rozwiń zwiń
gabrieczka

Profil użytkownika: gabrieczka

Kraków Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 9 tygodni temu
115
Przeczytanych
książek
233
Książek
w biblioteczce
4
Opinii
26
Polubień
opinii
Kraków Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Nic Sheff powiedział, że ani on ani jego ojciec nie konsultowali się ze sobą podczas pisania swoich książek. Widać to w niewielkich nieścisłościach i różnicach w ich relacjach; widać to też w całkiem odmiennym prowadzeniu narracji. I o ile „Beautiful Boy” jako autonomiczne dzieło broni się całkiem nieźle, to „Tweak” wypada bardzo słabo.

Po kilku pierwszych stronach można się zorientować, że daleko jest Nicowi do pióra ojca. I chociaż zapewne taki był zamiar, to styl oparty na (zbyt) potocznej, (zbyt) mówionej angielszczyźnie szybko zaczyna drażnić. Częste wypełniacze typu „I mean”, „like” czy „you know”, a także niezrozumiała i irytująca maniera Nica polegająca na powtarzaniu wybranych słów trzy razy w celu nadania im większej intensywności (?) sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać, czy książkę w ogóle ktoś zredagował.

Czytając „Beautiful Boy”, kibicowałam Nicowi na jego drodze do trzeźwości. Z kolei lektura „Tweaka” skutecznie mnie do niego zniechęciła. Jest wiele fragmentów, w których Nic wychodzi na skoncentrowanego na sobie gówniarza, który niemal gloryfikuje uzależnienie, a nawet pławi się w swoim nieszczęściu, nie odpuszczając przy tym żadnej okazji, żeby pochwalić się swoimi umiejętnościami pisarskimi. Litości. Niewiele w tym wszystkim refleksji. Zakładam, że intencją była całkowita szczerość - coś jednak poszło w złą stronę. Wydaje mi się, że to nie jest efekt, na który liczył autor.

Historia Sheffów bardzo mnie poruszyła, ale „Tweaka” traktuję jedynie jako uzupełnienie niektórych wątków w „Beautiful Boy”. Książka zdecydowanie dopełniła perspektywę. Potwierdziła, że tak naprawdę widzimy rzeczy tylko tak, jak chcemy je widzieć. Sama w sobie nie ma natomiast dużej wartości.

Nic Sheff powiedział, że ani on ani jego ojciec nie konsultowali się ze sobą podczas pisania swoich książek. Widać to w niewielkich nieścisłościach i różnicach w ich relacjach; widać to też w całkiem odmiennym prowadzeniu narracji. I o ile „Beautiful Boy” jako autonomiczne dzieło broni się całkiem nieźle, to „Tweak” wypada bardzo słabo.

Po kilku pierwszych stronach można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

David Sheff napisał dobrą książkę. Nic dziwnego – jest dziennikarzem – ma ten fach w ręku. Czyta się więc dość szybko i płynnie, choć momentami autor popada w zbyt rozwlekłe refleksje. Lektura okraszona jest wstawkami niczym z artykułu naukowego, które przybliżają czytelnikowi statystyki i rozwój badań prowadzonych obecnie nad naturą uzależnienia, w szczególności od metamfetaminy, i chociaż są one interesujące, czasami nużą i spowalniają tempo czytania. Zdecydowanie do plusów należy bogata intertekstualność, która z powodzeniem wprowadza czytelnika w rzeczywistość Stanów z lat 90., a jednak Sheff wydaje się wykorzystywać tę konwencję do znudzenia. Mimo wszystko, autor bardzo sprawnie operuje językiem.

Perspektywa ojca zmagającego się z narkomanią syna okazała się być bardzo świeżym, nieznanym mi dotąd, a przez to wstrząsającym doświadczeniem. Z relacji Sheffa – jak mi się wydawało podczas lektury – biła szczerość, chęć rozprawienia i pogodzenia się z przeszłością, a także silna potrzeba zrozumienia choroby syna. Denerwowało jednak nieustanne przedstawianie chłopca jako genialnego dziecka bez wad i problemów (szczególnie w pierwszej części). Czasami nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że David Sheff gloryfikuje syna i idealizuje jego dzieciństwo, jednocześnie próbując pokazać samego siebie w jak najlepszym świetle. Nie ujmuje to jednak wiarygodności opisowi kolejnych etapów doświadczenia rodzica osoby uzależnionej, począwszy od wyparcia i zaprzeczenia, poprzez nieustanny, wyniszczający lęk o życie syna, dramatyczne wręcz próby pomocy i ratowania go za wszelką cenę, aż po zaakceptowanie braku swojej sprawczości (zasada „trzech C”: I didn’t cause it, I can’t cure it, I can’t control it).

(Dalsza część recenzji może zawierać spoilery.)

