cytaty z książki "Jutro przypłynie królowa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bo widzisz, oni kochają, jakby nienawidzili. Taka miłość z wadą serca. Nić, co nie złączyła, choć oplotła.
W warunkach częściowej izolacji normy etyczne z czasem zaczynają żyć własnym życiem. Najważniejszym odniesieniem staje się tu i teraz. Człowiek zapomina, że gdzieś postępuje się inaczej.
W piątek była kolacja pożegnalna, a w sobotę pastor nas zostawił. Kościół uznał, że nie stać go na dalszą misję na Pitcairn. Musiałam przegapić moment, w którym stał się firmą.
Najlepiej mi wychodzi milczenie, ale życie nie znosi pustki, im dłużej milczę, tym jest mnie mniej.
Na Pitcairn niektóre informacje są jak zawleczki granatów.
Obcy, kiedyś żył na wyspie:
- Granica między dobrem i złem, wcześniej nieprzekraczalna, zostaje przekroczona. Przeobraża się ludzka natura. Człowiek odkrywa w sobie ciemną stronę. Zmiany zachodzą szybko. Niespodziewanie szybko. Zapominasz, że na innej ziemi kłaniałeś się kobietom. Obserwujesz nową rzeczywistość w zadziwieniu, w bierności. Przechodzisz w stan porównywalny z depresją. Wydaje ci się, że jesteś bezradny, że możesz to jedynie zaakceptować. Jest wspólnota, są Chłopcy, ich zasady. Okazuje się, że to jedyne zasady, jakie dają poczucie bezpieczeństwa. Nie uchwycisz momentu, kiedy bierzesz je za swoje. Tracisz poprzednią tożsamość. Nie oceniaj mnie. Człowiek chce się przede wszystkim przystosować. Ochronić. Nie myśli o kosztach. To pokazuje, jak względne jest to, co nazywamy ucywilizowaniem, i jak łatwo możemy stracić człowieczeństwo.
W osiemdziesiąte urodziny wyspiarze urządzili jej przyjęcie. Elsa protestowała:
-Jestem damą, nie stępię paznokci, żeby po was sprzątać.
Odwraca się do mnie i mówi:
-Przed śmiercią czuję tylko radość.
-Jak to możliwe, pani Elso?
-Zapomniałam, co złe. Alzheimer.
- Dostajemy tysiące listów (...). Od tysięcy Europejczyków i Amerykanów gotowych zrezygnować z dotychczasowego życia od zaraz. Lgną do nas zagubieni. Ludzie, którym brak tożsamości. Myślę, że Pitcairn to coś w rodzaju ich ostatniej szansy.
Bo w zachodnim sposobie myślenia ważne jest nowe. Człowiek bombardowany jest przekazem, że nowe jest lepsze. Ogląda wiadomości, czyta depesze: powołano nowy rząd, nowy przywódca szansą na ład. Ten, kto wprowadza nowe, zyskuje czas. Krytyczny umysł tępieje, człowiek nie wierzy w wyższość nowego, ale nie może z nim dyskutować, podważyć go. Więc czeka, aż nowe zawiedzie.
- Spójrz. - Moe sięga po niewielki bazalt, rzuca do oceanu. - Wystarczy jeden kamień i już zakłóca powierzchnię wody. Widzisz?
- Widzę.
- Ale nie zmieni jej biegu.
Najpierw ciało szuka miłości, potem serce, a na końcu rozum.
Był sztorm. Fale wysokie na pięć pięter. Jedna porwała Zeldę do oceanu. Na jej ratunek rzucili się Buck, Brayden, Garwood i Bourne. Skoczyli na niemal pewną śmierć, ale uratowali ją.
- Kochani Chłopcy - mówiła ponoć ocalona kobieta. O tym jak spłacała dług wdzięczności, nie powiedziała.
Ojcowie mówili przed sądem: "Nasze córki to dziwki, są obłąkane, gwałty to ich urojenie". Żaden nie pomścił córki.
Mogłaby uciec do Nowej Zelandii, zacząć wszystko od nowa. Ale jakie życie ją czeka? Bez szkoły, bez zawodu. Byłaby niżej niż Maorysi. Tu jest potomkinią Fletchera, przywódcy buntowników z Bounty.