rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mocno osadzona w historii powojennych Węgier. Momentami chyba aż za mocno, trudno połapać się w niuansach wprowadzania nowego socjalistycznego ładu, rewolucji i kontrrewolucji. Niezwykła historia zwykłego życia. Przyjemnie się czytało.

Mocno osadzona w historii powojennych Węgier. Momentami chyba aż za mocno, trudno połapać się w niuansach wprowadzania nowego socjalistycznego ładu, rewolucji i kontrrewolucji. Niezwykła historia zwykłego życia. Przyjemnie się czytało.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Miasto Ryb" - Natalka Babina - Literacka podróż na białoruskie pogranicze

Białoruś to dla przeciętnego Polaka ziemia nieznana. Do sąsiadów zaglądamy rzadko albo wcale, ich literatura u nas też nie jest częstym gościem. Nie pamiętam już czy „Miasto ryb„ Natalki Babiny kupiłem skuszony jakąś pozytywną recenzją, czy po prostu dlatego, że autorka pochodzi z Białorusi. Książka przeleżała swoje na półce, zgodnie z najlepszymi czytelniczymi standardami. Aż w końcu przyszedł na nią czas. Wdrapałem się do hamaka i zacząłem czytać.

Bohaterką powieści wydaje się być sama autorka. Albo przynajmniej postać ta ma z Babiną wiele wspólnego. Kobieta w dojrzałym wieku, po przejściach, zamieszkująca białoruskie pogranicze. Miejsce styku i mieszania się trzech kultur: białoruskiej, ukraińskiej i polskiej. Wiejska kultura białoruska miesza się ze skomplikowaną rodzinną historią, aż w końcu dochodzimy do punktu, w którym człowiek jest po prostu tutejszy.

Sama fabuła oparta jest na wątku quasi-kryminalnym. Zaczyna się od śmierci, a może zabójstwa? Spokojne życie pięćdziesięcioletniej Ałły Babylowej nagle staje na głowie. A to dopiero początek zamieszania. Gdzieś po drodze przestaje być istotne pytanie, kto zabił. Ważniejsza stanie się walka o obronę ojczystej ziemi przed zakusami szemranego biznesmena. Dorzućmy do tego poszukiwanie skarbów, politykę i fakt, że Ałła ma siostrę bliźniaczkę i oto mamy historię, która szybko traci jakiekolwiek pozory prawdopodobieństwa. Granice rzeczywistości i magicznych omamów zaczynają się zacierać,

Nie ukrywam, że taka niespójność świata przedstawionego w każdym innym wypadku pewnie by mnie zniechęciła. Tu jednak całą sprawę ratują emocje. Książka wręcz od nich kipi. To jest największa jej siła i powód, dla którego warto „Miasto ryb” przeczytać. Przymknąć oko na zagmatwaną, momentami nie trzymającą się kupy historię i skupić się na śmierci, przemijaniu, miłości i bólu. Naprawdę warto.

"Miasto Ryb" - Natalka Babina - Literacka podróż na białoruskie pogranicze

Białoruś to dla przeciętnego Polaka ziemia nieznana. Do sąsiadów zaglądamy rzadko albo wcale, ich literatura u nas też nie jest częstym gościem. Nie pamiętam już czy „Miasto ryb„ Natalki Babiny kupiłem skuszony jakąś pozytywną recenzją, czy po prostu dlatego, że autorka pochodzi z Białorusi. Książka...

więcej Pokaż mimo to