-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
„Czwarte Skrzydło” bardzo mi się podobało, ale miałam do niego kilka zastrzeżeń m.in. kiepsko poprowadzony motyw „enemies to lovers”, mało detali dotyczących konstrukcji świata przedstawionego. Miałam nadzieję że w drugim tomie autorka się rozkręci i będzie jeszcze, jak to się mówi: lepiej, mocniej, szybciej. Nie zawiodłam się, bo dokładnie tak było. Poznaliśmy dokładnie historię Navarry i przyległych królestw, dowiedzieliśmy się więcej o samych veninach. Było jeszcze więcej smoków, walk, spisków. Jedyny motyw który przez ponad 80% książki mnie uwierał, to związek Violet i Xadena. Jak już wspominałam, nie uwierzyłam łatwo w ich miłość w pierwszym tomie, choć oboje bardzo polubiłam. Tutaj Yarros udało się ciekawe rozwinąć obie postacie, zwłaszcza Xadena który wyrósł na mojego totalnego ulubieńca. Ale razem…. High school musical…. No związek nastolatków i to nie w dobrym tego słowa znaczenu - drama drama drama! Nie lubię strzelać spoilerami więc nic więcej nie napiszę, ale czułam lekka irytację i rozczarowanie. Osobno byli super, ale razem powodowali mój ból głowy. Na szczęście końcówka wymazała wszystkie moje bolączki. Emocje wrzały, łezka pociekła, 5 rozdziałów wchłonęło się na raz, plot twist zostawił mnie w lekkim szoku…. Tak się pisze finały! Pozostaje tylko pytanie: jak tu żyć do 2025?! No jak?!
„Czwarte Skrzydło” bardzo mi się podobało, ale miałam do niego kilka zastrzeżeń m.in. kiepsko poprowadzony motyw „enemies to lovers”, mało detali dotyczących konstrukcji świata przedstawionego. Miałam nadzieję że w drugim tomie autorka się rozkręci i będzie jeszcze, jak to się mówi: lepiej, mocniej, szybciej. Nie zawiodłam się, bo dokładnie tak było. Poznaliśmy dokładnie...
więcej mniej Pokaż mimo toNie była to książka idealna ale za to cudownie klimatyczna i mega wciągająca. Miała trochę nierówne tempo, raz działo się wszystko naraz, by za chwilę mieć dużo bardziej stonowane tempo. Do minusów muszę też zaliczyć relacje Nahir i Dary, to była taka trochę “miłość typu instant” - czytając miałam wrażenie że mam jakiś wybrakowany egzemplarz albo niechcący pominęłam jakieś rozdziały, bo w jednym się nie cierpieli, by w następnym już się kochać: tak o, po prostu 😅ale klimat tej książki i pięknie wykreowany świat, przyćmił te wady. Jest tu mega potencjał i już się cieszę na dalsze czytanie.
Nie była to książka idealna ale za to cudownie klimatyczna i mega wciągająca. Miała trochę nierówne tempo, raz działo się wszystko naraz, by za chwilę mieć dużo bardziej stonowane tempo. Do minusów muszę też zaliczyć relacje Nahir i Dary, to była taka trochę “miłość typu instant” - czytając miałam wrażenie że mam jakiś wybrakowany egzemplarz albo niechcący pominęłam jakieś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-12
Ach, przez tę książkę się płynie. Intrygi, spiski, kłamstwa, tajemnice, walki, magia - wszystko czym stoi Dawabad sprawiało że nie mogłam się oderwać.
Końcówka podniosła poprzeczkę jeszcze lepiej niż pierwszy tom, więc nie pozostaje nic innego jak wyciągać “Imperium Złota” i czytać, czytać, czytać.
Coś czuję, że będzie duuuży kac czytelniczy po skończeniu tej trylogii 🥲
Ach, przez tę książkę się płynie. Intrygi, spiski, kłamstwa, tajemnice, walki, magia - wszystko czym stoi Dawabad sprawiało że nie mogłam się oderwać.
Końcówka podniosła poprzeczkę jeszcze lepiej niż pierwszy tom, więc nie pozostaje nic innego jak wyciągać “Imperium Złota” i czytać, czytać, czytać.