Powodowana ciekawością, zaraz po przeczytaniu „Beautiful Boy” sięgnęłam po wspomnienia syna Sheffa, Nica, aby przekonać się, jak opowieść ojca wypada w porównaniu z opowieścią syna. Nic w swojej książce, którą zatytułował „Tweak”, opowiada o wieloletnim doświadczeniu osoby uzależnionej od metamfetaminy (jak i mnóstwa innych narkotyków). Nie będę się tutaj rozpisywać na temat książki Nica, niemniej stanowi ona dla mnie nieodłączne dopełnienie doświadczenia ojca, dlatego postanowiłam spojrzeć na obydwie powieści jako całość.

I tutaj zaczyna się mój problem. Czuję się trochę rozczarowana, może nawet oszukana? Bez wątpienia na przestrzeni całej powieści czytelnikowi towarzyszy jedno nurtujące pytanie: „Dlaczego?” David Sheff próbuje zrozumieć motywację syna, a my razem z nim. Bezskutecznie. Nie mogło mi się zmieścić w głowie, z jakiego powodu chłopak mający kochających rodziców (mimo że rozwiedzionych) i równie kochającą macochę, którzy dostarczają mu na każdym kroku pozytywne wzorce, w pewnym momencie decyduje się sięgnąć po narkotyki. Jego ojciec dopatrywał się powodu w rozwodzie z żoną. Obraz pozostawał jednak boleśnie niespójny. Z pomocą przyszła książka Nica Sheffa – obnażyła dla mnie motywy, o których jego ojciec nigdy nie wspomniał (wstydził się? ocenił jako nieistotne?). To, co uznałam początkowo za szczerość, okazało się wybrakowanym obrazem, a David Sheff, przekonany o swojej wyjątkowej relacji z synem, okazał się być w relacji ze swoim idealnym wyobrażeniem o synu.

Jako samodzielna powieść, „Beautiful Boy” pozostawił we mnie niedosyt. A jednak jest to książka w jakimś stopniu ważna. Na pewno stanowi formę terapii dla rodzin osób zmagających się z uzależnieniem, a pozostałym z nas otwiera oczy na to tragiczne doświadczenie. Czasem doprowadza do łez, czasem daje nadzieję, a czasami wręcz rozdziera serce – to nieustanny rollercoaster emocjonalny. Przede wszystkim jednak pokazuje mozolny i niekończący się proces wychodzenia, wracania i ponownego wychodzenia z nałogu, niszczenia i odbudowywania relacji oraz to, jak wielką rolę w tym wszystkim odgrywa bezwarunkowa rodzicielska miłość. Tutaj ogromny plus.

David Sheff napisał dobrą książkę. Nic dziwnego – jest dziennikarzem – ma ten fach w ręku. Czyta się więc dość szybko i płynnie, choć momentami autor popada w zbyt rozwlekłe refleksje. Lektura okraszona jest wstawkami niczym z artykułu naukowego, które przybliżają czytelnikowi statystyki i rozwój badań prowadzonych obecnie nad naturą uzależnienia, w szczególności od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Napisana poprawnie technicznie, więc czyta się sprawnie i szybko; jest też - przynajmniej w moim odczuciu - jakiś tam element suspensu i dość dobre zawiązanie intrygi. Rozwiązanie, natomiast, już bez fajerwerków. Przyznaję, nie domyśliłam się zakończenia, ale mimo to nie wywołało we mnie wielkich emocji, kompletnie mnie nie zaskoczyło; przyjęłam je raczej z obojętnym "aha, ok".
Co mi się od początku podobało, to psychologiczne podejście do bohaterów, szczególnie do głównej postaci, i wcale nie odebrałam jej problemów jako "przynudzanie"; wręcz przeciwnie, Hawkins całkiem realistycznie opisała zmagania Rachel z samą sobą i ze swoim uzależnieniem. Dlatego też rozczarowało mnie kompletne spłycenie psychologiczne finału. O ile na początku tempo akcji było umiarkowane - w sam raz, o tyle samo zakończenie pognało, tak jakby autorka sama nie mogła doczekać się rozwiązania intrygi. Szkoda, bo niestety widać to niedopracowanie i pośpiech.
Podsumowując, w związku z tak dobrymi opiniami i licznymi rekomendacjami, nastawiłam się na coś o wiele lepszego. Z drugiej strony, to w końcu tylko lekkie czytadło na jeden wieczór, z resztą pisane właśnie z taką intencją, a nie aspiracjami do wybitnego dzieła.

Napisana poprawnie technicznie, więc czyta się sprawnie i szybko; jest też - przynajmniej w moim odczuciu - jakiś tam element suspensu i dość dobre zawiązanie intrygi. Rozwiązanie, natomiast, już bez fajerwerków. Przyznaję, nie domyśliłam się zakończenia, ale mimo to nie wywołało we mnie wielkich emocji, kompletnie mnie nie zaskoczyło; przyjęłam je raczej z obojętnym...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika gabrieczka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
115
książek
Średnio w roku
przeczytane
13
książek
Opinie były
pomocne
26
razy
W sumie
wystawione
115
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
559
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
12
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]