Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jestem zdziwiona tak wysoką oceną tej książki tutaj. Czyżby kobiece grono czytelnicze miało tak niskie wymagania względem pozycji traktujących o historii? Niestety, wygląda na to, że tak. Odrobina intryg, skandali oraz tajemnic ubrana w historyczną otoczkę, najwyraźniej wystarcza, aby zaspokoić ciekawość dotyczącą historii Polski.

Iwona Kienzler w swojej książce próbuje pisać historię polskich królowych i księżniczek. Trzeba zaznaczyć, że do ich alkowy niekoniecznie zagląda. Autorka bardzo często odchodzi od tematu bohaterek swoich rozdziałów, chętniej poświęcając czas ich ojcom, mężom i synom. Pani Iwona zaznacza, że chciałaby napisać o władczyniach kobiecym okiem, natomiast właściwie tego nie robi, ciągle zbaczając z głównego tematu. Bardzo nie lubię takiej niesłowności oraz niekonsekwencji względem czytelnika.

Warsztat pisarski autorki pozostawia również wiele do życzenia. Znajdziemy mnóstwo przypuszczeń, gdybań oraz nietrafnych wniosków i tez. Możliwe, że jest to spowodowane ubogą wiedzą historyczną pani Kienzler, bardzo słabym zaznajomieniem się z tematem - wystarczy spojrzeć na załączoną biografię, gdzie pełno jest opracowań, zamiast źródeł. Liczne przeinaczenia, literówki, mylenie person, a także prosty, bardzo ubogi styl pisarski działają na niekorzyść tej pozycji.

Właściwie, nie wiem dla kogo autorka napisała tą książkę. Jako wprowadzenie do historii kompletnie się nie nadaje - laik nie wyłapie przekłamań i przeinaczeń, dostając nieprawdziwy obraz ówczesnej rzeczywistości. Fascynaci tematu będą rozczarowani słabym rzemiosłem autorki i niemerytoryczną treścią. Podobno jest to książka dla kobiet od kobiety o wielkich kobietach. Tylko czy żeńska część czytelniczek naprawdę chce czytać takie nijakie czytadła, że tak określę harlequiny historyczne? Wydaje mi się, że nie na takich pozycjach powinniśmy opierać swoją wiedzę historyczną. Istnieje wiele lepszych pisarzy historycznych (w tym kobiet) piszących o wielkich władczyniach i monarchiniach.
Książki, niestety, nie polecam nikomu (choć miałam, co do niej wielkie nadzieje).

Jestem zdziwiona tak wysoką oceną tej książki tutaj. Czyżby kobiece grono czytelnicze miało tak niskie wymagania względem pozycji traktujących o historii? Niestety, wygląda na to, że tak. Odrobina intryg, skandali oraz tajemnic ubrana w historyczną otoczkę, najwyraźniej wystarcza, aby zaspokoić ciekawość dotyczącą historii Polski.

Iwona Kienzler w swojej książce próbuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jaki powinien być dobry nauczyciel i czy w ogóle taki istnieje? Czy w naszych polskich realiach da się być dobrym nauczycielem, godzącym zarówno problemy uczniów, rodziców i swoje? Jak odnaleźć się w wielu nieprzewidzianych sytuacjach i wyjść z konfliktów obronną ręką? Na tych oraz wiele innych pytań, autor książki Paul Dix, stara się odpowiedzieć. Jak mu to właściwie wyszło? Osobiście nie do końca jestem przekonana, co do finalnych efektów.

Przede wszystkim należy pamiętać, że Dix opisuje realia szkoły brytyjskiej, w której zasady są nieco inne niż w naszej rodzimej. Niektóre rozwiązania, o których autor pisze, jak np. zabranie uczniowi przerwy, zostawienie po lekcjach lub wyrzucenie z klasy, nie miałyby prawa bytu w Polsce ze względu na restrykcje prawne względem nauczyciela. Na początek z pewnością należałoby nieco poczytać oraz przeanalizować brytyjski system szkolnictwa, aby odnaleźć się i zrozumieć realia oraz propozycje, które autor wysuwa. Książka jest podzielona na cztery części, które traktują o różnych problemach wychowawczych. Każda z części jest podzielona na rozdziały, w których zawarte są przemyślenia i wnioski autora wyciągnięte na przestrzeni lat podczas kariery nauczycielskiej. Teorię autor przebija w praktykę, dając wskazówki jak wprowadzić zmiany, jaki efekt mogą one dać i popierając je na swoim przykładzie. Niektóre rozdziały są zakończone, niejako zachętą do zmiany, tytułowaną "Trzydzieści dni na wprowadzenie zmian". Jest to miejsce na spisanie wniosków po lekturze rozdziału, tego co należałoby zmienić w swoim sposobie nauczania, aby usprawnić i ulepszyć lekcje.