Coś czuję, że będzie duuuży kac czytelniczy po skończeniu tej trylogii 🥲
Nie ma co się dużo rozpisywać - jestem oficjalnie zakochana w tej trylogii!! 😍każdy tom podnosił poprzeczkę coraz wyżej, a „Imperium Złota” to prawdziwy majstersztyk! Miał wszystko to, za co kocham fantasy. Cudownie bohaterowie, pięknie wykreowany magiczny świat, klimat, emocje (końcówka wyciskała ze mnie łzy jak cebula haha🥹) - wszystko się zgadzało! Teraz pozostało tylko przeżyć potężnego kaca czytelniczego🥲
Nie ma co się dużo rozpisywać - jestem oficjalnie zakochana w tej trylogii!! 😍każdy tom podnosił poprzeczkę coraz wyżej, a „Imperium Złota” to prawdziwy majstersztyk! Miał wszystko to, za co kocham fantasy. Cudownie bohaterowie, pięknie wykreowany magiczny świat, klimat, emocje (końcówka wyciskała ze mnie łzy jak cebula haha🥹) - wszystko się zgadzało! Teraz pozostało tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedyny zarzut jaki mogę mieć do tej książki to, że w pierwszej połowie seks przeważał troszkę za bardzo nad akcją😂 parę scen można by było wyciąć bez szkody dla fabuły, a i książka zrobiłaby się chudsza.
Ale gdy już zaczęło się dziać….😱 druga połowa wchłonięta praktycznie na raz! Zakończenie, jak zwykle u Armentrout, sprawiło, że rozważam czytanie po angielsku, choć nie lubię. Ale czekać na dalsze losy Sery i Nyktosa też nie lubię! Odwieczny dylemat…
Jestem pod wrażeniem jak ich historia wreszcie nabiera sensu i pięknie scala się z historią Casteela i Poppy. Ale przykro mi Cass, twoje dołeczki nie pomogą, Daddy Nyktos rules!
Jedyny zarzut jaki mogę mieć do tej książki to, że w pierwszej połowie seks przeważał troszkę za bardzo nad akcją😂 parę scen można by było wyciąć bez szkody dla fabuły, a i książka zrobiłaby się chudsza.
Ale gdy już zaczęło się dziać….😱 druga połowa wchłonięta praktycznie na raz! Zakończenie, jak zwykle u Armentrout, sprawiło, że rozważam czytanie po angielsku, choć nie...
Re-read po kilku (?) latach…
Dobrze zapamiętałam że pierwszy tom to taka książka przez którą trzeba po prostu przebrnąć, nie zrażając się.
Tamlin? Blee, nudy na pudy. Feyra? Irytująca, prawie każda jej decyzja woła: logiko wróć do mnie! 😆
Mimo to, jest w tej historii coś, co sprawia że czytałam, czytam, i pewnie jeszcze kiedyś, będę czytać dalej. Może to On…. Światełko w tunelu, obiecujący że będzie tylko lepiej 😆🫢🤤😈❤️🔥
Re-read po kilku (?) latach…
Dobrze zapamiętałam że pierwszy tom to taka książka przez którą trzeba po prostu przebrnąć, nie zrażając się.
Tamlin? Blee, nudy na pudy. Feyra? Irytująca, prawie każda jej decyzja woła: logiko wróć do mnie! 😆
Mimo to, jest w tej historii coś, co sprawia że czytałam, czytam, i pewnie jeszcze kiedyś, będę czytać dalej. Może to On…. Światełko w...
Wymęczyła mnie ta książka potwornie! Liczyłam na fajne fantasy w klimacie azjatyckim a dostałam rozciągniętą historię bez emocji, z bohaterem którego nie da się lubić i historią która nie porywa. Każde ważne wydarzenie w tej książce wyglądało tak że się zaczęło i skończyło, nie było nic po środku. Opisy walk w jednym zdaniu, oblężenie miasta w dwóch zdania itd no może przesadzam, ale tak to odbierałam czytając… za to przemyśleń Olchy było od groma, w kółko i kółko to samo…. Dałam się skusić m.in. na ładną okładkę ale przy drugim tomie już nie popełnię tego błędu…
Wymęczyła mnie ta książka potwornie! Liczyłam na fajne fantasy w klimacie azjatyckim a dostałam rozciągniętą historię bez emocji, z bohaterem którego nie da się lubić i historią która nie porywa. Każde ważne wydarzenie w tej książce wyglądało tak że się zaczęło i skończyło, nie było nic po środku. Opisy walk w jednym zdaniu, oblężenie miasta w dwóch zdania itd no może...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pochłonęłam te książkę w tempie ekspresowym, bynajmniej nie dlatego że była krótka. Nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie. Napięcie towarzyszyło od początku do końca, zaangażowała mnie na tyle że chciałam wiedzieć kto kryje jaki sekret, kto zginie, kto strzela (a tu plot twist gonił plot twist) I bardzo, ale to bardzo, sama chciałam dobić jedną, bardzo, bardzo wredną postać.
