Nienasycenie

Okładka książki Nienasycenie Stanisław Ignacy Witkiewicz
Okładka książki Nienasycenie
Stanisław Ignacy Witkiewicz Wydawnictwo: Wydawnictwo Marek Derewiecki Cykl: Stanisław Ignacy Witkiewicz Dzieła Zebrane (tom 3) literatura piękna
519 str. 8 godz. 39 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Stanisław Ignacy Witkiewicz Dzieła Zebrane (tom 3)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Marek Derewiecki
Data wydania:
2018-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2018-01-01
Liczba stron:
519
Czas czytania
8 godz. 39 min.
Język:
polski
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
177
21

Na półkach:

Trzeba przebić się przez pierwszą 1/3 książki, która przede wszystkim obraca się wokół seksu. Trochę klimaty erotyka. Mnie to męczyło.

Trzeba przebić się przez pierwszą 1/3 książki, która przede wszystkim obraca się wokół seksu. Trochę klimaty erotyka. Mnie to męczyło.

Pokaż mimo to

avatar
32
8

Na półkach: ,

Szajba nad szajby. Powieść wybitna, wyprzedzająca czas.
Ja wybierając los mój na kilkanaście wieczorów, parafrazując motto książki i Tadeusza Micińskiego; wybrałem szaleństwo Witkacego i nie zawiodłem się. Można wiele powiedzieć o tle historycznym Nienasycenia ale te wszystkie dziwaczności, nowosłowy są jak sałatka, którą chce się jeść oczami bez końca i to chyba cieszyło w czytaniu najbardziej, choć do najłatwiejszych ten posiłek nie należał.
Inspirująca - "wybebeszająca" wyobraźnię.
Obłędnie "rozdławdziewiczająca" umysł i jakże prorocza powieść.

Szajba nad szajby. Powieść wybitna, wyprzedzająca czas.
Ja wybierając los mój na kilkanaście wieczorów, parafrazując motto książki i Tadeusza Micińskiego; wybrałem szaleństwo Witkacego i nie zawiodłem się. Można wiele powiedzieć o tle historycznym Nienasycenia ale te wszystkie dziwaczności, nowosłowy są jak sałatka, którą chce się jeść oczami bez końca i to chyba cieszyło...

więcej Pokaż mimo to

avatar
740
500

Na półkach: , , ,

Mam spory problem z oceną, bo jak pana Witkacego uwielbiam, forma absolutnie najczystsza, to treściowo jestem odrzucona.

Mam spory problem z oceną, bo jak pana Witkacego uwielbiam, forma absolutnie najczystsza, to treściowo jestem odrzucona.

