rozwiń zwiń

Pablopavo – czytelnik zachłanny czy uważny?

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
12.01.2019

Paweł Sołtys, znany szerokiej publiczności jako Pablopavo, w rozmowie z Marcinem Waincetlem mówi o poczuciu rytmu i melodii w świecie literatury, czy warto pielęgnować pamięć, a także o literaturze pięknej, która zachwyca i może zmieniać rzeczywistość.

Pablopavo – czytelnik zachłanny czy uważny?

Pablopavo, to nie tylko utalentowany muzyk – wokalista, tekściarz, kompozytor, ale również niezwykle oryginalny literat, który w 2017 roku zadebiutował zbiorem opowiadań Mikrotyki. Za swoje prozatorskie próby został uhonorowany Nagrodą Literacką im. Marka Nowakowskiego, był także nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia, Nagrody Literackiej „Nike” oraz Paszportów „Polityki”. W krótkich formach, literackich miniaturach, Paweł Sołtys odmalował słowami obraz warszawskiej codzienności – trosk, refleksji, marzeń i spełnień zapisanych w prozie życia. 

Marcin Waincetel: Czy warto o wszystkim pamiętać? Czy warto żyć wspomnieniami? W „Mikrotykach” są bohaterowie, którzy wydają się zawieszeni między tym, co było, a tym, co jest. Można odnieść wrażenie, że jako autor starałeś się porządkować swoją (?) pamięć.

Paweł Sołtys: Nie mam pojęcia, czy warto. Ktoś mądrzejszy powiedział, że przeszłość to teraźniejszość, tylko bez didaskaliów, sam ekstrakt. Mnie porządkowanie nie interesuje i wątpię, czy jest w ogóle możliwe, natomiast zajmuje mnie to, jak wspomnienia się „tasują”, jak jedne wyciągają na powierzchnię inne – często pozornie odległe: i w czasie, i „znaczeniowo”. Albo jak opowieści rodzinne, opowieści rodziców i dziadków, stają się w jakiś sposób naszymi wspomnieniami – składają się na ten sam zbiór. Oraz – to jest proza – to, że narrator mówi w pierwszej osobie, nie oznacza, że żongluje moimi wspomnieniami.

Pewnie wiele osób zastanawia się nad tym, w jakim celu – za sprawą literatury – portretować codzienność? Przecież mamy fotografię, która błyskawicznie utrwala wszystko, co widzimy. Ale obrazy bywają zamazane, prawda? „Mikrotyki” też są miejscami niedookreślone.

Nie znam się zbyt dobrze na fotografii. Piszę opowiadania realistyczne, więc codzienność, „małe życie”, jest w nich obecne. Czy „Mikrotyki” są „zamazane”? Mam nadzieję, że są czytelne, staram się jednak nie dopowiadać wszystkich puent, liczę na inteligencję i wyobraźnię czytelnika. Nie lubię łopatologicznych rozwiązań.

Czy nie jest tak, że zbyt łatwo idealizujemy przeszłość? Wygładzamy to, co było trudne, chropowate. Czy nie oddalamy się przez to zbytnio od… współczesności?

Pewnie tak, ale jakie to ma znaczenie dla literatury? Dla tekstu? Dla mnie ta mityczna „współczesność” nie jest żadną wartością, o którą bym walczył, pisząc.

Pisząc, skupiasz się na Warszawie, ale topografia stolicy jest bardzo specyficzna. Oprowadzasz nas po bocznych uliczkach tego miasta. Zdajesz się mówić, że warto trochę zwolnić. Czy według Ciebie życie toczy się za szybko?

Nie wiem. Dla jednych pewnie za szybko, dla innych nie. Ja staram się zabrać czytelnika do pewnego stworzonego przeze mnie świata, w którym to ja ustalam (a przynajmniej próbuję) tempo opowieści. Jestem ostatnim, który chciałby mówić ludziom, jak mają żyć. Nie mam żadnych recept czy rad, opowiadam historie, historyjki i mam nadzieję, że czytelnik pozwoli im się uwieść.

Zastanawiam się, czy można dziś w jakiś sposób zdefiniować warszawskość? To chyba trudne, biorąc pod uwagę to, że ludzie z Warszawy są coraz częściej… spoza Warszawy. Mieszkanie na Starej Ochocie, kibicowanie Legii, przywiązanie do ludzi, miejsc... W jaki sposób według Ciebie rodzi się dziś w nas poczucie wspólnoty?

Warszawa składa się z przyjezdnych właściwie już od połowy XIX wieku (a pewnie i wcześniej), to można posprawdzać. Akumuluje ludność, jak każda stolica czy duży ośrodek przemysłowy, administracyjny… Jest natomiast dość niezwykłym miastem, przez swoją historię i pewnie kilka innych spraw, które wymykają się prostemu opisowi. Próbuję to oddać, kiedy o niej piszę. I to w zasadzie tyle, nie uważam się za socjologa, który mógłby coś powiedzieć o mechanizmach powstawania czy rozpadu wspólnoty. Jeśli już, to najpewniej „mimochodem”, bo jestem warszawiakiem i niektóre rzeczy wyczuwam. Boję się, że gdybym próbował je wyartykułować, to wyszłaby z tego jakaś groteska.

