Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Jak ukoić swój mózg i zmienić wewnętrznego krytyka w przyjaciela?

Każdy z nas ma w głowie wewnętrzny głos, który nieustannie komentuje rzeczywistość. Jest tak naturalny, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie jego obecność. Ale on tam jest. Czyj to jest głos? Czasem wydaje się, że to nasz własny głos. Czasem przybiera postać kogoś innego – rodzica, nauczyciela, szefa. Co mówi? Bardzo często nie są to przyjemne rzeczy. “Nigdy nic ci się nie udaje”; “Ale jesteś głupia”; “Jak mogłaś tak powiedzieć”; “Znowu przytyłaś, wyglądasz okropnie”; “Opanuj się, nie histeryzuj”.

Znasz ten głos? Nieustannie krytykuje, nie pozwala ci się cieszyć z sukcesów, bo zrobiłaś jakieś drobne potknięcie, ciągle uważa, że robisz za mało, nie tak jak trzeba, że powinnaś starać się bardziej, być lepsza, wydajniejsza, perfekcyjna. To właśnie głos wewnętrznego krytyka.

A gdyby tak ten sam głos mówił do ciebie z łagodnością i życzliwością? Gdyby był dla ciebie jak najlepsza przyjaciółka, która zawsze ma dla ciebie dobre słowo, zawsze pociesza i podnosi na duchu, nie daje ci upaść? Gdyby mówił do ciebie ze współczuciem, miłością i życzliwością? Myślisz, że to niemożliwe?

Sarah Peyton, amerykańska trenerka Porozumienia bez Przemocy (NVC) i języka rezonującego oraz wielbicielka neuronauki, pokazuje, że to jak najbardziej możliwe. W książkach Towarzyszę sobie z życzliwością (Podręcznik i Ćwiczenia) prowadzi czytelnika krok po kroku przez drogę od uzależnienia od opinii wewnętrznego krytyka ku pozytywnej relacji ze sobą.

Podręcznik
Sarah Peyton stworzyła swoją autorską metodę – Resonant Healing, czyli uzdrowienie przez rezonowanie oraz Resonant Language, czyli rezonujący język. Czym jest owo rezonowanie? To “czucie, że inna osoba w pełni nas rozumie i patrzy na nas z emocjonalnym ciepłem i szczodrością” (cyt. z Wprowadzenia, s. xxvii). Co ważne, rezonować można tylko z osobą, z którą jest się w relacji (to odróżnia rezonowanie od empatii). I co najważniejsze – rezonować można również z samą sobą – to także jest doświadczenie dwóch osób, ale każda z nich jest tobą. [Dla mnie osobiście nie ma zaskoczenia w tym, że jest we mnie nie jedna, nie dwie, ale nawet kilka osób, z których każda tak naprawdę jest mną].

Do rezonowania ze sobą (i z innymi) potrzebny jest rezonujący język. Jednym z filarów tej metody jest Porozumienie bez Przemocy (NVC) opracowane przez Marshalla Rosenberga. Jeśli wiesz, czym jest NVC, to masz już ogólne pojęcie, o co chodzi w rezonującym języku. To, jak się do siebie zwracamy, ma ogromny wpływ na to, czy żyjemy w dobrostanie, czy wręcz przeciwnie – przepełnia nas stres i nieustanne poczucie porażki.

Aby rozwinąć opartą na współczuciu i łagodności relację z samą sobą trzeba tak naprawdę zrozumieć, jak pracuje nasz mózg i wykorzystać tę wiedzę, by uleczyć swoje wewnętrzne rozdarcia i nauczyć się rezonowania. Dokładnie o tym jest książka Sary Peyton:

“Każdy rozdział niniejszej książki da ci szansę doświadczenia tego, jak rezonujący język może zmienić mózg poprzez prowadzone medytacje i empatię. Nauczysz się też, jak działa cały twój układ nerwowy, aby wzbogacić wiedzę o sobie i wzmocnić zdolność odczuwania samowspółczucia.
Gdy już odkryjesz, że wszystko w tobie jest sensownie poukładane i że twój dawny nawyk umniejszania sobie to po prostu nieudolna próba twojego mózgu, który chce o ciebie zadbać, pojawi się miejsce na nowy rodzaj łagodności. W miarę jak dowiadujesz się coraz więcej o działaniu swojego mózgu, tworzysz nowe połączenia, które pozwalają na postrzeganie siebie z większą życzliwością i spokojem. Obraz własnej osoby rozwija się i staje się bardziej złożony, gdy zaczynasz brać pod uwagę to, jak działa nasz układ nerwowy, jak wpływają na nas mózgi i zachowania innych ludzi, jak mogą oddziaływać na nas umysły poprzednich pokoleń, kształtując nasze wzorce myślenia i odczuwania. Pojawia się pełna życia i ciepła ciekawość ludzi i ich działań. Sprawia, że życie staje się bogatsze i bardziej interesujące”.

(cyt. Wprowadzenie, s. xxix-xxx)

Jak pracować z podręcznikiem?
Książka jest bardzo przejrzyście napisana. Każdy rozdział jest podzielony na kilka części i odpowiednio opisany. Znajdziemy tam część dotyczącą rezonowania, część dotyczącą pracy mózgu oraz medytację. Każda medytacja jest zarówno w wersji do przeczytania, jak i w wersji audio (można je pobrać za pomocą kodu QR lub linku umieszczonego w książce). Jest także dokładne wyjaśnienie po co nam dana medytacja i co dzięki niej można osiągnąć.