Pokaż mimo to

avatar
554
388

Na półkach: , ,

Będąc w połowie lektury tej książki w liceum, postanowiłem na jej podstawie napisać esej na pewien konkurs. Wówczas polonistka (wspaniała!) zapowiedziała mi, “żebym zapomniał, że ona drugi raz w życiu będzie musiała przebrnąć przez tą książkę; raz w życiu na studiach wystarczy”. Książkę na esej wybrałem inną, a tą jednak doczytałem do końca. Teraz doń wracam, chcąc sprawdzić, co też tak mnie w niej zafascynowało, gdy niewiele z niej pewnie rozumiałem? Po lekturze myślę, że sporo z niej przez te lata zapomniałem, a nie ówczesne niezrozumienie było problemem.
Gdyby chcieć opowiedzieć treść powieści, to jest ona dość prosta: oto dostajemy jako młodego jej bohatera Genezypa “Zypka” Kapena, który to - będąc młodzieńcem tuż po maturze - odbywa przyspieszony kurs dojrzewania, przechodząc przez ramiona kilku kobiet (w tym nieco demonicznej Księżnej),staje się dwukrotnym mordercą (w tym zabijając w noc poślubną własną żonę, ale to przecież z przyczyn metafizycznych),trochę eksperymentuje z narkotykami, używkami metafizycznymi wschodnich szarlatanów, staje się adiutantem głównodowodzącego armii i wraz z nim ponosi klęskę (militarną, osobistą i jaką tam kto chce). Kontekst geohistoryczny (czy też podobrazie opowieści) również jest dość proste: oto cała niemal Europa jest bolszewicka, w Rosji bolszewicy rżną się z siłami kontrrewolucyjnymi, a na to wszystko najazd robi żółta fala azjatycka, zalewając powoli Europę i narzucając jej swoją wizję “raju na ziemi”. Teraz ta nawała staje u wrót Polski i my - tym razem jako przedmurze niczego - znów musimy stawić jej bohatersko czoło (nie wychodzi - gdzie jest ta Matka Boska z roku 20-go, o której opowiada abp Depo?!).
Jakże dalece nie o tym jest ta powieść! Jak wiele ma innych głębin. Ilość kontekstów, którymi zajmuje się tu Witkacy jest oszałamiająca: lęki związane z komunizmem (raczej ogólnie totalitaryzmami dwudziestowiecznymi),bolszewizmem, ale i Chinami (już wówczas to przewidywał? serio?),do tego liczne zagadnienia tyczące filozofii, sztuki, kosmologii i nauki w ogóle (zna nawet prace i myśl współczesnego sobie Einsteina). Wszystko to poutykane w poglądy i wypowiedzi poszczególnych licznych bohaterów, ale nie wątpimy, że obracamy się w kosmosie samego autora, a o duszę młodego człowieka walczą siły znacznie rozleglejsze (i liczniejsze) niż tylko zwyczajni dość Settembrini i Naphta…
Galeria postaci iście piekielna: świeżo nawrócony pustelnik chrześcijański Bazyli, żydowski filozof Benz - budujący wielką ostateczną filozofię na jednym niezrozumiałym dla świata aksjomacie i jakichś kabalistycznych “znaczkach”, kompozytor Tengier - piszący spotworniałą muzykę odrzucaną przez słuchaczy i demoniczne płciowo kobiety, z którymi styka się nasz bohater. Witkacy kreśląc te swoje postacie robi to tak, jak i rysuje portrety w swej słynnej zakopiańskiej firmie - warto czytając powieść mieć kilka z nich przed oczyma by móc wyobrazić sobie Benza, Kocmołuchowicza czy Zypka.
Powieść pisana trudnym, hermetycznym, a czasem groteskowo innowacyjnym językiem, wymagająca nieustannego skupienia (i weź tu biegaj jednocześnie po korzeniach w lesie!),a daje mi jednocześnie głęboki oddech od czytanej równolegle “Madame” Libery (tam to się dopiero męczę niemiłosiernie, od grafomanii aż zęby bolą jak od nadmiaru cukru). Mało tego: czasem słuchając wpadam na fragmenty wynotowywane przy dawnym pierwszym czytaniu do “zeszytu cytatów” (taka analogowa ówczesna wersja “cytatów z LC”) i wówczas powtarzam słowo w słowo wraz z lektorem; pamiętam po trzydziestu latach!
To czym nas tu - po latach oczywiście spoglądając na powieść - autor zaskakuje, to wizjonerstwo: toż to całe wzmożenie narodowościowe, ten zachwyt nad wodzem naczelnym Kocmołuchowiczem, który nie wiadomo co jeszcze pokaże, a finalnie okazuje się blagierem i tchórzem, to - wypisz wymaluj - o dziesięć lat przed wydarzeniami przewidziana kampania wrześniowa, sam zaś Kocmołuchowicz prefiguruje niesławnego Rydza-Śmigłego i jego rejteradę z płonącego kraju. Nic, tylko w łeb sobie palnąć!