Dużym plusem pozycji z pewnością jest zobrazowanie danych problemów i zagadnień poprzez konkretne, rzeczywiste przykłady, których autor był świadkiem lub brał w nich udział. Bardzo podobało mi się, że Dix zaznaczał, iż pewne zachowania uczniów mogą być wynikiem niewłaściwego zachowania nauczyciela lub w ogóle wynikać z bodźców zewnętrznych (sytuacja rodzinna, środowisko rówieśnicze itd.). Często zaznaczał, że przez niewłaściwą ocenę ucznia przez nauczycieli, skreśla się go, nie dostrzegając jego ukrytego potencjału. Ogólnie rzecz ujmując, Dix stara się zachować balans w swoich osądach. Zwraca uwagę, że to nie zawsze uczeń jest winny pewnych zachowań, ale także rodzice i całe grono pedagogiczne. Uświadomienie sobie tej prostej reguły, że nauczyciel nie jest nieomylny, jest z pewnością pierwszym krokiem do zmian.

Myślę, że nauczyciele, którzy pracują z pasją, angażują się w sprawy uczniów, nie znajdą nic odkrywczego w tej książce. Tacy nauczyciele z pewnością już dawno wpadli na podobne rozwiązania, dostosowując je oczywiście do polskiej szkoły. Natomiast może to być na pewno pouczająca lektura dla przyszłych nauczycieli, jednak trzeba by wcześniej wziąć pod uwagę, że nie wszystkie rozwiązania mają przełożenie w naszym kraju.

Jaki powinien być dobry nauczyciel i czy w ogóle taki istnieje? Czy w naszych polskich realiach da się być dobrym nauczycielem, godzącym zarówno problemy uczniów, rodziców i swoje? Jak odnaleźć się w wielu nieprzewidzianych sytuacjach i wyjść z konfliktów obronną ręką? Na tych oraz wiele innych pytań, autor książki Paul Dix, stara się odpowiedzieć. Jak mu to właściwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zawsze reaguję przesadnym entuzjazmem, kiedy ktoś napomina, że jego znajomy napisał książkę. Tak było w przypadku tej pozycji. Szybki rzut oka na okładkę, pytanie "Czy mogę pożyczyć?" i pochłonięcie, skądinąd cienkiej książki, w jeden wieczór.

Lektura poszła gładko, nie tylko ze względu na małą objętość pozycji, lecz także poprzez niezmiernie szybkie prześlizganie się z rozdziału na rozdział. Poszczególne części są bardzo krótkie, niemal lakoniczne. Z opisu znajdującego się z tyłu książki można wnioskować, że pozna się bliżej pracę strażaka, natomiast w tle dostanie się odrobinę romansu i zmagania głównego bohatera z własnymi demonami przeszłości. Niestety, w miarę czytania następuje rozczarowanie. Zawód strażaka jest potraktowany po macoszemu, czytelnik dostaje mnóstwo specjalistycznego nazewnictwa oraz żargonu, który niewiele wnosi w czytelnicze wyobrażenie tego zawodu. Wątek miłosny można by przyrównać do współczesnych nam amerykańskich komedii romantycznych dla nastolatków. Problemy i rozterki głównych bohaterów (Bartka oraz Angeliki) wydają się błahe, a ich życie i małżeństwo nieosiągalną utopią. Mamy tutaj do czynienia z całkowicie odrealnionym obrazem rzeczywistości. Poszczególnie rozdziały nie są w żaden sposób ze sobą powiązane. Ot, zlepek przypadkowych wydarzeń z życia bohaterów, które niekoniecznie mają na nich większy wpływ. Zbierając te wszystkie "przeciw" razem, zakończenie książki w ogóle nie zaskakuje - niczym nieuzasadnione, brawurowe zachowanie głównego bohatera, prowadzące do tragicznego finału.

