cytaty z książki "Nieskończoność"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bez względu na to jak wygląda twoja relacja z rodzicami, jedno mogę ci przysiąc, będziesz za nimi tęsknił, gdy ich zabraknie.
-[...] Nie obraźcie się, ale tekst w rodzaju "To zombie, Wysoki Sądzie, proszę mnie nie skazywać na krzesło elektryczne" jest raczej kiepską wymówką. Uwierzcie mi, wiem coś o tym. Mój tato odsiaduje potrójne dożywocie, bo zabił, cytuję "od groma demonów, które próbowały mnie zabić. Gdybym ja ich nie zabił, Wysoki Sądzie, opanowałyby miasto i wzięły w niewolę wszystkich tych mało ważnych, żałosnych ludzików." Jego argumentacja jakoś nie trafiła sądowi do przekonania. Nie pozwolili mu nawet powołać się na niepoczytalność. Mówię wam, "trzeba było zabić zombie" w sądzie nie przejdzie.
Zirytowany Mark pokręcił głową.
-A powinno.
Nie zależało mu na szacunku osób, które niewarte były tego, by sobie o nie wytrzeć nos, ludzi, na których szkoda było wyplutej gumy do żucia, przyklejonej do podeszew jego zużytych butów.
Chciał móc sam siebie szanować. Pragnął też szacunku ludzi, którzy naprawdę się liczyli w jego życiu i których kochał.
Między tym, co człowiek chciałby mieć, a tym, bez czego nie może się obejść, jest duża różnica.
No, dobra. Niech będzie. Niech się z niego śmieją. I tak nic na to nie poradzi. Jak nie koszula, znajdzie się coś innego, z czego będą się mogli nabijać. Na przykład buty. Albo fryzura. A jak już do niczego innego nie będą mogli się przyczepić, to zajmą się jego nazwiskiem. Cokolwiek powie lub zrobi, im to wystarczy. Niektórzy ludzie po prostu tak już mają i nie potrafią żyć bez znęcania się nad innymi.
-Cholera, młody, czy oni w tej twojej szkole nie uczą was niczego użytecznego? Bokor. Osoba, która tworzy i kontroluje zombie. W jakiej ciemnej dziurze ty siedziałeś, że tego nie wiesz?
-Hej, Kyrian, wyjdź już spod tego prysznica i złaź na dół. Twój dom właśnie napadły zombie. Rosa i ten twój chłopak sobie z nimi poradzili. Pomyślałem, że może chciałbyś wiedzieć.
-A skąd wiesz, ze to nie był wiatr? - zapytał Acheron.
-Ten sam wiatr, który przewiał cię na drugi koniec domu, aż wylądowałeś przede mną?
-Możliwe. Jakieś tornado. Ostatecznie jesteśmy w Nowym Orleanie. Takie rzeczy się zdarzają.
Nie ufaj nikomu, bo wszyscy cię wyrolują. I jeszcze będą się przy tym śmiać.
Pieniądze nie rozwiązują problemów. Raczej są źródłem nowych.
To właśnie liczy się najbardziej. Mózgownica, a nie kasa.
Z drugiej strony w tym momencie nie pogardziłby też wyrzutnią rakietową. Nie mógł tego jednak powiedzieć na głos, bo kadra nauczycielska zapewne uznałaby takie pomysły za niestosowne i zadzwoniła po policję.
-Co tak naprawdę o tym myślisz?
-Że bardzo się cieszę, że żyję i że nie zamierzasz mnie zabić za to, że dałem się postrzelić i jestem w szpitalu, na który nas nie stać.
-Pewne środki chemiczne mogą zrobić z człowieka coś podobnego do zombie, ale nie zmuszą go do zjedzenia innego człowieka.[...]Lepiej nie pij kranówki ani owoców morza, dopóki tego nie przebadam.
Nick się uśmiechnął.
-Normalnie raczej nie piję owoców morza, ale...
-Skąd masz taką furę?
Ash spojrzał na niego jak na idiotę.
-No wiesz, wystawiłem dealerowi czek na naprawdę wysoką sumę. Czek się nie odbił, a potem wydarzyło się coś absolutnie niesamowitego... Sprzedawca dał mi kluczyki i pozwolił wyjechać z salonu. Czysta magia.
Simi spojrzała na niego uważnie.
-A muszą nadal oddychać?
Tak - odpowiedzieli zgodnie Nick i Caleb.
- A niech to. -Simi wydęła wargi. -No, to nie ma zabawy.
Jego wrogami nie były żałosne dupki, które się z niego naśmiewały i nienawidziły za rzeczy, na które nie miał wpływu.
Jego wrogami byli ci, którzy go okłamywali, podszywając się pod jego przyjaciół. Ci, którzy chcieli, by stał się taki jak oni. By zrujnował sobie życie i odrzucił wszystko, na co tak ciężko pracował.
Mam pistolet i koparkę. Nikt nie będzie szukał ciała pod zbiornikiem na szambo.
-Gdzie ja jestem?
-W szpitalu.
-No co pan? Serio? A myślałem, że w McDonaldzie.
Zasada nr 1: najpierw strzelaj, potem zadawaj pytania.
Zasada nr 2: I popraw jeszcze, tak na wszelki wypadek. lepiej dmuchać na zimne.
Jej, ależ z nich optymiści, po prostu promienie słońca przebijające się przez najciemniejszą chmurę...
W piekle.
Sfrustrowany Nick wypuścił powietrze z płuc i wstukał w wyszukiwarkę kolejną komendę. Czuł się jak ostatni baran z tą jedną zdrową ręką. Zresztą baran pewnie też by za bardzo nie trykał bez jednej kończyny. Potknąłby się tylko, przewrócił i doznał wstrząsu mózgu... A to pewnie nieźle boli.
Czemu nie złapię świńskiej grypy czy czegoś w tym rodzaju? Niechby trwała ze cztery lata, aż opuści szkołę i będzie mógł rozpocząć życie pozbawione wiecznych poniżeń. Ostatecznie miliony ludzi zmarło na świńską grypę w 1918 roku i potem w latach 70. i 80. Czy to rzeczywiście wygórowane oczekiwanie, żeby kolejny zmutowany wirus zatrzymał go w łóżku na parę lat?
Tragedia i przeciwności losu to kamienie, na których ostrzymy miecze do walki w nowych bitwach.
Potrzebny mu odpoczynek.
Przydałby się też miotacz ognia oraz łańcuch.