-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
Ja także, jak wiele osób, sięgnęłam po tą książkę z powodu jej statusu klasyki literatury. Tym większe jest moje rozczarowanie. Powiększa je także porównanie z niesamowitymi, klimatycznymi "Wichrowymi Wzgórzami" Emily Bronte. Co prawda są to książki w założeniu zupełnie różne, ale obie są właśnie "klasyką romansu". Otóż może to zabrzmieć obrazoburczo, ale "Dziwne losy Jane Eyre" są... beznadziejne. Przede wszystkim nie są bynajmniej dziwne - są do bólu przewidywalne. Oto biedny, ale szlachetny Kopciuszek, pomiatany przez wszystkich dookoła (doprawdy, autorka nie oszczędziła żadnej tragicznej okoliczności), oczywiście sierota, wyrasta na anioła. Jest postacią jednoznacznie dobrą, zresztą wszystkie postacie są w oczywisty sposób albo do cna zepsute i złe, albo mają kryształowe charaktery. Tak, BARDZO życiowe. Jane, oczywiście w nieprawdopodobnych okolicznościach, poznaje pana Rochestera. Cały wątek od początku jest tak prowadzony, że czytelnik nie ma szans na wątpliwości, jak to się skończy. Postać pana Rochestera jest wyjątkowo słaba - na początku kreowany na romantycznego bad boya, z czasem zmienia się w ckliwego kochanka, rzucającego tanie frazesy typu: "Oblałem nasze rozstanie gorącymi łzami". No błagam. Proponuję porównać z postacią Heathcliffa z "Wichrowych Wzgórz", żeby zobaczyć "jak to się robi". Kolejna sprawa to to, że Jane jest kreowana na nowoczesną, rozumną kobietę. Jednak autorka celuje w dramatyzowaniu sytuacji i w wymuszonych, nieprawdopodobnych zwrotach akcji, na których "wisi" cała konstrukcja powieści. Dlatego też każe swojej nowoczesnej, rozumnej bohaterce, a także innym postaciom robić rzeczy, których można by uniknąć, gdyby tylko ruszyć głową. To smutne, że taka "wielka" pisarka nie potrafiła stworzyć wiarygodnego, nienachalnego tragizmu. Zachwyciła mnie natomiast postać St. Johna Riversa - demonicznego, prawego sługi Bożego - i jego skomplikowany stosunek do Jane. Naprawdę, jeśli jest coś, dla czego warto przeczytać tę książkę, to właśnie on. On i zapoznanie się z tym, jak nie należy pisać romansów.
Ja także, jak wiele osób, sięgnęłam po tą książkę z powodu jej statusu klasyki literatury. Tym większe jest moje rozczarowanie. Powiększa je także porównanie z niesamowitymi, klimatycznymi "Wichrowymi Wzgórzami" Emily Bronte. Co prawda są to książki w założeniu zupełnie różne, ale obie są właśnie "klasyką romansu". Otóż może to zabrzmieć obrazoburczo, ale "Dziwne losy...
więcej mniej Pokaż mimo to"Schadzka" to jedna z tych książek, która funduje nam możliwość uczestniczenia w koszmarnym śnie. Sceny łączą się ze sobą w absurdalny sposób, albo nie łączą się w ogóle. Nie wiadomo, co jest, a co nie jest, co się tylko wydaje biednemu bohaterowi, który podjął się zadania logicznego wytłumaczenia sytuacji. Zadania skazanego na porażkę, jak to we śnie. Oto pewnego razu po żonę bezimiennego bohatera przyjeżdża niewzywane pogotowie i siłą zabiera ją do szpitala, w którym kobieta ginie bez śladu. Gubiący się w domysłach mąż rusza na poszukiwania w świat, gdzie wszystko ma podtekst seksualny. Seks czai się dosłownie wszędzie, w nawet najbardziej absurdalnych miejscach i wszystko wcześniej czy później się do niego sprowadza. Jest tym, co napędza ludzkie działania, sensem życia i sposobem na nie. Obecny wszędzie tam, gdzie w "naszym" świecie byłaby władza, pieniądze, filozofia czy religia. Jednocześnie bohaterowie zdają się nigdy nie osiągać zaspokojenia czy ukojenia. Seks zmienia się w niszczącą siłę, wykrzywiającą obraz świata. Myślę, że pytanie, jakie autor chce postawić w tej książce, to: czy seks naprawdę wyzwala?
"Schadzka" to jedna z tych książek, która funduje nam możliwość uczestniczenia w koszmarnym śnie. Sceny łączą się ze sobą w absurdalny sposób, albo nie łączą się w ogóle. Nie wiadomo, co jest, a co nie jest, co się tylko wydaje biednemu bohaterowi, który podjął się zadania logicznego wytłumaczenia sytuacji. Zadania skazanego na porażkę, jak to we śnie. Oto pewnego razu po...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przede wszystkim chciałam zaznaczyć, że nazwisko autorki to ZHOU, a nie Hui (czyt. Hwei), czy cokolwiek innego. Informacja zwłaszcza dla pana Wilddancera.
