rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Marzenia i tajemnice Piotr Adamowicz, Danuta Wałęsa
Ocena 6,0
Marzenia i taj... Piotr Adamowicz, Da...

Na półkach: ,

Prosta kobieta, prosty język, proste zdania, skomplikowana historia. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Jakiegoś historycznego pejzażu, ideologicznych podmuchów, wewnętrznych przemian. Nic takiego jednak nie nastąpiło.

Danuta Wałęsa jest jak najdalej od tych wszystkich górnolotnych określeń. Jest osobą prostolinijną (co sama przyznaje), ale też inteligentną i spostrzegawczą. Nikt nigdy nie zastanawiał się, jak wyglądało życie matki ośmiorga dzieci, podczas największych polityczno-gospodarczych wydarzeń, dosłownie zmieniających świat. Dla nas było to wszystkie wielkie, wspaniałe, pompatyczne, rozpierało piersi, napawało dumą. Dla pani Danuty było to czasem po prostu uciążliwe. Miała dzieci, problemy, małe mieszkanie, skromne środki na życie. Nie miała właściwie ani męża ani swojego prywatnego życia. Nikt się jej nie pytał, czy tak chce żyć. A co najwspanialsze, ona sama nigdy się nad tym nie zastanawiała. Brała życie, jakim jest. Opiekowała się dziećmi, mężem, domem i żyjąc w cieniu światowych wydarzeń, starała się najczęściej po prostu nie przeszkadzać. Czy którakolwiek z kobiet mogłaby tyle razy zacisnąć zęby? Pomimo, że nie otrzymała nagrody Nobla, całkiem zasłużenie ją odebrała.

Prosta kobieta, prosty język, proste zdania, skomplikowana historia. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Jakiegoś historycznego pejzażu, ideologicznych podmuchów, wewnętrznych przemian. Nic takiego jednak nie nastąpiło.

Danuta Wałęsa jest jak najdalej od tych wszystkich górnolotnych określeń. Jest osobą prostolinijną (co sama przyznaje), ale też inteligentną i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę otrzymałam w spadku po koleżance, która po 20 stronach całkowicie się zniechęciła. Argumentowała to faktem, że się "tego po prostu nie da czytać i nie wiadomo o co chodzi".

I faktycznie, przez pierwsze strony się przemęczyłam. Połączenie dwóch niełatwych historii, do tego trudne do zapamiętania imiona i nazwiska oraz ich skróty (co nie ułatwiało w orientacji), nazwy miejscowości, filozoficzne i egzystencjalne traktaty sprawiały, że trzeba się było po prostu mocno skoncentrować. Tyle, jeśli chodzi o samą formę.

A treść? No cóż. Słuchając czasem opowieści o tym, że jakiś artysta umarł w samotności, zwykle litowałam się nad biedakiem. Ale poznałam w życiu już kilku takich "widzących i czujących więcej" i rozgrzeszam z pełną świadomością całą rodzinę i przyjaciół tych samotnie umierających.

Czytając historię znanego artysty i jego matki, którzy w samotności zwalaczali (każdy z osobna oczywiście, każdy co innego i każdy z różnym efektem) niesprawiedliwości tego świata, narzucając innym swoje wizje, można zadać sobie pytanie: czy oni byli naprawdę nieszczęśliwi, kiedy umierali w cierpieniach, samotnie? Może to ogólne niezrozumienie i odrzucenie ich, było właśnie tym, co im sprawiało najwięcej radości?

Książkę otrzymałam w spadku po koleżance, która po 20 stronach całkowicie się zniechęciła. Argumentowała to faktem, że się "tego po prostu nie da czytać i nie wiadomo o co chodzi".

I faktycznie, przez pierwsze strony się przemęczyłam. Połączenie dwóch niełatwych historii, do tego trudne do zapamiętania imiona i nazwiska oraz ich skróty (co nie ułatwiało w orientacji),...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Myślę, że porównanie książki do przygód Foresta Gumpa może być dla niej trochę krzywdzące. Forest Gump jest wspaniałą historią i dlatego właśnie to porównanie może wywołać mieszane uczucia. Bo po co czytać coś, co się już właściwie zna? Dlatego "Stulatka..." trzymałam na półce dość długo i nie wiedziałam co z nim zrobić. Aż do ostatniego weekendu, kiedy to wzięłam lekturę do wanny i nie mogłam z niej wyjść (ani z wanny, ani z lektury).

Dystans, sarkazm i spostrzegawczość głównego bohatera są niezwykle zarażające, relaksujące, wręcz terapeutyczne. Bo to, że nasz bohater przeżywa wspaniałe przygody to jedno, a to, jaki ma stosunek do wszystkiego, to drugie. I właśnie "to drugie" mnie całkowicie ujęło. Takiego podejścia do życia chciałabym się nauczyć.

Allan wcale nie jest głupi (jak to było w przypadku kochanego Foresta). Mimo braku wykształcenia, jest zaskakująco mądrym człowiekiem. Dlaczego zaskakująco? Polecam przeczytać jego niezwykłą historię, a wszystko się wyjaśni. Książkę czyta się jednym tchem.