Książka ma po części charakter naukowy. Jest tam bardzo wiele zagadnień związanych z neuronauką, neurobiologią, budową i działaniem mózgu, a także szeroki zakres tematów związanych z psychologią i zdrowiem psychicznym (m.in radzenie sobie z trudnymi emocjami, depresja, traumy, uzależnienia, poczucie bezpieczeństwa, style przywiązania, nienawiść do siebie). Mimo to książka jest napisana bardzo przystępnym językiem, a wszystkie trudne słowa, kiedy pojawiają się po raz pierwszy na kartach książki, mają podaną definicję.

Na końcu książki znajdziemy bibliografię – autorka pokazuje wszystkie źródła, z których korzystała, zarówno książkowe, jak i internetowe. To nie tylko podnosi wiarygodność publikacji, ale również pozwala na dalsze samodzielne pogłębianie tematu. Oprócz tego na końcu książki znajdziemy słowniczek trudniejszych terminów oraz bardzo rozbudowaną listę przypisów, które również pozwalają na pogłębienie tematu. Jak każda dobra publikacja zawiera też indeks (wiem, że są tacy, którzy nie sięgają do książek bez indeksu 😉 ).

Niebinarna książka
Sarah Peyton napisała swoją książkę językiem neutralnym płciowo, by uhonorować swoich niebinarnych przyjaciół. W polskiej wersji językowej tłumaczka – Magdalena Stonawska – uhonorowała życzenie Autorki i zastosowała język neutralny na tyle, na ile pozwalał na to mocno upłciowiony język polski. Wszędzie tam, gdzie końcówka wyrazu wymagała zastosowania jednego z rodzajów (męskiego, żeńskiego lub nijakiego) tłumaczka zostawia puste miejsce, by każdy czytelnik mógł w tym miejscu użyć własnego rodzajnika. Np. “Poczekaj i pozwól uspokoić się myślom wzburzonym tym, co przed chwilą przeczytał_ś” (cyt. z Wprowadzenia, s. xxvii). Tłumaczka (mówiąc kolokwialnie) odwaliła kawał dobrej roboty. Pokazała, że da się tak przetłumaczyć książkę, by była neutralna płciowo. Bardzo szybko można przyzwyczaić się do pustych miejsc i po prostu podkładać pod nie swoje końcówki. Zazwyczaj książki są tłumaczone w rodzaju męskim, chyba, że są kierowane tylko do kobiet. Ta książka jest kompletnie uniwersalna i jestem tym zachwycona (i mogę sobie wyobrazić, jak wielką radość mogą tu odczuwać osoby niebinarne).

Ćwiczenia
Do Podręcznika Towarzyszę sobie z życzliwością można dokupić również Ćwiczenia o tym samym tytule, które są uzupełnieniem i dopowiedzeniem części pierwszej. Skupiają się na zagadnieniu neurobiologii relacji i zerwaniu wewnętrznych kontraktów, które nas wiążą. Czym są te wewnętrzne kontrakty?

Sarah Peyton, podróżując po świecie i nauczając rezonującego języka zauważyła, że wiele osób nie jest w stanie zwrócić się z życzliwością do swojego wnętrza, choć rozumieją założenia jej metody. Sama również niejednokrotnie napotykała na opór własnego umysłu, choć była przecież twórczynią rezonującego uzdrawiania i powinna była najlepiej rozumieć tę metodę. Podejmując ten trop odkryła mechanizm “kontraktów”, czyli umów, które każdy z nas nieświadomie zawiera ze sobą w dzieciństwie, a także w momentach traumy. Kontrakty te rzutują później na nasze całe życie, sprawiając, że uruchamiają się nasze psychiczne procesy przez co jesteśmy niezdolni do zmiany naszego zachowania “zakontraktowanego” w umowie z samym sobą. Nasz mózg, który zawsze chce nas chronić, sięga po sprawdzone sposoby radzenia sobie z problemami.

Oprócz obszernych informacji z dziedziny neurobiologii oraz prowadzonych medytacji (znanych z Podręcznika) w Ćwiczeniach Sarah Peyton proponuje dodatkowo kilka innych narzędzi, które będą pomocne w nawiązaniu ze sobą życzliwego kontaktu. W każdym rozdziale znajdziemy kwestionariusze, pytania do zastanowienia, ćwiczenia z rezonującego języka, ćwiczenia do napisania we własnym dzienniku oraz opowieści innych osób, które korzystały już z tej metody. Ćwiczenia można wykonywać niezależnie od Podręcznika, jednak myślę, że warto najpierw zapoznać się z tym, co autorka ma do powiedzenia w pierwszej części Towarzyszę sobie z życzliwością.

