Powiedz, żebym został Hannah Bonam-Young 7,7
ocenił(a) na 72 tyg. temu Okres dzieciństwa Chloe to na przemian pobyty u rodzin zastępczych i u borykającej się z nałogami matki. Teraz Chloe na dwadzieścia cztery lata i niedawno skończyła studia, utrzymuje się z prac graficznych. Jej w miarę poukładany świat zmienia się, gdy odbiera telefon od pracownicy socjalnej, która informuje dziewczynę, że jej biologiczna matka urodziła drugie dziecko i jeśli nie podejmie się opieki nad siostrą, to ta trafi do systemu. Młoda kobieta pragnie zaoszczędzić siostrze tego, przez co sama przeszła, jednak problemem jest jej sytuacja finansowa - opieka społeczna obawia się, że Chloe nie będzie w stanie opłacić mieszkania, pracować i zajmować się siostrą. Jednym rozwiązaniem jest przystąpienie Chloe do programu „Razem Raźniej”, w którym uczestniczy też Warren, niemalże rówieśnik Chloe, starający się o opiekę nad nastoletnim bratem Lukiem. Połączenie Chloe, jej maleńkiej siostrzyczki Willow, Warrena i nastoletniego Luke’a we współlokatorów wydaje się pracownikom opieki społecznej dobrym pomysłem: Chloe będzie miała pieniądze na utrzymanie mieszkania, a Warren i Luke będą mieli, gdzie mieszkać. Czy ta „patchworkowa rodzina” ma szansę na sukces? Czy uda się im spełnić cel, jakim jest adopcja rodzeństwa, zwłaszcza, że ich początkowa niechęć zaczyna się zmieniać w inne uczucia? Czy poranione przeszłością dusze mają szansę na szczęśliwą przyszłość?
„Powiedz, żebym został” to moim zdaniem dobre lektura w kategorii powieść obyczajowa, może nawet New Adult. Młodzi ludzie, dwudziestokilkuletni muszą mierzyć się z nie lada wyzwaniem, jakim jest opieka nad młodszym rodzeństwem, rodzeństwem ze specjalnymi potrzebami: Willow jest wcześniakiem, z problem z sercem z powodu nadużywania przez jej matkę alkoholu w trakcie ciąży, Luke jest głuchy, do komunikowania się używa języka migowego (bardzo fajnie została zbudowana ta postać, bo wyobraźcie sobie „wymigać” nastoletni bunt). Zanim Chloe trafiła na stałe do rodziny zastępczej, często trafiała pod opiekę „systemu”, gdyż jej matka nie potrafiła zbyt długo wytrwać w trzeźwości, jednak każdorazowo, gdy starała się odzyskać córkę, pracownicy socjalni przekonywali małą Chloe, że powinna być wdzięczna, że mama się stara. „miałam głowę tak wypełnioną wyuczonym poczuciem wdzięczności, że było mi bardziej szkoda jej niż siebie samej. Powinnam sobie wmówić, że w ramach pocieszenia mam prawo jeść suche, słodkie płatki śniadaniowe trzy dni z rzędu i nic więcej, ale tego nie zrobiłam, bo było mi przykro z jej powodu. I wciąż jej współczuję.” Historia Warrena jest jeszcze bardziej smutna, przemocowy ojciec, pojawiający się tylko, gdy ma problemy finansowe i może „wyszarpać” trochę pieniędzy od synów, niszczący ich poczucie wartości. Ilość problemów społecznych przedstawiona na niespełna czterystu stronach, aż mnie zaskoczyła: alkoholizm, narkomania, przemoc fizyczna i psychiczna, traumy z dzieciństwa. Autorka zdecydowanie nie oszczędzała swoich bohaterów. Bardzo dobrym zabiegiem było zwrócenie uwagi czytelników na problemy zdrowotne wcześniaków, zwłaszcza jeśli ich matki nadużywały używek.
Historia Chloe i Warrena rozpoczyna się bardzo nieszablonowo, jednak z czasem ich relacja przekształca się w relację, jaką mogliby stworzyć inni dwudziestolatkowie, jednak w ich relacji ciągle czai się strach: co powie pomoc społeczna? czy Warren, który ewidentnie ma problemy z panowaniem nad emocjami, nie skrzywdzi Chloe? Mam wrażenie, że trudne dzieciństwo obojga bohaterów wpłynęło na ich rozwój emocjonalny, gdyż początkowo zachowywali się jak nastolatkowie, a nie dorośli ludzie, jednak z czasem, gdy zaczęli się siebie „uczyć”, ich zachowanie się zmieniło. Choć zakończenie było lekko przesłodzone, a wręcz bajkowe, to cieszyłam się szczęściem ich „patchworkowej rodziny”.
Podsumowując: „Powiedz, żebym został” to słodko-gorzka opowieść o przyśpieszonym kursie dorosłości i przejęciu odpowiedzialności za rodzeństwo, gdy rodzice są, może w tym miejscu użyję eufemizmu „niewydolni wychowawczo”, o walce o lepszą przyszłość dla swojego rodzeństwa i o swoje własne szczęście. To opowieść o konsekwencjach nałogów, zarówno osób uzależnionych jak i ich dzieci. To także opowieść o pracownikach socjalnych, tu stojących trochę w cieniu, ale starających się pomóc, aby kolejne dziecko miało szansę na szczęśliwe życie, a nie tułanie się po rodzinach zastępczych. I w końcu, to opowieść o miłości, która jest w stanie skruszyć mur, która pokonuje przeszkody i daje kolejne szanse.
Polecam wielbicielkom literatury New Adult i obyczajowej.