Myślę, że porównanie książki do przygód Foresta Gumpa może być dla niej trochę krzywdzące. Forest Gump jest wspaniałą historią i dlatego właśnie to porównanie może wywołać mieszane uczucia. Bo po co czytać coś, co się już właściwie zna? Dlatego "Stulatka..." trzymałam na półce dość długo i nie wiedziałam co z nim zrobić. Aż do ostatniego weekendu, kiedy to wzięłam lekturę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Łapa w łapę Kamila Łapicka, Andrzej Łapicki
Ocena 5,9
Łapa w łapę Kamila Łapicka, And...

Na półkach: ,

Miła i lekka lektura, na jeden nudny wieczór. Można przez chwilę pozazdrościć Kamili Łapickiej możliwości obcowania z człowiekiem, który żył w innym od naszego świecie (nie tylko jeśli chodzi o lata, ale również o teatr i świat artystyczny, z którym większość z nas nie jest przecież aż tak blisko, jak był Pan Łapicki). Rozmowy są zaskakująco ... normalne. Takie zwykłe, codzienne, raz prawdziwe, a raz mniej, trochę mądre, a trochę jakby pouczające, czasem inspirujące. Ale przyjemnie się je czyta.

Od czasu do czasu miało się jednak wrażenie, że książka jest drobną autopromocją (tudzież plasterkiem na kompleksy) młodej pisarki. Trochę jakby zbyt często komentowało się jej rzekomy brak urody, w zamian za tak ceniony przez pana Łapickiego intelekt. Aż czasami wręcz chciało się powstrzymać czytanie, aby powiedzieć: tak tak Pani Kamilko, jest pani mądra, inteligentna i wykształcona...

Miła i lekka lektura, na jeden nudny wieczór. Można przez chwilę pozazdrościć Kamili Łapickiej możliwości obcowania z człowiekiem, który żył w innym od naszego świecie (nie tylko jeśli chodzi o lata, ale również o teatr i świat artystyczny, z którym większość z nas nie jest przecież aż tak blisko, jak był Pan Łapicki). Rozmowy są zaskakująco ... normalne. Takie zwykłe,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezwykle trudno jest oceniać dobrą lekturę. Po "Cieniu wiatru" i "Grze Anioła", ta pozycja wydaje się być idealnym uzupełnieniem. Zamyka i otwiera wątki, z naciskiem na "otwiera". Czy będzie kontynuacja?

Niezwykle trudno jest oceniać dobrą lekturę. Po "Cieniu wiatru" i "Grze Anioła", ta pozycja wydaje się być idealnym uzupełnieniem. Zamyka i otwiera wątki, z naciskiem na "otwiera". Czy będzie kontynuacja?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na szczęście tworzone są nadal powieści dające do myślenia, po których przeczytaniu nie jest się już tą samą osobą.

Na szczęście tworzone są nadal powieści dające do myślenia, po których przeczytaniu nie jest się już tą samą osobą.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę przyznać, że przez pierwsze lata od pojawienia się książki na polskim rynku, unikałam jej jak diabeł święconej wody. Wokół mnie krążyło tyle osób z wypisanym na ustach "koniecznie przeczytaj", że jak na złość nie chciałam wogóle na nią patrzeć. Tak się złożyło, że zarówno ta książka, jak i "Gra Anioła" oraz "Więzień nieba" znalazły się podstępnie na mojej półce, jako otrzymany prezent. Przeleżały 6 miesięcy nietknięte.

Książi zwykle czytam w drodze do pracy (ok. 1 godz. w jedną stronę). Przed miesiącem wrzuciłam do torebki "Cień wiatru", nie oczekując po lekturze niczego zaskakującego. Spokojnie zajęłam miejsce pod oknem w autobusie i zaczęłam czytać. Gdyby nie to, że muszę wysiadać na ostatnim przystanku, pewnie przegapiłabym swoją stację. Bardzo dawno nie zdarzyło mie się, abym skoncentrowała się tak bardzo na danej powieści. Jako typowy wzrokowiec, umieszczam czytane historie w głowie w postaci ruchomych obrazów. Ta historia stała się jednym wielkim, wyimaginowanym filmem. Autor bardzo pomagał mi w stworzeniu scenografii rozgrywających się akcji, charakterystyce postaci, nawet dźwięków i zapachów - wszystko to widziałam i czułam bardzo wyraźnie. Nieprawdopodobne przeżycie.

Na temat samego przebiegu wydarzeń nie powiem ani słowa, bo popsuję tylko przyjemność ich poznawania.

Muszę przyznać, że przez pierwsze lata od pojawienia się książki na polskim rynku, unikałam jej jak diabeł święconej wody. Wokół mnie krążyło tyle osób z wypisanym na ustach "koniecznie przeczytaj", że jak na złość nie chciałam wogóle na nią patrzeć. Tak się złożyło, że zarówno ta książka, jak i "Gra Anioła" oraz "Więzień nieba" znalazły się podstępnie na mojej półce, jako...

więcej Pokaż mimo to