Jak towarzyszyć sobie z życzliwością? Kilka słów ode mnie
Nie można zmienić świata, ale można zmienić siebie. A zmiana stosunku do siebie to tak naprawdę pierwszy krok do zmiany podejścia do innych i do świata. Aby zamienić wewnętrznego krytyka w przyjaciela czeka nas prawdziwa, daleka podróż. Podróż w głąb siebie: zrozumienie, pogodzenie się, uzdrowienie, przeformułowanie negatywnej energii w siłę, z której możemy czerpać mądrość. Tej książki nie da się przeczytać w kilka dni. Ani nawet w tydzień. Towarzyszenie sobie z życzliwością to prawdziwy proces, zwłaszcza dla tych, u których wewnętrzny krytyk rozpanoszył się w umyśle i panuje niepodzielnie. Kiedy dostałam tę książkę od Wydawnictwa CoJaNaTo miałam taki standardowy plan na recenzję: czytam, notuję wrażenia, robię recenzję. Zależało mi na tym, bo temat jest mi bliski i chciałam jak najszybciej wywiązać się z napisania recenzji. Ale nie – tak się nie dało. To nie jest tego typu “poradnik”, który daje łatwe odpowiedzi i można go polecić przy okazji cykając zdjęcie przy kawce. To książka, z którą się pracuje, krok po kroku, do której się wraca, którą się przeżywa. Wciąż jestem w trakcie tego procesu i jeszcze zapewne wiele przede mną – ale właśnie o to chodzi. Tu nie można się spieszyć, to nie jest kurs do zaliczenia. I moim zdaniem jest to ogromny atut tej książki i tej metody. Bardzo podoba mi się to, że książka opiera się na mocnych dowodach naukowych. Sarah Peyton korzysta z najnowszych osiągnięć neurobiologii, dzięki czemu potrafi wytłumaczyć wszystkie psychiczne mechanizmy odpowiednią funkcją mózgu. To bardzo mi ułatwia zrozumienie siebie, bo wiem już nie tylko co się dzieje w mojej psychice, ale też dlaczego. Wiedza, jak działa mózg, pomaga kompleksowo zrozumieć siebie i przejść od okrutnej krytyki do zwracania się do siebie z troską. To nie jest łatwe, to nie dzieje się od razu, ale na pewno jest to możliwe. I jestem tego prawdziwym przykładem.

Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić lekturę Towarzyszę sobie z życzliwością każdemu. Literalnie każdemu. Jestem przekonana, że gdyby każdy człowiek przeczytał tę książkę, jakość naszego życia i wzajemnych relacji z pewnością by się polepszyła. Tak więc: p o l e c a m. I d z i ę k u j ę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu CoJaNaTo.

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Jak ukoić swój mózg i zmienić wewnętrznego krytyka w przyjaciela?

Każdy z nas ma w głowie wewnętrzny głos, który nieustannie komentuje rzeczywistość. Jest tak naturalny, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie jego obecność. Ale on tam jest. Czyj to jest głos? Czasem wydaje się, że to nasz własny głos. Czasem przybiera postać kogoś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Co się stanie, gdy wielka, silna maszyna budownicza spotka delikatny kwiat? Czy pozostałe maszyny zgodzą się, by na placu budowy zamieszkała mała kaczuszka? Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka to piękne, wzruszające i uczące empatii propozycje dla najmłodszych od Wydawnictwa Frajda 💛

Książeczki o przygodach Koparki to seria przeznaczona dla najmłodszych autorstwa Josepha Kueflera. Na razie w jej skład wchodzą dwa tytuły: Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka. Książeczki opowiadają o przygodach ogromnych maszyn budowniczych, które codziennie sumiennie wykonują swoje obowiązki – budują miasto. Nie są to jednak typowe opowieści skupione na czynnościach związanych z budowaniem, jakich wiele na półkach księgarń. Wyjątkowość tych dwóch tytułów polega na tym, że opowiadają o… emocjach.

Koparka jest wyjątkową maszyną budowlaną – potrafi dostrzec piękny kwiat na środku placu budowy, podczas gdy inne maszyny zajęte są tylko pracą. Postanawia się nim zaopiekować i robi to z wielkim oddaniem. Codziennie podlewa roślinkę, osłania ją od wiatru, śpiewa kołysanki na dobranoc. Podobnie, gdy na placu budowy pojawia się mała kaczuszka, która zgubiła mamę. Koparka opiekuje się nią i już wkrótce wszystkie maszyny budowlane, które początkowo były kaczuszce niechętne, stają się jej rodziną. W obu częściach książki w pewnym momencie następuje moment dramatyczny – w pierwszej części kwiat zostaje ścięty, w drugiej – kaczuszka odlatuje i nie wraca. Na szczęście wszystko kończy się happy endem. Można więc powiedzieć, że książeczki są wypełnione po brzegi różnymi emocjami, które mały czytelnik przeżywa razem z Koparką.

Muszę też wspomnieć o oprawie graficznej książki. Ilustracje mnie osobiście bardzo przypadły do gustu, podobały się również mojemu młodszemu dziecku. Nie są przeładowane, raczej oszczędne w formie, a wiele mówiące w treści. Podoba mi się, jak zostały odmalowane emocje wielkich maszyn. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to widok zbudowanego miasta, gdzie nie ma ani odrobiny zieleni czy wolnej przestrzeni. Ale rozumiem, że autorowi chodziło o podkreślenie dramatyzmu sytuacji. Całość jest na duży plus, więc przymykam oko na te urbanistyczne niedociągnięcia.

Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka to piękne i mądre książeczki dla najmłodszych, które uczą, że życzliwość, troska i dobro mają wielką moc i każdy, nawet wielka, silna maszyna, mogą okazywać uczucia, troszczyć się o innych i mieć wielkie serce. Bardzo podoba mi się tu pokazane w prosty sposób, że warto być uważnym na innych, patrzeć dalej i dostrzegać piękno nawet na placu budowy. Polecam serię dla każdego dziecka 2+, ale w szczególności polecam ją chłopcom. To cudowne, że powstaje coraz więcej książeczek skierowanych do nich, w których mogą zobaczyć nie tylko jak buduje się dom czy jeździ samochodem, ale też to, że można odczuwać różne uczucia i okazywać innym empatię i troskę.

Za książki dziękuję Wydawnictwu Frajda.

