„To są metody działania różnych seryjnych morderców. (...) Ten chory popapraniec odtwarza szokujące zbrodnie sprzed lat”.

Seria z pozoru niepowiązanych ze sobą brutalnych zbrodni zaczyna składać się w mroczną układankę. Historia pęka od prawdziwych zwyrodnialców, seryjnych morderców, których zbrodnie mrożą krew w żyłach nawet po wielu latach. Co jeśli ktoś nagle wpadłby na pomysł, żeby odtworzyć najbardziej krwawe dzieła kryminalistów, którzy zostawiali za sobą szlaki trupów? Jess Ambros ledwie uchodzi z życiem z pożaru domu. Udało jej się uratować swoją kilkuletnią córeczkę Alice, ale jej mąż umiera. W szpitalu okazuje się, że ze względu na swoją historię Jess staje się pierwszą podejrzaną o podpalenie. Podejmuje ryzykowną decyzję i ucieka ze szpitala w towarzystwie byłego policjanta Griffina. Brata policjantki, która prowadzi śledztwo w sprawie ostatnich bestialskich zbrodni.

Debiuty rządzą się swoimi prawami. Wybaczamy niektóre potknięcia, wygładzamy za ostre krawędzie i życzymy powodzenia następnym razem. Sam Holland zrobiła porządny research. Seryjni mordercy, chociaż należą już do historii, wciąż cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Powstają kolejne pozycje, powieści, reportaże i seriale dokumentalne. Kto tematem interesuje się trochę bardziej niż przeciętny czytelnik, ten sam da radę pozbierać wskazówki, które autorka porozrzucała na kartach tej powieści. Jedyny zarzut, jaki mam, bardzo zresztą subiektywny, to że Holland użyła już nieraz wykorzystanego motywu – a to bardzo pomogło odkryć wszystkie karty. Nie zdradzę jakiego, ale kto w kryminałach (wszelakich, przez książki aż po seriale) siedzi już długo, sam pewnie go zauważy.

Czytanie zdecydowanie ułatwiają bardzo szybka akcja, krótkie rozdziały (przez co czytelnik nieraz przy lekturze pomyśli sobie: „a, jeszcze jeden rozdział”) i sympatyczne, dobrze nakreślone postacie. Przy „Echo Manie” nie sposób się nudzić ani oderwać od lektury. Łatwo złapać zadyszkę, by przy ostatnich stronach poczuć dreszcz grozy przebiegający po plecach. Taki, który zmusi was do sprawdzenia, czy na noc zamknęliście wszystkie zamki w domu, i taki, który nie pozwoli wam spokojnie przejść przez nieoświetlony park czy ulicę. Czy faktycznie jest to najlepszy thriller tego roku? Ciężko stwierdzić w maju, ale na pewno jest to świetny debiut i mam nadzieję zapowiedź kolejnych książek Holland. Bo pomysłowości tej powieści nie można odmówić.

Kinga Kolenda