To typowa książka YA, nie jest to jakaś mega rozbudowana intryga, ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Bawiłam się super, i jestem bardzo pozytywnie nastawiona na dalsze czytanie Holly Jackson. „Przewodniku…” nadchodzi twój czas!
Pochłonęłam te książkę w tempie ekspresowym, bynajmniej nie dlatego że była krótka. Nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie. Napięcie towarzyszyło od początku do końca, zaangażowała mnie na tyle że chciałam wiedzieć kto kryje jaki sekret, kto zginie, kto strzela (a tu plot twist gonił plot twist) I bardzo, ale to bardzo, sama chciałam dobić jedną, bardzo, bardzo wredną...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-29
Po „Żywiołach Cadence” mocno wierzyłam że „Divine Rivals” też przypadną mi do gustu. Jaka ulga, że się nie pomyliłam. Rebecca Ross umie w pisanie o miłości. Bohaterowie są cudowni, dają się lubić od pierwszych zdań, a chemia między nimi jest tak namacalna, że nikt nie ma wątpliwości w ich rozwijające się uczucie. A to wszystko okraszone wojną, niby ponadnaturalną bo to jednak wojna między bóstwami, ale z drugiej strony tak prawdziwą że moglibyśmy wyciąć ten element fantastyczny i spokojnie mogłaby uchodzić ze opis jakiejkolwiek wojny z realnego świata. Są więc emocje, dużooo emocji, a to jest to co ja lubię. Zakończenie złamało mi serce, ale mam nadzieję że „ Ruthless Vows” je poskleja.
Po „Żywiołach Cadence” mocno wierzyłam że „Divine Rivals” też przypadną mi do gustu. Jaka ulga, że się nie pomyliłam. Rebecca Ross umie w pisanie o miłości. Bohaterowie są cudowni, dają się lubić od pierwszych zdań, a chemia między nimi jest tak namacalna, że nikt nie ma wątpliwości w ich rozwijające się uczucie. A to wszystko okraszone wojną, niby ponadnaturalną bo to...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-21
Jestem rozdarta po przeczytaniu tej książki, bo o ile historia do mnie przemawia, mając teoretycznie wszystko to co lubię w romantasy, to jej tłumaczenie i/lub redakcja była nie do przyjęcia, i mega się zmęczyłam przy czytaniu. Ale od początku, plusy:
- silna bohaterka która ciekawie się rozwija wraz z fabułą. Na początku trochę irytująca, ale gdy pojęłam jej motywację spojrzałam na jej zachowanie bardziej przychylnie
- Raihn, well…. Plus w sam sobie😁million już było takich mężczyzn w romantasy, to prawda, ale cóż, taka moja słabość haha
- Relacja Orayi i Raihna rozwinięta w fajny, wiarygodny sposób.I oczywiście, łamiącą serce czytelnika jak tylko plot twist w romantasy może to zrobić 🥲
Czas na minusy:
- Książka o wampirach w których było za mało…. wampiryzmu😆 szczerze mówiąc, przez większość książki miałam wrażenie że czytam o upadłych aniołach (chyba przez te pierzaste skrzydła😆) Jedna, dokładna scena picia krwi, to zdecydowanie za mało jak na moje gusta
- Sam pomysł na turniej bardzo dobry, ale wykonanie gorsze… jakoś mało emocjonujące te próby, ciężkie było ogarnąć co tam się właściwie działo (ale może to przez tłumaczenie)
- No i właśnie…. Tłumaczenie! Koszmar! Chyba nigdy w życiu nie czytałam tak źle przetłumaczonej i zredagowanej książki. Zaczęłam ją czytać w oryginale zanim Hype ogłosił że wydaje i nie chce mi się wierzyć że to styl pisania Broadbent tu zawiódł. Takie kwiatki jak bank nad rzeką (bank of the river) czy komplementowanie się w walce(chodziło oczywiście o uzupełnianie się 😆), były na porządku dziennym. To takie bardziej znane, już krążące po necie perełki tłumacza. Niektóre zdania były tak okropne że musiałam je czytać po 3 razy żebym zrozumiała kto do kogo mówi, i o co chodzi.
