rozwiń zwiń

O tym, jak przyroda uczy nas szczęścia, czyli „12 ptaków ratujących życie”.

BarbaraDorosz BarbaraDorosz
12.12.2022

Który ptak zachowuje się jak rozpuszczony gwiazdor muzyki pop? Jak brzmi kojąca pieśń kosa? I dlaczego pojawienie się sroki od lat uważa się za złą wróżbę? Charlie Corbett snuje niezwykle ciekawą opowieść o życiu ptaków, jednak jego najnowsza książka to coś więcej niż ciekawostki z życia tych zwierząt. To przede wszystkim wzruszająca historia o tym, jak połączenie z naturą może pomóc uporać się z osobistą tragedią.

O tym, jak przyroda uczy nas szczęścia, czyli „12 ptaków ratujących życie”. Materiały wydawnictwa Linia

„O tym, jak przyroda uczy nas szczęścia” – tak brzmi zapowiedź książki Corbetta, która stanowi osobisty zapis wydarzeń związanych ze stratą jego ukochanej matki. Na tle rodzinnych wydarzeń Charlie otwiera przed nami fascynujący świat ptaków, jakiego prawdopodobnie nie znamy. Uniwersalny problem oraz emocje, których doświadcza autor, powodują, że lektura tej powieści nieoczekiwanie może stać się terapeutycznym doświadczeniem.

Zapis indywidualnych doświadczeń

Żałoba to proces, który pomaga otrząsnąć się po stracie bliskiej osoby, a jej poszczególne etapy pozwalają pogodzić się ze stratą i przetrwać ten trudny czas. Każdy z nas przechodzi ten moment na swój własny sposób. Jednak co w sytuacji, kiedy nie potrafimy ukoić żalu i zamiast poczuć ulgę, stopniowo pogrążamy się w jeszcze większej rozpaczy? Takiej sytuacji doświadczył autor, przeżywając chorobę i śmierć swojej ukochanej matki. Na łamach książki dzieli się z czytelnikami swoimi przeżyciami z tego okresu. Stopniowo zanurzamy się w życiu autora, towarzysząc mu w procesie odchodzenia matki i przeżywaniu żałoby.

Jak wyznaje nam autor, pochodzi on z rodziny, w której nie rozmawiało się o trudnych sprawach. W konsekwencji w dorosłym życiu tłumi w sobie żal i gniew związane z odejściem rodzica. Nie pomagają litry ginu z tonikiem, nie pomaga rzucenie się w wir pracy… Charlie doświadcza głębokich stanów lękowych, które zaprowadzą go w czarną otchłań depresji. W tym najciemniejszym okresie swojego życia z nieoczekiwaną pomocą przyjdą… ptaki. Obserwacja tych zwierząt ożywi na nowo miłość do ich śpiewu i pomoże mu ponownie odnaleźć miejsce na ziemi. Z osobistych zapisków autora wypływa praktyczna nauka, jak możemy lepiej radzić sobie ze stresem, niepewnością i niepokojem, które towarzyszą nam w codziennym życiu. Autor poprzez wnikliwą obserwację dwunastu charakterystycznych gatunków ptaków odkrywa przed nami potężną siłę natury, jaką jest moc uzdrawiania.

Żyjemy w pośpiechu i stresie, nie mamy czasu, by zauważyć przelatujący po niebie meteoryt czy choćby kwitnącego pierwiosnka lub śpiewającego ptaka, mimo to jednak, jako gatunek, pozostajemy głęboko związani ze światem przyrody, którego jesteśmy częścią. Czy tego chcemy, czy nie, on jest w nas wpisany. Każdego dnia przestawia w nas maleńkie przełączniki, chociaż w połowie przypadków nawet tego nie zauważamy.

Dawno zapomniany przyjaciel

Chyba wielu z nas uczciwie przyzna, że z trudem przychodzi mu odróżnienie kruka od wrony czy skowronka od pospolitego wróbla. Już dawno uznaliśmy wiedzę o ptakach za zupełnie nieprzydatną i konsekwentnie ignorujemy obecność tych zwierząt w naszym życiu. Corbett, strona po stronie, uświadamia nam, że natura jest jak dawno zapomniany przyjaciel, którego nie widywaliśmy od dziesiątek lat. My, ludzie, i otaczająca nas dzika przyroda staliśmy się sobie obcy, choć razem uczestniczymy w wielkim bankiecie, jakim jest życie na Ziemi. Spójrzmy prawdzie w oczy: łatwiej i przyjemniej oglądać na BBC sobotni program Davida Attenborough wędrującego po dżungli na Madagaskarze, siedząc na wygodnej kanapie, niż wyjść z domu i nawiązać więź z okolicznym szwadronem ćwierkających na drodze wróbli. Tymczasem, jak przekonuje na swoim przykładzie autor, okoliczna przyroda ma również wiele do zaoferowania, a jej stopniowe poznawanie może być równie fascynujące, co wycieczka do egzotycznego kraju.

