cytaty z książki "Horton antyreligious. Oprogramowanie antyreligijne"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Chciałbym doczekać czasów, kiedy wmawianie mojemu dziecku, że świat został stworzony w sześć dni przez istotę, która musiała po tym wysiłku kolejny dzień odpoczywać, zostanie nazwane po imieniu: to obraza całej nauki, wszystkich, którzy przyczynili się do jej rozwoju , a w końcu również dziecka i jego inteligencji. Jeżeli ktoś opowiada podobne bzdury osobom, które nie przyszły z własnej woli ich wysłuchiwać, postępuje tak jak wandal przerywający nabożeństwo, by wygłosić tyradę przeciwko bogu.
Homoseksualizm, zgodnie z badaniami naukowymi, jest taką samą anomalią (czyli nie chorobą, czymś złym albo odrażającym), jak na przykład hermafrodytyzm, daltonizm czy leworęczność. Tego się nie leczy i nie ocenia, to można – dzięki nauce i racjonalnemu myśleniu – lepiej zrozumieć.
Niesamowite, że tam, gdzie świat ma tysiące odcieni, kościół chciałby, żeby był czarno-biały. Za to tam, gdzie trzeźwe myślenie nie widzi więcej niż dwie opcje, kościół dopatruje się istnienia trzeciej.
Religia usiłuje ratować swoją podupadającą od co najmniej 300 lat pozycję, udając coś, czym nie jest. A raczej wmawiając nam, że nie jest tym, czym jest. Przekonuje, że nie jest ani nauką, ani przesądem, tylko czymś różnym od nich obu. Mówi, że nie jest ideologią, a wskazuje, że WSZYSTKO inne nią (ideologią) jest. Sytuacja zaś jest dokładnie odwrotna: wiele z postaw i sposobów życia ideologiami nie jest, podczas gdy religia (chyba każda) – jak najbardziej.
Ludzie wierzący, w większości przypadków katolicy, uczynili sobie z homoseksualistów ulubiony obiekt ataków i świętego oburzenia.
Ewolucjonizm, nie zajmując się pytaniem "po co powstał świat i człowiek?", pozwala oszczędzić czas i energię. Nie ma żadnego "po co", jest tylko – wymagające wyjaśnienia, ale też w pełni je dopuszczające – "dlaczego?". A w tej dziedzinie, co powinien wiedzieć każdy, kto ukończył szkołę podstawową, doszliśmy już do wielkiego “DLATEGO”. Dlatego, że dziedziczenie, zmienność i dobór naturalny; dlatego, że geny i mutacje; dlatego, że to wszystko doskonale składa się w jedną sensowną i popartą dowodami całość. A na
wałkowane ciągle przez teologów “po co?” świat ciągle i uparcie odpowiada nam “po jajco!”.
Apateizm, to "apatyczne podejście do kwestii boga". Wydaje się postawą bardzo pożądaną, jako że niczego nikomu nie narzuca, niczego nie broni. Owszem, jest bardzo pożądaną... W jakimś utopijnym społeczeństwie, niedoświadczonym wyprawami krzyżowymi, stosami, inkwizycją, zamachami terrorystycznymi, wojnami religijnymi i ocenami z religii wliczanymi do średniej.
Dlatego, kiedy już mamy świadomość tej manipulacji, nie poddawajmy się przymusowi pisania słowa “bóg” wielką literą “bo to imię naszego boga”, tylko powiedzmy: “Najwyraźniej uznaliście, że imię nie jest mu potrzebne albo mieliście za mało fantazji, żeby je wymyślić. Na dodatek jesteście na tyle bezczelni, że ukradliście słowo, które do niego nie należało i kazaliście go nim nazywać. W rezultacie można stwierdzić, że wasz bóg tak naprawdę nie ma imienia, a skoro go nie ma, to nie wiadomo, jak o nim pisać, ale na pewno nie zaczynając od wielkiego ‘B’”. Piszmy o nim “bóg” - bo nim w końcu jest, jak wszyscy inni szanujący się posiadacze imion: Allah, Jahwe albo Zeus. I współczujmy, że nie ma się nawet jak podpisać...
Użyć nazwy kategorii jako imienia własnego, to - trzeba przyznać - majstersztyk. Kradzież doskonała. Włamanie wszechczasów. Teraz, gdy tylko ktoś powie cokolwiek o którymkolwiek z bogów, wezwie go lub odda mu cześć - zawsze możemy powiedzieć, że zwracał się do tego naszego. W mowie nie słychać wielkich liter.
Do głów naszych i naszych dzieci jest sączone kłamstwo, a większość z nas ze spokojem to toleruje, pochwala albo nawet wspiera.
Tak, jak nasze niedoskonałe komputery wymagają programów antywirusowych i zabezpieczeń przed atakami z zewnątrz, tak nasze umysły nie są z natury gotowe, by radzić sobie z podstępnymi, trudno wykrywalnymi atakami.
Wstrzymanie się od krytyki religii jest niemoralne – oto moja teza.
Apateizm to pierwszy (i każdy kolejny) krok do państwa wyznaniowego.