Ciekawi mnie, jakim jesteś czytelnikiem. Bo pisarzem, zdaje się, niezwykle uważnym, spostrzegawczym, który potrafi bawić się słowami i puentować w niezwykły sposób. Ale właśnie: jakim czytelnikiem? Pytam, ponieważ „Mikrotyki” są szczególne pod względem formalnym. Trzeba wejść w odpowiedni rytm, aby dobrze poczuć smak Twojej literatury. Rwącej, dynamicznej, ale też melancholijnej, poszatkowanej.

Przez wiele lat byłem czytelnikiem zachłannym. Połykałem książki. I to chyba do pewnego wieku jest w porządku. Teraz mam dużo mniej czasu, więc i czytam dużo mniej. Ale za to staram się być uważny. Im jestem starszy, tym częściej sięgam kolejny raz po rzeczy, które znam i lubię, niż po nowości, nierzadko rozczarowujące. Rytm, melodia, fraza – najtrudniej chyba definiowalne – są dla mnie najważniejsze jako czytelnika i piszącego. Lubię literaturę piękną, która jest piękna. To ładny bon mot, ale o tyle niebezpieczny, że to piękno każdy sobie definiuje wedle swoich lektur, smaku, często nawet tradycji i domu, w którym dorastał.

Powiedziałeś kiedyś, że nigdy nie myślisz o tekstach w oderwaniu od dźwięku. Gdyby „Mikrotyki” można było przerobić na muzykę, to jaka by ona była?

Hard bopem granym na jakimś słowiańskim pustkowiu.

Czy literatura ma według Ciebie szczególną moc? Czy może – strach użyć takiego określenia – zmienić świat? Czy jest nam potrzebna, aby interweniować podczas kłótni, gdy jedziemy tramwajem…

Zdaje się, że zmieniała. Czy teraz zmienia? Wątpię, choć oczywiście ciągle zmienia poszczególnych ludzi, czytelniczki i czytelników, to się zdarza. Ale jest coraz bardziej marginalna, dziś tętno świata bije gdzie indziej. Uważam, że to nie jest na stałe – język, literatura jest niesamowitym narzędziem i jeszcze będzie zaskakiwać. Nie mam natomiast ambicji, by to, co ja piszę, zmieniało świat.

Z jaką myślą chciałbyś pozostawić czytelników, gdy skończą „Mikrotyki”? Każdy, rzecz jasna, czuje i myśli inaczej, ale czy przyświecała Ci jakaś intencja, kiedy tworzyłeś ten zbiór?

Jeśli miałem jakieś intencje, to raczej osobiste, może poza tą jedną, by uwieść czytelnika, dać mu te kilkadziesiąt minut czy kilka godzin bycia „gdzie indziej”.

W co wierzy Paweł Sołtys? Pytam o świat wartości. I czego poszukuje w literaturze?

W co wierzy, to jego sprawa. Na pewno nie wierzy, że powtarzanie na głos jego przekonań ma sens. W literaturze szukam wzruszenia, w tym rozumieniu, jakie kiedyś przedstawił Marcin Sendecki: poruszenia, wypchnięcia z kolein, w których żyję. I zachwytu szukam, zachwyty są rzadkie i trochę niebezpieczne, ale niebywale przyjemne.


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Allie 12.01.2019 17:34
Czytelniczka

Mam słabość do Pablopavo od czasów płyty "Telehon". Gdy na nią "wpadłam", byłam pod wrażeniem tekstów i po dziś dzień śledzę jego poczynania. Bliski mi jest jego rodzaj wrażliwości, widzenie świata i sposób jego opisywania. Wszystkim, którym podobały się "Mikrotyki" polecam teksty piosenek Pawła Sołtysa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Daria 14.01.2019 21:04
Czytelnik

"Warszawa Wschodnia"! Za każdym razem mam łzy w oczach. Jego teksty naprawdę poruszają. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
allison 12.01.2019 17:30
Czytelniczka

Ciekawe odpowiedzi na pytania.
Pan Marcin powinien jednak popracować nad warsztatem - pytania są zbyt rozbudowane (to bohater wywiadu ma wysuwać się na plan pierwszy, a nie dziennikarz ze swoimi popisami:)).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel 12.01.2019 18:24
Oficjalny recenzent

Dziękuję za komentarz - słuszny wniosek. Wywiady korespondencyjne rządzą się jednak często nieco innymi prawami, czasem pytania trzeba dodatkowo rozbudować, naświetlić kontekst, niekiedy też zachęcić dyskutanta!
A doskonalenie warsztatu - nieustannie się staram. ;)
Serdecznie i do napisania/przeczytania!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 12.01.2019 14:05
Czytelnik

Czy literatura może kreować rzeczywistość, ma zdolność kreacyjną? Nie, nie sądzę.


"Warto bowiem rozumieć i pamiętać, że i słowa potrafią kreować całkiem udatne wizje rzeczywistości albo nadawać jej fragmentom, okruchom fascynujący kształt, sens i znaczenie" - "Przebudzenie. Droga do świadomego życia", str. 14.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Legeriusz 12.01.2019 20:27
Czytelnik

Hmm, może literatura nie, ale tekst chyba jak najbardziej. Od tekstów pisanych na polecenie faraonów po Marksa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 09.01.2019 13:18
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post