Japońskie słowo, które powinien poznać każdy nałogowy czytelnik
Są takie słowa, które trudno przetłumaczyć na inny język, a które doskonale coś oddają. Na przykład utepils znaczy po norwesku siedzieć na zewnątrz w słoneczny dzień, pijąc piwo. W japońskim zaś istnieje słowo, którego znaczenie jest bliskie niejednemu bibliofilowi. To słowo to tsundoku i oznacza nałogowe kupowanie książek, przy jednoczesnej niemożności przeczytania wszystkiego, co się kupiło.
Słowo to powstało w epoce Meiji, czyli w okresie pomiędzy rokiem 1868 a 1912. U jego korzeni leży dowcip językowy. Tsundoku dosłownie oznacza stos rzeczy do czytania. Po japońsku pisze się to 積ん読. Tsunde oku znaczy „pozwolić, żeby coś się gromadziło” i pisze się tak: 積んでおく. Jakiś żartowniś podmienił oku (おく) w tsunde oku na doku (読) – „mieć zamiar coś przeczytać”. Wkrótce tsunde doku, które jest trudne do przeczytania, skrócono do tsundoku i słowo to weszło na stałe do japońskiego słownika.
Słowo to świetnie oddaje stan mojego mieszkania, wypełnionego książkami, które mam zamiar przeczytać. Jako że półek już dawno zabrakło, książki leżą w stosach pod ścianami. Nie przeszkadza mi to w kupowaniu kolejnych…
Sporo słów japońskich weszło do naszego słownika – każdy wie, co to karaoke i tsunami. Może czas na tsundoku? Trzeba tylko pomyśleć nad wersją, która opisywałaby podobne gromadzenie książek na czytniku. E-tsundoku? Tsunkindle?
Jak wam się podoba to japońskie słowo? Kto uważa, że świetnie do niego pasuje?
Źródło: openculture.com
komentarze [71]
Ja muszę się ograniczyć do wydań kieszonkowych za 12 złotych,ostatnio wyszły prawie wszystkie książki Murakamiego w takiej formie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMoja mama to miała kiedy była nastolatką,z tego okresu mam ze sto książek.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postO to ja mogę się do takich osób już prawie zaliczyć
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Słowo brzmi super. Ale patrząc na moją listę książek w kolejce do przeczytania - zaczynam próby walki z nałogiem.
Sukces na dziś - nie kupiłam nic na wyprzedaży w Stokrotce, choć dołożyli nowe tytuły, ani w Biedronce - bo już zwykłe, duże ceny były;).
Ci Japończycy to mnie chyba śledzą jak łażę po księgarniach i antykwariatach, a potem monitorują co (nie) czytam...
Och, kochane tsundoku....
Mam kolejną książkę na oku!
Gdyby ściany w moim pokoju nie były zastawione regałami z książkami to nakleiłabym na którąś z nich tapetę z tym słowem. ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ciesze się niezmiernie, że moja przypadłość ma taką piękną nazwę. Ilekroć ktoś będzie mi zarzucał, że nie czytam na bieżąco kupowanych książek, będę wzdychać "Ach, to po prostu TSUNDOKU, z tym się nie wygra" =)
Pozdrawiam wszystkich "tsundoków".
Też cierpię na tę przypadłość, chociaż mi osobiście ona nie przeszkadza :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMoje tsundoku staram się trzymać w ryzach. Żelazna zasada, nie przeczytałaś 3 wcześniejszych nie kupuj nowych, u mnie sprawdza się świetnie. Ewentualnie można się zaopatrzyć w czytnik..
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNałogowo kupuję książki, nie potrafię przejść obojętnie obok księgarni, wydaję pieniądze, największą przyjemność można mi zrobić zabierając mnie na zakupy księgarni. Ale, uwaga, nadążam z czytaniem, czyli jeszcze nie Tsundoku:)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postStać czy nie stać, kupować trzeba (ale czytać również), wygrać z nałogiem ciężko :-) A jak jeszcze widzę książki w promocjach, przecenione, kiedy dostaje kupony rabatowe od księgarni, albo kiedy kilka książek można kupić w cenie jednej, to na prawdę ciężko jest się powstrzymać. Ale w każdej wolnej chwili staram się mój stosik nieprzeczytanych książek zmniejszać (jak stosik...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej