Pokręciłam się trochę po pokoju i postanowiłam, że wezmę się teraz za lekcje i nadrobię materiał, gdyż jestem do tyłu, a Kaśka pewnie nie przyniesie mi zeszytów, bo się obraziła. Usiadłam przy biurku i sięgnęłam po książkę z matematyki. Otworzyłam ją, ale nie potrafiłam się skupić, coś nie dawało mi spokoju. Co chwila spoglądałam też na telefon w nadziei, że jednak któryś do mnie zadzwoni, ale nie. Siedząc nad tą nieszczęsną matmą, nagle usłyszałam dźwięk komórki. To tylko mama.
– Tak, mamo – nie ukrywałam zniecierpliwienia. – Masz coś ważnego, bo mi się spieszy.
– Patrycja – miała dziwnie zmieniony głos. Momentalnie ciarki przeszły mi po plecach.
– Stało się coś? – nie mogłam wytrzymać tego napięcia. – Mów!
– Czy... był dzisiaj u ciebie Alex?
Zdziwiło mnie jej pytanie. Myślałam raczej, że coś z tatą, albo sama nie wiem już co, a ona mnie pyta o mojego faceta.
– Nie, nie było go i nie odbiera telefonu. To ty dzwonisz tylko z takim głupim pytaniem?
Usłyszałam jej ciężki oddech.
– Pati, nie wiem, jak ci to powiedzieć – zamilkła na chwilę. – Prawdopodobnie Alex leży w szpitalu... – z wrażenia nogi się pode mną ugięły.
– Jesteś pewna? – wydukałam. – Mamuś, skąd ty to wiesz? To na pewno Alex? Co mu się stało? – nie mogłam opanować słowotoku. Tak bardzo się bałam tego, co usłyszę.
– Nie jestem pewna, ale koleżanka wróciła z miasta i mówiła, że widziała rozbity samochód. Z jej opisu wyglądało, że prawdopodobnie było to auto Alexa.
– A skąd ona to może wiedzieć? Zresztą Alex miał wyłączony telefon – nie skończyłam, bo coś sobie przypomniałam. – Kiedy to było?
– Niecałą godzinę temu, może więcej, może mniej... Naprawdę nie mam pojęcia. Powiedziała, że karetka zabierała jakiegoś młodego chłopaka.
– Żył?
– Nie wiem, ale chyba tak, skoro go zabierali.
Odetchnęłam z ulgą.
– Do jakiego szpitala go zabrali? Tego obok?
– Nie wiem, ale poczekaj, zadzwonię tam i postaram się czegoś dowiedzieć – rozłączyła się.
Pokręciłam się trochę po pokoju i postanowiłam, że wezmę się teraz za lekcje i nadrobię materiał, gdyż jestem do tyłu, a Kaśka pewnie nie przyniesie mi zeszytów, bo się obraziła. Usiadłam przy biurku i sięgnęłam po książkę z matematyki. Otworzyłam ją, ale nie potrafiłam się skupić, coś nie dawało mi spokoju. Co chwila spoglądałam też na telefon w nadziei, że jednak któryś do mn...
Rozwiń
Zwiń