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Co się stanie, gdy wielka, silna maszyna budownicza spotka delikatny kwiat? Czy pozostałe maszyny zgodzą się, by na placu budowy zamieszkała mała kaczuszka? Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka to piękne, wzruszające i uczące empatii propozycje dla najmłodszych od Wydawnictwa Frajda 💛

Książeczki o przygodach Koparki to seria...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Co się stanie, gdy wielka, silna maszyna budownicza spotka delikatny kwiat? Czy pozostałe maszyny zgodzą się, by na placu budowy zamieszkała mała kaczuszka? Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka to piękne, wzruszające i uczące empatii propozycje dla najmłodszych od Wydawnictwa Frajda 💛

Książeczki o przygodach Koparki to seria przeznaczona dla najmłodszych autorstwa Josepha Kueflera. Na razie w jej skład wchodzą dwa tytuły: Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka. Książeczki opowiadają o przygodach ogromnych maszyn budowniczych, które codziennie sumiennie wykonują swoje obowiązki – budują miasto. Nie są to jednak typowe opowieści skupione na czynnościach związanych z budowaniem, jakich wiele na półkach księgarń. Wyjątkowość tych dwóch tytułów polega na tym, że opowiadają o… emocjach.

Koparka jest wyjątkową maszyną budowlaną – potrafi dostrzec piękny kwiat na środku placu budowy, podczas gdy inne maszyny zajęte są tylko pracą. Postanawia się nim zaopiekować i robi to z wielkim oddaniem. Codziennie podlewa roślinkę, osłania ją od wiatru, śpiewa kołysanki na dobranoc. Podobnie, gdy na placu budowy pojawia się mała kaczuszka, która zgubiła mamę. Koparka opiekuje się nią i już wkrótce wszystkie maszyny budowlane, które początkowo były kaczuszce niechętne, stają się jej rodziną. W obu częściach książki w pewnym momencie następuje moment dramatyczny – w pierwszej części kwiat zostaje ścięty, w drugiej – kaczuszka odlatuje i nie wraca. Na szczęście wszystko kończy się happy endem. Można więc powiedzieć, że książeczki są wypełnione po brzegi różnymi emocjami, które mały czytelnik przeżywa razem z Koparką.

Muszę też wspomnieć o oprawie graficznej książki. Ilustracje mnie osobiście bardzo przypadły do gustu, podobały się również mojemu młodszemu dziecku. Nie są przeładowane, raczej oszczędne w formie, a wiele mówiące w treści. Podoba mi się, jak zostały odmalowane emocje wielkich maszyn. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to widok zbudowanego miasta, gdzie nie ma ani odrobiny zieleni czy wolnej przestrzeni. Ale rozumiem, że autorowi chodziło o podkreślenie dramatyzmu sytuacji. Całość jest na duży plus, więc przymykam oko na te urbanistyczne niedociągnięcia.

Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka to piękne i mądre książeczki dla najmłodszych, które uczą, że życzliwość, troska i dobro mają wielką moc i każdy, nawet wielka, silna maszyna, mogą okazywać uczucia, troszczyć się o innych i mieć wielkie serce. Bardzo podoba mi się tu pokazane w prosty sposób, że warto być uważnym na innych, patrzeć dalej i dostrzegać piękno nawet na placu budowy. Polecam serię dla każdego dziecka 2+, ale w szczególności polecam ją chłopcom. To cudowne, że powstaje coraz więcej książeczek skierowanych do nich, w których mogą zobaczyć nie tylko jak buduje się dom czy jeździ samochodem, ale też to, że można odczuwać różne uczucia i okazywać innym empatię i troskę.

Za książki dziękuję Wydawnictwu Frajda.

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Co się stanie, gdy wielka, silna maszyna budownicza spotka delikatny kwiat? Czy pozostałe maszyny zgodzą się, by na placu budowy zamieszkała mała kaczuszka? Koparka i Kwiat oraz Koparka i Kaczuszka to piękne, wzruszające i uczące empatii propozycje dla najmłodszych od Wydawnictwa Frajda 💛

Książeczki o przygodach Koparki to seria...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Kiedy pada deszcz dzieci się nudzą. Na szczęście jutro ma być piękna pogoda, więc mama proponuje wycieczkę do lasu. Dzieci ochoczo się zgadzają i zaczynają pakowanie potrzebnych rzeczy. Następnego dnia jadą na rowerach do rezerwatu przyrody. Mają mapę, prowiant i wszystko, co będzie im potrzebne w dotarciu do celu, jaki sobie wybrali: wypatrywania zwierząt. Ale jak to? Nigdzie w lesie nie ma żadnego zwierzęcia?! A może wystarczy się na chwilę zatrzymać i wytężyć zmysły?

Ta z pozoru prosta książeczka o mało rozbudowanej fabule kryje w sobie znacznie więcej, niż to wynika z treści. Jest w niej tyle do odkrycia! Na każdej kolejnej stronie dzieci mogą sprawdzić swoją spostrzegawczość i dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy na temat wycieczek do lasu – od planowania, wyznaczania trasy i pakowania, przez odkrywanie leśnych tajemnic, aż po zasady panujące w rezerwatach przyrody. Ale to także tylko jedna z warstw tej książki. Bo pod tymi wszystkimi ciekawymi i przydatnymi informacjami kryje się jeszcze jedna korzyść… ćwiczenie uważności.

Mój czteroletni synek jest zachwycony książką. Czytaliśmy ją razem już wielokrotnie i nawet ośmiolatka zaglądała do niej z ciekawością. Niestety nie mamy w pobliżu żadnego lasu ani rezerwatu przyrody, ale mamy parki, dzięki czemu dzieciaki mogą pobawić się w wyprawę do lasu. Robią mapę i zaznaczają szlak na chodniku, szukają śladów i próbują wypatrywać zwierząt i robaczków, znajdują jak najwięcej rodzajów roślin zbierają patyki, szyszki i inne skarby przyrody. Choć sami o tym nie wiedzą – właśnie ćwiczą uważność, czyli Mindfulness. Najpierw przyglądając się ze skupieniem książce, później w praktyce w parku koncentrując się na szczegółach, które zwykle pomijamy i nie zauważamy.