Teraz do rzeczy. Książka miała być "szokująca" i "obrazoburcza" a jest pretensjonalna i nudna. Już sam początek "Na imię mam Nikki, ale przyjaciele mówią do mnie Coco, na cześć Coco Chanel" zwiastuje nam nieudolny i wymuszony ekscentryzm z najniższej półki, jaki cechować będzie całą książkę. Autorka mocno daje nam do zrozumienia co chwilę, że jej bohaterka jest niezwykła i ma niezwykłe życie. Najwyraźniej jego niezwykłość polega jednak na robieniu tego, co wszyscy dookoła i narcystyczne przeglądanie się w każdym swoim uczuciu i przeczuciu, co w dodatku opisywane jest niesamowicie patetycznym językiem. Autorka tak bardzo przeżywa cudowność swojej bohaterki, że aż z wrażenia zapomniała o czytelniku, który czuje się jak piąte koło u wozu. Rozwój wypadków... w zasadzie ciężko mówić o rozwoju, jest to szereg scen, który donikąd nie prowadzi, ale gdyby istniał jakiś rozwój, to należałoby o nim powiedzieć, że jest oczywisty. Zdaje się, że pani Zhou założyła sobie, że napisze szokującą książkę, a że myślała o sobie, jako o artystce, to postanowiła to zrobić w górnolotnych słowach.
Przede wszystkim chciałam zaznaczyć, że nazwisko autorki to ZHOU, a nie Hui (czyt. Hwei), czy cokolwiek innego. Informacja zwłaszcza dla pana Wilddancera.
Teraz do rzeczy. Książka miała być "szokująca" i "obrazoburcza" a jest pretensjonalna i nudna. Już sam początek "Na imię mam Nikki, ale przyjaciele mówią do mnie Coco, na cześć Coco Chanel" zwiastuje nam nieudolny i...
Dai Si Jie jest autorem niespokojnym, jego książki pełne są sytuacji i zdarzeń które pędzą w szalonym tempie i wpadają na siebie nawzajem, przeplatają się, a potem rozbłyskują ostatecznie spektakularnym finałem. Także i tutaj przygody pana Muo, niezbyt atrakcyjnego "pierwszego chińskiego psychoanalityka" to karuzela absurdalnych, ale i komicznych wątków, każdy nadawać mógłby się na osobny skecz w dobrym kabarecie. Jednocześnie jednak jest w nich obecna odrobina goryczy, ponieważ rzeczy te dzieją się "naprawdę" w prawdziwych Chinach. Pokazuje to stosunek autora do ojczyzny - taki właśnie śmiech przez łzy. Poprzez zestawienie scen zupełnie niemożliwych z takimi, które są możliwe jedynie w Chinach Dai ukazuje trudne życie w ChRL, miejscu jedynym w swoim rodzaju. Nie będę zdradzać szczegółów fabuły, powiem tylko, że polecam jeśli ktoś lubi groteskowy humor i tematykę chińską.
Dai Si Jie jest autorem niespokojnym, jego książki pełne są sytuacji i zdarzeń które pędzą w szalonym tempie i wpadają na siebie nawzajem, przeplatają się, a potem rozbłyskują ostatecznie spektakularnym finałem. Także i tutaj przygody pana Muo, niezbyt atrakcyjnego "pierwszego chińskiego psychoanalityka" to karuzela absurdalnych, ale i komicznych wątków, każdy nadawać...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Układ" podejmuje bardzo ciekawy i raczej omijany temat - szukanie winy we wszystkich, tylko nie w sobie samym. Oto egocentryczny do szpiku kości bohater stwierdza pewnego dnia, że jego życie jest pełne układów, że wszystko do tej pory robił tylko dla innych, oraz że ma różne obowiązki i powinności, co jest bardzo niesprawiedliwe i czyni go okropnie nieszczęśliwym. Postanawia więc "wyzwolić się" niszcząc wszystko w swoim życiu i raniąc kogo popadnie, w imię sprawiedliwości dla siebie samego. Niestety okazuje się, że z układu można przejść jedynie w inny układ, ponieważ układ ów zwie się życiem i dziecinne bunty wieku średniego nic na to nie poradzą. Polecam bardzo tę książkę, może ona stać się pewną miarą dla dorosłości i szczerości z samym sobą.
"Układ" podejmuje bardzo ciekawy i raczej omijany temat - szukanie winy we wszystkich, tylko nie w sobie samym. Oto egocentryczny do szpiku kości bohater stwierdza pewnego dnia, że jego życie jest pełne układów, że wszystko do tej pory robił tylko dla innych, oraz że ma różne obowiązki i powinności, co jest bardzo niesprawiedliwe i czyni go okropnie nieszczęśliwym....
więcej Pokaż mimo to