Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie powiem, że książka wciągnęła mnie już od pierwszego zdania, bo stało się to po ok.100 - 120 stronach, ale, jak już się przekonałam, to u Kinga jest normalne. Ale zaintrygowała, owszem.
Fabuła jest na pozór dość oklepana - komuś staje się coś, potem dzięki temu czemuś bohater odkrywa coś Złego. Jednak - jak to u Kinga - nawet z najbardziej oklepanego pomysłu można zrobić coś świetnego. I to właśnie tam zaobserwowałam.

W tej książce znalazłam coś pięknego - idealny świat przedstawiony. Czytając o wybrzeżu wyspy Duma Key, wprost czułam chłodną bryzę na policzku, czułam zapach oceanu, słyszałam go. Po prostu przeniosłam się na Duma Key - ot, tak nagle - i szłam po linii zderzenia wody i piasku. Widziałam dom, który sprawiał wrażenie, jakby stał na górze muszli. Widziałam dwóch rozmawiających ze sobą mężczyzn na leżakach, patrzyłam na to, jak popijają sobie martini. Byłam tam.

Wszystkie postaci były perfekcyjnie napisane - a zwłaszcza Edgar Freemantle. Czułam się, jakbym znała go od lat. Wierzyłam w niego, kibicowałam mu, bałam się razem z nim. Był moim przyjacielem, bardzo bliskim.

Podsumowując, książka może tak bardzo nie straszy (chociaż takie momenty też się zdarzały) ale jest bardzo dobrym dramatem psychologicznym. Chyba dobra na początek, bo nie ma tam zbyt drastycznych opisów. Naprawdę polecam, ale nie jako coś prostego i lekkiego - ja sama wiele razy musiałam przerwać czytać i pomyśleć.

Nie powiem, że książka wciągnęła mnie już od pierwszego zdania, bo stało się to po ok.100 - 120 stronach, ale, jak już się przekonałam, to u Kinga jest normalne. Ale zaintrygowała, owszem.
Fabuła jest na pozór dość oklepana - komuś staje się coś, potem dzięki temu czemuś bohater odkrywa coś Złego. Jednak - jak to u Kinga - nawet z najbardziej oklepanego pomysłu można zrobić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, iż fanką melodramatów nie jestem, spędziłam przy niej bardzo miło czas.
Sięgnęłam po nią w zasadzie z nudów, na wakacjach u babci. Razem z ciocią i kuzynką jesteśmy molami książkowymi, ale czytamy zupełnie inne gatunki. Z braku książek, powymieniałyśmy się swoimi lekturami i tak w moje ręce wpadła Ostatnia piosenka.
Podobały mi się postacie - nie mam nic, czego mogłabym się uczepić. Wątek miłosny jest bardzo zwyczajny i oklepany, ale w ładnej oprawie. Być może dlatego, że nie czytam historii miłosnych, nie męczył mnie ten schemat. Niezłe były wątki poboczne, za to nie podobała mi się ta cała historia z weselem, była według mnie trochę naciągana. Za to zakończenie było idealne. Nie cukierkowe, bo tego bym nie zniosła.
Podsumowując, dobra książka na opalanie się w słońcu, a zakończenie najlepiej czytać wieczorem lub nocą (to moje osobiste uwagi co do miejsca czytania.Co ciekawe, duży wpływ na to jak odbierzemy treść książki, ma właśnie miejsce czytania). Poza tym, weźmy sobie naszą trójkę pod lupę - moja ciocia, która czyta wszystko, co jej wpadnie w ręce, choć lubi głównie kryminały i książki kulturoznawcze, kuzynka czytająca fantastykę młodzieżową(tak, tą przeze mnie nie lubianą) pokroju Ever, Zmierzchu czy Domu Nocy oraz książek z serii Heartland i w końcu ja, miłośniczka thrillerów, horrorów i dość krwawej fantasy, jak np. Sapkowski czy Pilipiuk - wszystkim nam trzem bardzo podobała się ta książka. Wniosek - sądzę, że książka jest miłym przerywnikiem codzienności dla każdego :)

Mimo, iż fanką melodramatów nie jestem, spędziłam przy niej bardzo miło czas.
Sięgnęłam po nią w zasadzie z nudów, na wakacjach u babci. Razem z ciocią i kuzynką jesteśmy molami książkowymi, ale czytamy zupełnie inne gatunki. Z braku książek, powymieniałyśmy się swoimi lekturami i tak w moje ręce wpadła Ostatnia piosenka.
Podobały mi się postacie - nie mam nic, czego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to