Mindfulness to umiejętność dostrzegania tego, co jest tu i teraz. To uważność na chwilę obecną, skupienie na tu i teraz. Teoretycznie bardzo łatwa sprawa – to nie sztuka “być”. A jednak okazuje się, że mamy z tym ogromny problem w dorosłym życiu. Jesteśmy niejako obok, przepływamy przez życie w wielkim pędzie – i oczywiście trudno nas samych o to winić. Nikt nas nie nauczył, że można inaczej. Ale kiedy zaczynamy się zatrzymywać, świadomie łapać chwile, iść przez życie z otwartymi oczami, sercem i umysłem, to zaczynają się dziać cuda. Dlatego to takie ważne, by uwrażliwiać nasze dzieci na to, co je otacza, by nie płynęły na oślep przez życie, tylko czerpały z niego wszystko co najlepsze. Książka Wyprawa do lasu to świetny sposób na to, by niejako mimochodem poćwiczyć zatrzymywanie się i skupianie na obecnej chwili. A wyprawy do lasu, uwrażliwianie się na to, co nas otacza, obcowanie z naturą – to właśnie jest najlepsze ćwiczenie uważności na świecie!

Serdecznie polecam lekturę Wyprawy do lasu bo to świetna zabawa i mnóstwo wiedzy w jednym! Wyruszajcie do lasu, niezależnie od pory roku. Latem, jesienią, zimą czy wiosną, las ma nam do zaoferowania bardzo wiele dobra.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Debit.

Recenzja ze strony www.monikawitczak.pl:

Kiedy pada deszcz dzieci się nudzą. Na szczęście jutro ma być piękna pogoda, więc mama proponuje wycieczkę do lasu. Dzieci ochoczo się zgadzają i zaczynają pakowanie potrzebnych rzeczy. Następnego dnia jadą na rowerach do rezerwatu przyrody. Mają mapę, prowiant i wszystko, co będzie im potrzebne w dotarciu do celu, jaki sobie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja z bloga www.monikawitczak.pl:

Czasem wszyscy potrzebujemy odrobinę pomocy, by wrócić do domu.

Picturebook Cale’a Atkinsona W stronę morza to przepięknie ilustrowana książka, która zachwyciła mnie swoją wielowymiarowością, nastrojem i przesłaniem. Uwielbiam książki, które można nie tylko czytać, ale też przeżywać, a po lekturze długo o nich rozmawiać. Choć to bardzo prosta i oszczędna w słowach książeczka, to mieści w sobie bardzo wiele ważnych tematów: mówi o samotności, niedopasowaniu, poczuciu niewidzialności, pragnieniu posiadania przyjaciela, utknięciu w trudnej sytuacji.

Pomiędzy słowami i obrazami można wiele wyczytać, a jednocześnie można odczytywać tę historię dosłownie – jako historię smutnego chłopca Tima, który znalazł na środku ulicy zagubionego wieloryba Sama. Ta niesamowita sytuacja staje się początkiem zmian, dzięki czemu zarówno Tim, jak i Sam odnajdą to, czego pragną.

Jest w tej książeczce wszystko, co uwielbiają dzieci: niesamowita sytuacja, dziecięca sprawczość, dramatyczny zwrot akcji i zakończenie, które budzi ciepło w sercu. Są też przepiękne ilustracje, które zmieniają się wraz z nastrojem historii: od smutnej, ciemnej deszczowej scenerii, przez zieloną i spokojną toń morza, po słoneczny brzeg plaży. I w końcu jest też coś dla uważnego rodzica: drugie dno, które odkrywa się przy kolejnym i kolejnym czytaniu książki (bo oczywiście na jednym razie nigdy się nie kończy – i to cecha najlepszych książek dla dzieci).

W stronę morza to picturebook do oglądania i czytania, to też dobra książka do rozmawiania: o samotności, trudnych sytuacjach, poczuciu wyobcowania i o przyjaźni. Jedna książka, tyle zastosowań! Zdecydowanie polecam – u nas zagościła na stałe w wieczornym zestawie czytelniczym.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czytalisek.

Recenzja z bloga www.monikawitczak.pl:

Czasem wszyscy potrzebujemy odrobinę pomocy, by wrócić do domu.

Picturebook Cale’a Atkinsona W stronę morza to przepięknie ilustrowana książka, która zachwyciła mnie swoją wielowymiarowością, nastrojem i przesłaniem. Uwielbiam książki, które można nie tylko czytać, ale też przeżywać, a po lekturze długo o nich rozmawiać. Choć to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomyślicie sobie: co?! Tweensy?! Czego to ludzie nie wymyślą! Wiem, że mamy teraz na rynku wysyp poradników na każdy temat, a jeśli chodzi o wychowywanie dzieci - to już w szczególności! Można znaleźć porady na każdy temat dotyczący niemowląt, dzieci, nastolatków, a tu mamy jeszcze kolejną kategorię - “prawie-nastolatki”. Czy to jest potrzebne? Czy to w ogóle ma rację bytu? Osobiście ostrożnie podchodzę do takich rewelacji, ale tym razem postaram się was przekonać, że jednak warto sięgnąć po tę pozycję. Zwłaszcza, jeśli macie na pokładzie tweensa!