Piękno tkwi w szczegółach i w przypadku historii Corbetta tym szczegółem jest życie i śpiew ptaków. Opowiadając o ponownym nawiązaniu kontaktu z naturą, Charlie zwraca nam przede wszystkim uwagę na fakt, z którym po głębszej analizie z pewnością zgodzi się wielu czytelników. Okazuje się, że w pewnych przypadkach niezwykle łatwo przychodzi nam ignorowanie i lekceważenie najbliższych nam ludzi. Rzecz ma się podobnie, jeśli chodzi o naturę – na co dzień nie zauważamy jej piękna i niezwykłej siły. Zapomnieliśmy, jak wiele natura ma nam do zaoferowania. Na szczęście w porę przypomniał sobie o tym autor, a obserwacje ptaków wniosły w jego życie pożądany spokój i stały się pewnego rodzaju pasją, co opisuje w dość zabawny sposób.

Gile stały się moją obsesją. Opowiadałem o nich wszystkim. Kiedy zakładałem firmę, nazwałem ją Bullfinch Media. Narzucałem się moim gilom za każdym razem, gdy wychodziłem z domu. Wsłuchiwałem się w ich szczebioty dobiegające z głębi żywopłotu. Podejmowałem daremne próby zrobienia im zdjęcia – w rezultacie jestem teraz właścicielem około pięćdziesięciu fotografii przedstawiających uchwycone z daleka szaroróżowoczerwone plamy. Doszło do tego, że moi bliscy do dziś kojarzą mnie z gilami. Gdy Mary znajduje cokolwiek, co się z nimi wiąże (pocztówkę, obrazek, breloczek do kluczy, książkę), od razu to kupuje.

Głosem Paula McCartneya

Charlie Corbett bardzo szczegółowo opisuje proces nauki rozpoznawania ptaków i ich śpiewu. Okazuje się, że misja poznawania ptasich głosów to nie lada wyzwanie, wymagające szczególnej uwagi i wrażliwości. Początki są trudne. Jak tłumaczy, słuchacze zazwyczaj są oszołomieni mnogością i różnorodnością docierających dźwięków. Autor porównuje tę naukę do rozpoczynania lektury obszernej książki, której przeczytanie wydaje się niewykonalne. Gdy jednak skończy się pierwszy rozdział, lektura staje się nagle wciągająca i trudno ją przerwać. Tak samo jest ze śpiewem ptaków. Kiedy ogarniemy już odgłosy trzech czy czterech gatunków, zdobywamy solidny fundament dla dalszej nauki, a przyswajanie głosów kolejnych ptasich artystów staje się przyjemną zabawą. Każdy spacer to fascynująca i niepowtarzalna przygoda.

Śpiew kosa jest jak pieszczący uszy soczysty dźwięk fletu, trochę tak jak piosenki Paula McCartneya, natomiast drozd śpiewak ma więcej wspólnego z Rolling Stonesami. To ten sam gatunek muzyczny – pieśń jest soczysta i melodyjna – ale bardziej przenikliwa i dynamiczna. Krystalicznie czysta.

Książka „12 ptaków ratujących życie”(Tłum. Krzysztof Środa, Wydawnictwo Linia), zawierająca osobistą relację Corbetta, jest wartościową i potrzebną lekturą z przynajmniej kilku powodów. Przede wszystkim autor nie koloryzuje rzeczywistości. Jest do bólu szczery i autentyczny, a pisanie potraktował jako wyjątkowo prywatną podróż, wypełnioną zarówno wzruszającymi, jak i humorystycznymi momentami. I – co najważniejsze – niesie przekonanie, że przyroda to niewyczerpalne źródło ukojenia. Powrót w jej otwarte ramiona może być najlepszym rozwiązaniem, gdy życie nas nie oszczędza. Gratulacje, panie Corbett!