Podsumowując, daje tej książce dość wysoką ocenę bo staram oddzielić historię od tego paździerza zwanego tłumaczeniem. Ma wszystko to co lubię w tego typu opowieściach, i chce dalszej części. Ale błagam! niech się lepiej przyłożą do tłumaczenia! Nie sama okładką człowiek żyje! 🥴
Jestem rozdarta po przeczytaniu tej książki, bo o ile historia do mnie przemawia, mając teoretycznie wszystko to co lubię w romantasy, to jej tłumaczenie i/lub redakcja była nie do przyjęcia, i mega się zmęczyłam przy czytaniu. Ale od początku, plusy:
- silna bohaterka która ciekawie się rozwija wraz z fabułą. Na początku trochę irytująca, ale gdy pojęłam jej motywację...
2024-03-17
Ta książka była jak powiew świeżego powietrza pośród ostatnich fantasy/romantasy które przeczytałam. Cudowny pomysł na fabułę, czerpiący z różnych wierzeń i budujący z nich ciekawy konstrukt świata i społeczeństwa. Mam wrażenie że mieliśmy tu lekko zarysowany również motyw post apo: kwaśne deszcze, wojny o pitną wodę, ekstremalne zjawiska pogodowe czy chociażby zmutowane zwierzęta. Niestety powierzchnia tego wątku została tylko zarysowana, ale może druga część opowie coś więcej, trzymam kciuki. Sama zagadka kryminalna zbudowana w ciekawy i ekscytujący sposób, za każdym razem kiedy krzyczałam: a ja już wiem! Okazywało się że jednak nie wiem 😆 duży plus tej książki to bohaterowie, nie tylko główni ale też ci poboczni. Autorka naprawdę przyłożyła się do ich kreacji. Io z miejsca zdobyła moją sympatię, podobało mi się że dla niej nic nie było czarno-białe, miała dużo wątpliwości, szukała swojego głosu i rozwijała swój charakter razem z fabułą. I na koniec mój ulubiony motyw: fated mates🥹przedstawiony w zupełnie świeży, nienachalny sposób. Cały wątek romantyczny był na tyle subtelny, że nie przyćmił głównej opowieści, ale też na tyle ważny że jego echo odbijało się na decyzjach bohaterów. Podsumowując książka bardzo na plus, pewnie długo przyjdzie nam czekać na kontynuację ale mam nadzieję że będzie warto.
Ta książka była jak powiew świeżego powietrza pośród ostatnich fantasy/romantasy które przeczytałam. Cudowny pomysł na fabułę, czerpiący z różnych wierzeń i budujący z nich ciekawy konstrukt świata i społeczeństwa. Mam wrażenie że mieliśmy tu lekko zarysowany również motyw post apo: kwaśne deszcze, wojny o pitną wodę, ekstremalne zjawiska pogodowe czy chociażby zmutowane...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wciąż utrzymuje swoje zdanie z czasu kiedy pierwszy raz czytałam (ba! pochłaniałam) tę książkę - to najlepsze romantasy ever (I’m looking at you, chapter 54🥹🥹)! Nic jeszcze temu nie dorównało i nie skopało tak mojego biednego, romantycznego serca. A finał…. Holy shit, za pierwszym razem był szok, teraz za drugim… też był szok, mimo że wiedziałam, że byłam na to gotowa! Niestety i tak miałam w głowie tylko WTF😳 What did you do Tamlin! What the f@*ck did you do?! 🥲
Wciąż utrzymuje swoje zdanie z czasu kiedy pierwszy raz czytałam (ba! pochłaniałam) tę książkę - to najlepsze romantasy ever (I’m looking at you, chapter 54🥹🥹)! Nic jeszcze temu nie dorównało i nie skopało tak mojego biednego, romantycznego serca. A finał…. Holy shit, za pierwszym razem był szok, teraz za drugim… też był szok, mimo że wiedziałam, że byłam na to gotowa!...
więcej Pokaż mimo to