Po pierwsze: ten poradnik, napisany przez brytyjską ekspertkę od rodzicielstwa Sarah Ockwell-Smith, opiera się na rzetelnej wiedzy naukowej. Nie jest zbiorem wyssanych z palca zaleceń. Bardzo wiele tłumaczy w oparciu o najnowsze badania naukowe z dziedziny psychologii, biologii, neurologii, czy socjologii. Nie łudźmy się, że w dziedzinie wychowania nic się nie zmienia i sposób, w jaki my byliśmy wychowywani jest dziś tak samo aktualny, jak trzydzieści lat temu. W ostatnich latach nauka, zwłaszcza ta z zakresu budowy i funkcjonowania mózgu, czy psychologii dziecięcej, poszybowała w górę. Wiemy dziś znacznie więcej o tym, jak funkcjonuje człowiek, jak działa mózg i psychika, niż trzydzieści, dwadzieścia, a nawet dziesięć lat temu. I z każdym rokiem wiemy coraz więcej! Więc powinniśmy to wykorzystywać w praktyce.  Na przykład dzięki książce Tweens dowiedziałam się, że to nie burza hormonów, którą większość ludzi wini za dziwne zachowanie nastolatków, jest tak naprawdę odpowiedzialna za zmiany zachowania dorastających dzieci. Owszem, w pewnym stopniu również, ale głównym “winowajcą” jest tu mózg. A konkretnie - dynamiczne zmiany, jakie zachodzą w mózgu. W końcu zrozumiałam, że trudne zachowania, bardzo szybkie zmiany nastroju, wybuchowość relacji, czy podejmowanie nieracjonalnych decyzji (vide wybieganie na ulicę za uciekającą piłką) to efekt tego, że w mózgu dziecka wczesnoszkolnego bardzo dużo się dzieje. Tak dużo, że nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy! Autorka dokładnie i w prosty sposób tłumaczy wszystkie mechanizmy, które zachodzą w głowach tweensów, pokazując w ten sposób, że zachowania dzieci nie są świadome i celowe, lecz wynikają z czynników od nich niezależnych.

Po drugie: na naszym rynku naprawdę nie ma zbyt wielu pozycji dotyczących dzieci w tym przedziale wiekowym, a z doświadczenia wiem, że mając na pokładzie tweensa można się pogubić w tym, co się dzieje i dlaczego. Czy to nie za wcześnie na takie emocjonalne huśtawki? Na trzaskanie drzwiami? Dlaczego raz zachowuje się jak odpowiedzialna osoba, a za chwilę jak małe, rozkapryszone dziecko? Czy robi to specjalnie, żeby mnie wyprowadzić z równowagi? Jest przecież taki duży, a nie może tego zrozumieć? Tyle razy powtarzam, a ona ciągle nie rozumie, chyba robi mi na złość. To tylko ułamek myśli, wątpliwości i pytań, które przychodzą do głowy rodzicowi tweensa. Mamy co prawda wiele fajnych poradników dotyczących wychowania w ogóle, w których jest mnóstwo przydatnej wiedzy, jak choćby książki Jespera Juula (Zamiast wychowania) czy Agnieszki Stein (Dziecko z bliska). Jednak nie było dotąd książki, która zwracałaby uwagę na to, co dzieje się z dziećmi, które powoli przestają być dziećmi, ale jeszcze nie są nastolatkami. Mnie osobiście wiedza z tej książki codziennie ratuje życie, a na pewno zdrowie psychiczne przy starciach z moim osobistym tweensem ;-)

Po trzecie: autorka, która jest psycholożką, doulą, ekspertką od rodzicielstwa, matką czworga dzieci i współzałożycielką portalu Gentle Parenting, napisała tę książkę w duchu rodzicielstwa bliskości, poszanowania potrzeb zarówno dzieci, jak i rodziców i po prostu z ogromnym sercem i wyczuciem. Jej podejście jest wolne od wartościowania i opiniowania. Czytając Tweens miałam wrażenie, że autorce autentycznie zależy na porozumieniu rodziców i dzieci, a zwłaszcza na tym, by przekonać nas - rodziców - do tego, że istnieje taki sposób wychowania, który uwzględnia zarówno dzieci, jak i rodziców.

Po czwarte: w książce znalazło się miejsce dla naprawdę szerokiego spektrum problemów - zarówno tych z dziećmi, jak i tych dziecięcych. Oprócz omówienia zmian zachodzących w mózgu i tego, jak to wszystko działa, Sarah Ockwell-Smith poświęciła wiele miejsca na praktyczne porady, jak rozwiązać wiele konkretnych problemów. A podejmowane przez nią tematy dotykają naprawdę wielu różnych aspektów, od relacji (zarówno rodzinnych, jak i z rówieśnikami), zdrowia psychicznego, higieny osobistej, kwestii finansowych, jak i prześladowania i hejtu (biorąc pod uwagę to, że dziecko może być prześladowane, jak i być prześladowcą), ciałopozytywności, aktywności społecznej, czy miłości, tożsamości seksualnej, zaburzeń rozwoju płci i nietykalności cielesnej. Tam jest naprawdę wszystko, łącznie z wytłumaczeniem podstawowych pojęć związanych z LGBTQ+ i dużym rozdziałem poświęconym temu tematowi (poruszony jest nawet temat języka inkluzywnego!). Osobiście cieszę się, że w Polsce coraz więcej się o tym mówi i pisze, zwłaszcza jeśli temat jest potraktowany rzeczowo i profesjonalnie, od podstaw, łącznie z łopatologicznym wytłumaczeniem o co w tym wszystkim chodzi (bo mam wrażenie, że wiele nieporozumień związanych z tym tematem bierze się po prostu z niewiedzy). Podobnie rzecz się ma z tak ważnym tematem, jak ciałopozytywność i zdrowie psychiczne. Autorka szczegółowo omawia każdy z problemów i zagadnień, podaje przykłady tego, co mówić, co robić, a czego lepiej unikać. Co ważne każdy problem jest rozpatrywany przez pryzmat aspektów krótkoterminowych i długoterminowych. Autorka tłumaczy, że większość rodziców skupia się na działaniu krótkoterminowym (chcą, by efekt ich działań był natychmiastowy, nie skupiając się na tym, jaki będzie to miało skutek długoterminowy). Kiedy widzimy złe zachowanie dziecka warto zadać sobie pytanie, skąd wzięło się to zachowanie i co ono naprawdę oznacza? Czasem zdarza się, że dyscyplinowanie dziecka przyniesie skutek natychmiastowy - złe zachowanie tymczasowo znika - ale w dłuższej perspektywie nie rozwiązuje to realnego problemu i najczęściej sprawia, że to “złe zachowanie” jest ugruntowane i powtarza się w przyszłości. Sarah Ockwell-Smith pokazuje, jak reagować w chwili wystąpienia problemu (krótkoterminowo) oraz co robić, by rozwiązać rzeczywisty problem (długoterminowo). I takie kompleksowe podejście to ogromny plus tej publikacji.