Gdy życie człowieka staje się zbyt trudne do zniesienia, obcowanie z naturą, obserwacja i uważne wsłuchiwanie się w głosy ptaków, tych pospolitych, jak skowronek, rudzik czy drozd śpiewak lub rzadkich kulików albo płomykówek, może pomóc odnaleźć spokój i wyprostować ścieżki. Nabrać dystansu. „Nie jesteś już aktorem odgrywającym główną rolę we własnym melodramacie – stajesz się niewielką cząstką wielkiej epopei natury”. 12 ptaków ratujących życie to książka o odkrywaniu przyrody i siebie na nowo… Gorąco polecamy

Agnieszka i Włodek Bilińscy

Niezwykła opowieść wrażliwego człowieka, który w życiu pełnym lęków i niepokojów odnajduje spokój i równowagę w naturze, przede wszystkim dzięki niezwykłej więzi z ptakami. To one stały się dla niego pasją, odpoczynkiem od pracy, inspiracją i źródłem siły, ale też lekarstwem na trudne chwile i kryzysy. Pomogły mu złagodzić cierpienie w okresie choroby i śmierci matki. Ptaki stały się dla niego prawdziwą namiętnością. Obserwował je wszędzie, gdzie był, zarówno na wsi, jak i w mieście. W książce opisuje spotkania z dwunastoma gatunkami, ale wspomina też o kilkudziesięciu innych ptakach występujących w Wielkiej Brytanii.

Mirosław Rzępała, Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian”

Co takiego sprawia, że dorośli faceci, którzy niespecjalnie zwracają uwagę na przyrodę, nagle znajdują ukojenie w wypatrywaniu ptaków? Może chodzi o rodzaj medytacji. Może o spokój. Kto wie? Swoją książkę Corbett napisał po śmierci matki. To intymna podróż z człowiekiem przeżywającym żałobę, który ukojenie znajduje w świecie ptaków. To nie jest książka dla ornitologów ani dla ptasiarzy, którzy muszą odhaczać kolejne gatunki. To raczej książka pozwalająca zrozumieć, co dzieje się z ludźmi, gdy tracą bliską osobę. To jedna z tych opowieści, przy których smutek ściska za gardło, ale za chwilę przychodzi spokój i uśmiech.

Grzegorz Zalewski, autor książki „Nie pozwolę ci zniknąć”

O autorze

Charlie Corbett – brytyjski pisarz i dziennikarz. Pochodzi z rodziny rolniczej, dzieciństwo spędził na farmach w North Wessex Downs oraz na wyspie Mull. Po studiach historycznych na Uniwersytecie w Edynburgu odwrócił się od swoich rolniczych korzeni i przez następne 20 lat pisał o biznesie i finansach. Ale w głębi serca pozostał chłopcem ze wsi.

Książka „12 ptaków ratujących życie” jest dostępna w sprzedaży.


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lis Gracki - awatar
Lis 13.12.2022 10:57
Bibliotekarz

"(...) trudem przychodzi mu odróżnienie kruka od wrony czy skowronka od pospolitego wróbla"

No nie bardzo :) Nie da się pomylić kruka z wroną siwą (Corvus corone), oto ona:



A oto kruk (Corvus corax):



Ale już można pomylić wrońca (wronę czarną) z krukiem, oto czarnowron (Corvus corone corone):



W mieście raczej rzadko można spotkać kruka a najwięcej wron jest...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
MarekFeliks  - awatar
MarekFeliks 14.12.2022 14:01
Czytelnik

@Lis Gracki przygłup, to żaby od łabędzia nie odróżni, bo... to pływa, i to pływa... ;)) a pojawiła się tu ostatnio taka przygłupiasto-zaczepna glizda co wije się i pręży jak dżdżownica na deszczu... niestety, wiele leży potem rozdeptanych, przez przypadkowego przechodnia... (smutny widok ;)) albo trafia do wroniego dzioba - no, wtedy to przynajmniej jest jakiś z glizdy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ByMagdalena  - awatar
ByMagdalena 13.12.2022 08:18
Czytelniczka

Brzmi to, jak książka idealna dla mnie! Słuchacz ptasiego trelu ze mnie żaden, bo nie rozpoznaję, ale mimo to kocham łazić z lornetką i szukać źródła pięknych treli

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 12.12.2022 14:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post