Wiele do życzenia zostawia również styl i język pisarski autora, który można by określić jako ubogi, w niektórych momentach wybiórczy (sceny namiętności są opisane bardziej szczegółowo niż emocje głównego bohatera podczas akcji ratowniczych), zbyt wulgarny (rozumiem, że wulgaryzmy to nasza typowo polska domena, lecz w języku pisanym wypadałoby je nieco ograniczyć), a także naiwny i chaotyczny. Budowa zdań niejednokrotnie jest nielogiczna lub skonstruowana niegramatycznie. Od strony redakcyjnej, należałoby dać burę korektorowi, który jakby w ogóle nie przyłożył się do swojej pracy - można znaleźć mnóstwo powtórzeń, literówek, brak znaków interpunkcyjnych.

Sięgając po tę pozycję należy mieć z tyłu głowy, że autor pisał ją w wieku wczesnej dorosłości (18 lat), w związku z czym język będzie nieoszlifowany, problemy bohaterów będą się zdawać błahe, a cała historia niespójna i jakby bez puenty. Niemniej, miło było sięgnąć po książkę młodego pokolenia i spojrzeć na pewne sprawy ich oczami. Liczę, że autor w parze do rozwoju swojej pisarskiej kariery, rozwinie również swój literacki warsztat.

Zawsze reaguję przesadnym entuzjazmem, kiedy ktoś napomina, że jego znajomy napisał książkę. Tak było w przypadku tej pozycji. Szybki rzut oka na okładkę, pytanie "Czy mogę pożyczyć?" i pochłonięcie, skądinąd cienkiej książki, w jeden wieczór.

Lektura poszła gładko, nie tylko ze względu na małą objętość pozycji, lecz także poprzez niezmiernie szybkie prześlizganie się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Literatura obozowa ma to do siebie, że ciężko jest ją ocenić. Co takiego można bowiem wziąć na warsztat recenzencki? Czy można w ogóle próbować podważać autentyczność opisanych zdarzeń w świetle przedstawionych dowodów zbrodni na przestrzeni tylu lat?
Seweryna Szmaglewska bez wątpienia w trakcie spisywania swoich wspomnień musiała się zastanawiać czy świat, czy Ameryka na pomoc, której tak bardzo wyczekiwano, kiedykolwiek dowie się i uwierzy w to co wydarzyło się w Oświęcimu? "Las - i nikt nie widzi, i nigdy nikt się nie dowie, i nigdy nikt światu i nie powtórzy". Bowiem autorka spisała swoje przeżycia, krótko po ucieczce z transportu ewakuacyjnego w 1945. Czy świat Zachodu był w stanie ogarnąć skalę piekła, jakie ludzie zgotowali ludziom? "Przecież Niemcy to ludzie. I my, Żydzi, też ludzie. Tak? My, Żydzi, jesteśmy ludźmi i Niemcy są również ludźmi."
Szmaglewska w swoich wspomnieniach przedstawia cały wachlarz okrucieństwa wojny. Pokazuje jak wszelkie ludzkie hamulce puszczają i wewnętrzne okrucieństwo wychodzi w rzeczywistości obozowej. Kto miał władzę, ten "miał prawo do decydowania o życiu". Nazizm wyzwolił ludzkie demony i zapędy do okrucieństwa - okradanie towarzyszy niedoli, bicie ich by pokazać się z jak najlepszej strony SS-manom (Szmaglewska kilka razy zaznacza, że kapówki i lagrowe niejednokrotnie były okrutniejsze w biciu od SS-manów), a także kłamanie przeciwko sobie byleby tylko przetrwać.
Obraz stworzony przez Szmaglewską, dla nas - ludzi wychowanych w czas hedonistycznego stylu życia, mediów społecznościowych i względnego spokoju - jest niewyobrażalny. Warto byłoby, zwłaszcza dzisiaj, 72 lata po wojnie, w czasach ogólnej znieczulicy, aby nie zapomnieć tych tragicznych wydarzeń, przystanąć i zastanowić się nad drogą obraną przez obecny świat.

Literatura obozowa ma to do siebie, że ciężko jest ją ocenić. Co takiego można bowiem wziąć na warsztat recenzencki? Czy można w ogóle próbować podważać autentyczność opisanych zdarzeń w świetle przedstawionych dowodów zbrodni na przestrzeni tylu lat?
Seweryna Szmaglewska bez wątpienia w trakcie spisywania swoich wspomnień musiała się zastanawiać czy świat, czy Ameryka na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na lekcjach historii mało wspomina się o szczegółach okrucieństwa i różnych skandalach wokół koronowanych głów. Owszem, coś tam się mówi, że Poniatowski dzięki"związkowi" z carycą Katarzyną Wielką dostał koronę. Z filmów mamy powierzchowną wiedzę o okrutnych cesarzach rzymskich. Czy Michael Farqhuar podołał zadaniu i opowiedział nam nieco więcej o skandalach? Odnoszę wrażenie, że niekoniecznie.