I na koniec: książka posiada naprawdę rozbudowaną bibliografię. Dzięki temu nie tylko możemy pogłębić nurtujący nas problem przez sięgnięcie do innych książek na ten temat, ale przede wszystkim mamy pewność, że autorka oparła swoją wiedzę na solidnych podstawach. Nie wzięła swojej wiedzy z powietrza, opiera się na innych autorytetach i prawdziwych badaniach naukowych, a nie na swoich wyobrażeniach. Dla mnie to ogromny plus uwiarygodniający autorkę i jej książkę. Dlatego z całym przekonaniem polecam książkę Tweens, czyli prawie nastolatki wszystkim rodzicom dzieci od 8 do 13 lat i każdemu, kto jest zainteresowany tym tematem.

Więcej recenzji na www.monikawitczak.pl

Pomyślicie sobie: co?! Tweensy?! Czego to ludzie nie wymyślą! Wiem, że mamy teraz na rynku wysyp poradników na każdy temat, a jeśli chodzi o wychowywanie dzieci - to już w szczególności! Można znaleźć porady na każdy temat dotyczący niemowląt, dzieci, nastolatków, a tu mamy jeszcze kolejną kategorię - “prawie-nastolatki”. Czy to jest potrzebne? Czy to w ogóle ma rację bytu?...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy ją zobaczyłam bardzo zaintrygował mnie tytuł. I to nawet podwójnie! Spodobało mi się określenie “jesteś okej taki, jaki jesteś” (niby takie oczywiste, ale czy na pewno?), zwłaszcza użyte w kontekście wychowania dzieci. I nagle podtytuł: “koniec wychowania”! W sieci znalazłam oburzone komentarze – no bo jak to “koniec wychowania”?! Rodzicom od razu wyświetla się czerwona lampka: brak wychowania kojarzy im się z rozpuszczonymi, roszczeniowymi i zepsutymi dziećmi. Warto jednak nie zatrzymywać się na tytule i przejść krok dalej – Katharina Saalfrank (niemiecka „Superniania”, pedagożka i psycholożka dziecięca, jedna z najpopularniejszych niemieckojęzycznych autorek książek dla rodziców), krok po kroku tłumaczy o co dokładnie jej chodzi i co proponuje w zamian.

Struktura książki

Książka jest podzielona na kilka różnych części, jednak po zakończeniu lektury jasne się staje, że to przemyślana całością o zróżnicowanej strukturze (mamy tu krótkie rozdziały przetykane przykładami z życia i praktyki autorki, a nawet wywiad). Prawie połowa książki to diagnoza współczesnego wychowania: czym jest klasyczne wychowanie, do czego prowadzi i jakie są jego style. W drugiej połowie książki Autorka przechodzi do propozycji, czym zastąpić tradycyjne wychowanie. Następnie mamy duży rozdział na temat ADHD oraz rozdział o edukacji i prognozę na przyszłość. Można pomyśleć, że rozstrzał tematów jest spory, jednak zarówno ADHD, jak i współczesna edukacja łączą się z krytyką tradycyjnego wychowania. Autorka jednak nie pozostawia czytelników w próżni i oprócz krytyki proponuje także inny model rodzicielstwa.

Czym jest wychowanie?

Katharina Saalfrank rozumie wychowanie jako wszelkiego rodzaju działanie mające skłonić dziecko do zachowania zgodnego z wolą dorosłego. Style wychowania są różne – od autorytarnego, po demokratyczny – jednak wszystkie te style mają wspólny rdzeń. Zgodnie z tą koncepcją dzieci to jednostki, które wymagają ingerencji innych, by „dorosnąć”, czyli osiągnąć pożądane cechy charakteru i zachowania. Wychowanie sprawia, że dzieci otrzymują komunikat: „jesteś okej, gdy zachowujesz się tak, jak ja tego chcę”. W świetle współczesnej nauki i neuronauki wiemy, że takie podejście może prowadzić do wielu zaburzeń. Autorka pokazuje także ogromny wpływ tradycyjnie pojętego wychowania na edukację. Szkoła jest przesiąknięta autorytarną władzą, a edukacja polega dokładnie na tym, by przyciąć młodego człowieka według jednego wzoru: wszyscy mają umieć to samo, robić to samo i opuścić mury szkoły z tym samym bagażem zachowań i doświadczeń. Dodatkowo atmosfera strachu i ogromna dawka stresu nie sprzyjają procesowi przyswajania wiedzy.

