadę, żeby nie robić świństw. Choć życia do końca nie da się zaplanować. M.Edelman.
Edelman: O Napoleonie się mówi, że był wielki, a przecież nie był sam. Miał wielkich generałów. Tętno 44 i rytm komorowy. To co on z tym mógł sam zdziałać?
Autorzy: Chyba jednak lepiej było odebrać sobie życie, niż wpaść w ręce Niemców?
Edelman: Aleście mądrzy... Przywódcy nie wolno popełniać samobójstwa, musi walczyć do końca, tym bardziej że była szansa na opuszczenie getta... Może i samobójstwo to dobry symbol, ale nie poświęca się życia dla symboli. Niech będzie: zginęli bardzo pięknie.
Edelman: Na Żelaznej dwóch Niemców postawiło starego Żyda na beczce. Wielkimi nożycami zaczęli mu strzyc brodę. Wokół mały tłumek, przeważnie Żydów, przyglądający się temu widowisku z uciechą. (...) Patrząc na to, postanowiłem sobie, że nigdy, przenigdy nie pozwolę postawić się na beczce.
Edelman: Z człowiekiem jest tak, jak z lwami w stadzie, kiedy na zewnątrz wyrzucają słabsze sztuki. Żeby szakale, które podchodzą, zżarły słabszych. Tak samo jest u ludzi. Nie ma różnicy. To jest filogenetyczne. Człowiek to taka bestia, że jak nawet zrobi coś dobrego, to potem musi to zepsuć.
Edelman: Śmierć w getcie to jest to samo co śmierć w powstaniu w getcie. To ludzie sobie wymyślili, że ładniej się umiera z bronią w ręku.
Edelman: Faktycznie, był faszyzm, komunizm, ale to zrobili ludzie! Mówicie o zbrodniczych systemach, ale systemy stworzyli ludzie! Proszę z człowieka nie robić cacusia, który leży w beciku!
20 lutego 1942 roku szef policji żydowskiej służącej Niemcom, Szeryński, uda się na Krochmalną 18, do mieszkania 20. W barłogu leży trzydziestoletnia Rywka Urman, która oświadcza, że wycięła i zjadła kawałek pośladka swego dwunastoletniego syna Berka, zmarłego poprzedniego dnia.
Autorzy: Nie chciałby Pan wiedzieć, kto na Pana donosił? [do UB i SB]. Edelman: A co to mi za różnica, kto? Z jednym, o którym wiem, bo znalazłem jego papiery... Przyjaźniłem się z nim, uczył mnie sportu, bo ja się na tym nie znałem. Napisał na mnie, no i co? Dla mnie to nie miało żadnego znaczenia. To dla niego miało znaczenie.(...) Oczywiście z prawnego punktu widzenia inaczej trzeba traktować tych, co zabili Pyjasa czy Popiełuszkę. Ale przeciętni ubecy to są małe gnojki. Dajcie im spokój.