Po pierwsze autor skupia się tylko na trzech królestwach Europy - Anglii, Francji i Rosji. W późniejszych rozdziałach dostajemy też historie o kilku papieżach i cesarzach rzymskich. Teoretycznie jest to dobry pomysł, bo książka i tak jest już wystarczająco gruba, jednak według mnie jest to bardzo powierzchowne potraktowanie tematu. Po drugie Farquhar bardzo chaotycznie ułożył swoje opowieści - rozdziały dzielą się na grzeszki różnych władców, które można włożyć do jednego wora: zazdrość, rozwody, zdrady, rozwiązłość, przepych, kazirodztwo, okrucieństwo. Historie, które autor próbuje opowiedzieć są całkowicie poszatkowane. Nagle z opowieści o jednym władcy przeskakujemy do drugiego, z zupełnie innych czasów i innego królestwa - dla mnie jako czytelnika zabieg okropny, całkowicie dezorientujący. Książkę Farquhara najlepiej czyta się tak naprawdę "do poduchy" dozując sobie jeden podrozdział do snu. Niektóre tematy zostały potraktowane w tabloidowym, iście amerykańskim stylu, co uważam za kolejny koszmarek. Autor mógł sobie również darować opowieści o tym jak król zmarł będąc w toalecie - serio to jest skandalem? Doliczyć do tego trzeba wiele błędów związanych z datowaniem, okolicznościami i brakiem szerszego wyjaśnienia problemu. Ot, czytelnik jest wrzucony w środek wydarzenia bez żadnego wytłumaczenia.

Krytyce muszę poddać tłumacza, który w moim mniemaniu zbytnio się nie postarał. Wiele zdań jest po prostu źle przetłumaczonych (i bije to po oczach tak, że nie trzeba nawet znać oryginału). Osobiście denerwowało mnie wszechobecne wciskanie wszędzie "bastarda" lub "establishmentu" - naprawdę nie mamy polskich odpowiedników na te określenia? Korektor polskiego wydania również powinien dostać burę: liczne literówki, pomylone daty i błędy logiczne.

Podsumowując, "Królewskie skandale" Farquhara to niezły początek do dalszego rozwinięcia poruszanych "skandali". Przede wszystkim historie trzeba odpowiednio sobie dawkować, a w międzyczasie rozwinąć ich temat, bo mimo licznej bibliografii autor nie wyczerpuje tematu. Nie jest to pozycja naukowa, bardziej należy ją traktować jak zbiór ciekawostek, który może tchnąć do dalszych poszukiwań. Z pewnością po przeczytaniu pozycji warto zweryfikować "prawdziwość" przedstawionych zdarzeń.

Na lekcjach historii mało wspomina się o szczegółach okrucieństwa i różnych skandalach wokół koronowanych głów. Owszem, coś tam się mówi, że Poniatowski dzięki"związkowi" z carycą Katarzyną Wielką dostał koronę. Z filmów mamy powierzchowną wiedzę o okrutnych cesarzach rzymskich. Czy Michael Farqhuar podołał zadaniu i opowiedział nam nieco więcej o skandalach? Odnoszę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to moja pierwsza książka dotycząca rodzimej wiary, którą dorwałam w antykwariacie. Znajdziemy tu wiele informacji o rodzimej wierze Ukraińców, czyli w czasach przed chrystianizacją kraju. Przejrzysty panteon bóstw słowiańskich oraz kalendarium świąt to najmocniejsze atuty książki. Pani Halina Łozko w przystępny sposób nakreśla nam ówczesną sytuację Ukrainy na tle religijnym. Porusza problem dwuwiary, a także wyjaśnia pochodzenie wielu tradycji "prawosławnych", które zostały przekształcone z gruntu rodzimego. Brakowało mi w książce solidnego nakreślenia tła politycznego, które miało duży wpływ na chrystianizację Europy - informacje są bardzo podstawowe. Osoba zainteresowana tematem z pewnością będzie musiała sięgnąć po inne pozycje. Książka jest na pewno dobra na początek, daje minimum wiedzy i zostawia pole do dalszego szukania informacji.