Nie chcę w tym miejscu streszczać książki i podawać argumentów, którymi podpiera się Katharina Saalfrank – warto to zrobić samodzielnie i skonfrontować się z jej poglądami. Przytoczę za to 10 tez o wychowaniu, które Autorka szczegółowo rozwija.

10 tez na temat wychowania

Wychowanie to anachronizm

Wychowanie opiera się na strukturach władzy

Wychowanie jest przemocą

Wychowanie kładzie nacisk na posłuszeństwo

Wychowanie jest bezosobowe i służy tylko dorosłym

Wychowanie zdejmuje odpowiedzialność z rodziców

Wychowanie ogranicza potencjał

Wychowanie równa wszystkich

Wychowanie osłabia

Wychowanie ma lobby, dzieci nie mają



Co zamiast wychowania?

Katharina Saalfrank tradycyjnemu wychowaniu przeciwstawia koncepcję relacji. Podstawową tezą Autorki jest to, że dzieci nie potrzebują wychowania, potrzebują relacji: autentycznych, równorzędnych relacji, dzięki którym dziecko wzrasta w poczuciu bezpieczeństwa i w poszanowaniu jego granic. Dopiero zgodnie z tą koncepcją dziecko otrzymuje komunikat: „jesteś okej taki, jaki jesteś”, co sprawia, że może skupić się na rozwoju swojego potencjału, zamiast dopasowywać się do wizji dorosłych. Autorka odwołuje się do teorii Jespera Juula (nota bene autora książki Zamiast wychowania. O sile relacji z dzieckiem), a także do teorii NVC, czyli komunikacji bez przemocy. Pisarka przytacza także podstawy niezwykłej metody edukacyjnej: koncepcję nauki autonomicznej, czyli zrewolucjonizowaną szkołę, w której nie ma nauczycieli i uczniów, a największą rolę w nauczaniu odgrywają relacje i emocje.

Szczególnie dużo miejsca Autorka poświęca na problem ADHD. Nie jestem specjalistką w tym temacie, można wręcz powiedzieć, że mam o tym mgliste i powierzchowne pojęcie. Po prostu nigdy dotąd nie musiałam zajmować się tym tematem. Ciężko mi więc odnieść się do tego, o czym pisze Katharina Saalfrank, jednak intuicyjnie odnoszę wrażenie, że ma bardzo wiele racji, a jej propozycje rozwiązania problemów dzieci borykających się z deficytem uwagi można z powodzeniem wprowadzić w życie.

Dla kogo jest ta książka?

Czytając książkę Jesteś okej taki, jaki jesteś odniosłam wrażenie, że jest ona kierowana przede wszystkim do rodziców, dla których właściwe wychowanie jest najważniejszą osią relacji z dziećmi i którzy wciąż tkwią w starych schematach wychowawczych, a system kar i nagród jest dla nich jedną z najważniejszych metod wychowawczych. Autorka skupiła się na skrupulatnym tłumaczeniu od podstaw dlaczego wychowanie (a w tym kary fizyczne i psychiczne, agresja, łamanie charakteru dziecka) jest złe i nie powinno mieć miejsca w dzisiejszym świecie. Bardzo prosto są też wytłumaczone podstawy teorii więzi i relacji, czyli tak naprawdę podstawy Rodzicielstwa Bliskości (choć w książce nigdzie nie pada ta nazwa). Tak więc ta książka jest przede wszystkim dla tych, którzy dotąd nie spotkali się z terminem Rodzicielstwo Bliskości lub dla tych, którzy nie do końca rozumieją, o co w tym chodzi. Dla mnie osobiście najciekawsze jest to, że, pisarka nie rzuca tylko suchymi argumentami, ale pokazuje też konkretne problemy i ich rozwiązania na przykładach z własnego podwórka, czyli z praktyki w poradni pedagogiczno-psychologicznej. Cieszy mnie to, ponieważ bardzo często “zasady” Rodzicielstwa Bliskości są rozumiane opatrznie, a przykłady zachowania opartego o relacje rozwiewają wszelkie wątpliwości.

Osoby, które znają temat Rodzicielstwa Bliskości i nie jest im obca teoria relacji nie znajdą w książce zbyt wiele odkrywczych teorii. Mimo to uważam, że takich tekstów nigdy nie jest zbyt dużo i czytanie o relacjach z różnych perspektyw wciąż może być ciekawe i pouczające. Dla mnie nowością był temat ADHD i dzięki Katharinie Saalfrank będę miała na uwadze, by dowiedzieć się o tym więcej. Inspirujące były też informacje na temat koncepcji nauki autonomicznej oraz perspektywy na przyszłość. Bardzo podobały mi się tezy Autorki przeciwko wychowaniu – dzięki nim zaopatrzyłam się w naprawdę ogromną ilość argumentów. Mam nadzieję, że dzięki takim książkom coraz więcej osób zrozumie, że tradycyjne wychowanie powinno odejść do lamusa, a zamiast tego powinniśmy – jako rodzice – inwestować czas na autentyczne, wartościowe, nieoceniające i niewartościujące relacje z naszymi dziećmi.

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Element.

www.monikawitczak.pl

Kiedy ją zobaczyłam bardzo zaintrygował mnie tytuł. I to nawet podwójnie! Spodobało mi się określenie “jesteś okej taki, jaki jesteś” (niby takie oczywiste, ale czy na pewno?), zwłaszcza użyte w kontekście wychowania dzieci. I nagle podtytuł: “koniec wychowania”! W sieci znalazłam oburzone komentarze – no bo jak to “koniec wychowania”?! Rodzicom od razu wyświetla się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to