Jest to moja pierwsza książka dotycząca rodzimej wiary, którą dorwałam w antykwariacie. Znajdziemy tu wiele informacji o rodzimej wierze Ukraińców, czyli w czasach przed chrystianizacją kraju. Przejrzysty panteon bóstw słowiańskich oraz kalendarium świąt to najmocniejsze atuty książki. Pani Halina Łozko w przystępny sposób nakreśla nam ówczesną sytuację Ukrainy na tle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę kupiłam, ponieważ była mi potrzebna do mojej pracy maturalnej dot. Josefa Mengele. Jeżeli czytelnika interesuje historia konkretnego lekarza z KL Auschwitz to znajdzie tu niewiele szczegółowych informacji. Pozycja jest po prostu zbiorem najważniejszych materiałów dotyczących lekarzy. Ciekawym uzupełnieniem są lekarskie pisma oraz dokumenty z tłumaczeniem na język polski. Książka z pewnością będzie przydatna dla osób, które są już zaznajomione z historią obozu i potrzebują, aby najważniejsze informacje (w tym przypadku o lekarzach) były zebrane w jednym miejscu. Nie traktowałabym tej książki jako dobrego wstępu do poznania KL Auschwitz.

Książkę kupiłam, ponieważ była mi potrzebna do mojej pracy maturalnej dot. Josefa Mengele. Jeżeli czytelnika interesuje historia konkretnego lekarza z KL Auschwitz to znajdzie tu niewiele szczegółowych informacji. Pozycja jest po prostu zbiorem najważniejszych materiałów dotyczących lekarzy. Ciekawym uzupełnieniem są lekarskie pisma oraz dokumenty z tłumaczeniem na język...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele Lisa Rojany Buccieri, Eva Mozes Kor
Ocena 7,2
Przetrwałam. Ż... Lisa Rojany Buccier...

Na półkach: , ,

Na książkę tą trafiłam zanim jeszcze została wydana w Polsce i w całości przeczytałam po angielsku. Potrzebowałam tej pozycji do swojej pracy maturalnej z języka polskiego. Książka poruszyła mnie emocjonalnie, bo o tym właśnie traktuje. Autorka wraz ze swoją siostrą trafiły do Auschwitz będąc jeszcze małymi dziećmi. Nie za bardzo rozumiały co się z nimi dzieje. Były jedną z wielu par bliźniaczych, na których dr Josef Menegele eksperymentował. Nie uświadczymy jednak w tej pozycji zbyt wielu informacji dotyczących badań, natomiast z pewnością będzie można wniknąć w umysł małej dziewczynki, która trafiła w sam środek ludzkiego piekła.

Na książkę tą trafiłam zanim jeszcze została wydana w Polsce i w całości przeczytałam po angielsku. Potrzebowałam tej pozycji do swojej pracy maturalnej z języka polskiego. Książka poruszyła mnie emocjonalnie, bo o tym właśnie traktuje. Autorka wraz ze swoją siostrą trafiły do Auschwitz będąc jeszcze małymi dziećmi. Nie za bardzo rozumiały co się z nimi dzieje. Były jedną z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ilustrowane dzieje Polski Dariusz Banaszak, Tomasz Biber, Maciej Leszczyński
Ocena 6,3
Ilustrowane dz... Dariusz Banaszak, T...

Na półkach: , ,

Jest to zdecydowanie książka mojego dzieciństwa, którą wiele razy wertowałam. Chociaż nie zawsze wszystko było dla mnie zrozumiałe to bardzo ją lubiłam i chętnie do niej wracałam. Fascynowały mnie zdjęcia i opisy pierwszych osad, a także mapki historyczne Polski. Portrety dawnych władców były dla mnie bardzo ciekawe - wyglądali na nich groźnie, a zarazem dostojnie (pomijam już fakt, że lekcjach historii bez trudu wiedziałam kto jest kim). Z pewnością książka ta zasiała we mnie ziarno fascynacji historią naszego kraju. Polecam każdemu początkującemu. Pozycja na pewno będzie również pomocna, jeżeli będzie chciało się zabłysnąć jakąś ciekawostką na sprawdzianie z historii.

Jest to zdecydowanie książka mojego dzieciństwa, którą wiele razy wertowałam. Chociaż nie zawsze wszystko było dla mnie zrozumiałe to bardzo ją lubiłam i chętnie do niej wracałam. Fascynowały mnie zdjęcia i opisy pierwszych osad, a także mapki historyczne Polski. Portrety dawnych władców były dla mnie bardzo ciekawe - wyglądali na nich groźnie, a zarazem dostojnie (pomijam...

więcej Pokaż mimo to