Będąc w połowie lektury tej książki w liceum, postanowiłem na jej podstawie napisać esej na pewien konkurs. Wówczas polonistka (wspaniała!) zapowiedziała mi, “żebym zapomniał, że ona drugi raz w życiu będzie musiała przebrnąć przez tą książkę; raz w życiu na studiach wystarczy”. Książkę na esej wybrałem inną, a tą jednak doczytałem do końca. Teraz doń wracam, chcąc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
263
229

Na półkach: ,

Obudziłem się kiedyś z myślą, że jestem oszustem. Że oto bliscy wiedzą o mnie to czy tamto, bo gram, nie znają wszak prawdy. Znając ją byliby przerażeni. Słysząc czego pragnę, czym jestem nienasycony, przeżyliby wstrząs. Czułem się z tym podle. W tym okresie życia spotkałem Witkacego. Może chwilę za późno, niemniej jednak mi pomógł. Nie wyleczył, rzecz oczywista, moich chorych pragnień, uzmysłowił jednak, że nie tylko ja miewam takowe.
Mistrz szokuje, bo zdziera warstwy ochronne z człowieka. Ja się nie odważę pokazać siebie bez ochronki, dlatego nadal "będę lubiany", ale nigdy całkiem sobą. Zostanę kłamcą w warstwie "pragnień najgłębszych". Coś za coś. Wiem jednak, że ludzie obok, także dławią nienasycone pragnienia, o których nie mówią. Bo niewielu jest Witkacych na świecie.

Obudziłem się kiedyś z myślą, że jestem oszustem. Że oto bliscy wiedzą o mnie to czy tamto, bo gram, nie znają wszak prawdy. Znając ją byliby przerażeni. Słysząc czego pragnę, czym jestem nienasycony, przeżyliby wstrząs. Czułem się z tym podle. W tym okresie życia spotkałem Witkacego. Może chwilę za późno, niemniej jednak mi pomógł. Nie wyleczył, rzecz oczywista, moich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2649
152

Na półkach: , , ,

Ojej, ileż przy tej lekturze było zabawy, odkrywania, pławienia się w neologizmach, groteskowych zestawieniach słów, smakowania wyrazów podobnych do nektaru i obracania ich na języku jakby to cukierki , a nie słowa były! Akcję powieści można by zamknąć na dwudziestu stroniczkach – ot, perypetie młodego człowieka, dorastającego w cieniu despotycznego ojca, poznającego smak pierwszej miłości i doświadczającego wzlotów i klęsk. Ale cała esencja i smaczek kryją się w opisie wewnętrznych przeżyć i rozterek bohaterów powieści, z których każdy ma własne powody do nienasycenia – życiem, miłością, sztuką. Choćby główny bohater – Genezyp Kapen, zwany też Zypkiem, Zypciem, Zypulką czy nawet Zypuchną, przez kilka chwil spoglądania na kobietę potrafi przelecieć umysłem całą Europę, cofnąć się do najwcześniejszego dzieciństwa, wspomnieć rodziców, rozpamiętać we wspomnieniach zabaw z przyjacielem, poczuć się Królem Świata a za chwilę najnędzniejszym pyłkiem. Swobodnie wędruje myśl Mistrza Stasia, aż czasem zapominamy, że wciąż pijemy tę samą herbatkę u Księżnej albo gawędzimy w przytulnym saloniku. Ale taki to właśnie urok tej podszytej demonicznym mistycyzmem opowieści. Już sam zestaw imion bohaterów budzi dziki zachwyt i zanurza nas w niezgłębiona opary absurdu – poznaliśmy już Genezypa, dochodzą do niego Putrycydes Tengier, Toldzio, Scampi, Sturfan Abnol. Oczywiście, zdarza się, że nazwisko mówi co nieco o jego właścicielu – wszak Niehyd Ochluj, albo Kocmołuchowicz jakoś się kojarzą, czyż nie? Gdzieniegdzie przemyka też jakaś banalna Hela albo Michalski – ale ten, na szczęście i dla równowagi – też Bydlę. A te zdrobnienia i inne słowołamacze – śmieszne i groźne – te „żyćka”, „uwiedzeńka”, „upokorzeńka”, „wrażeńka”, „rozdławdziewiczenia”, „spłyciarzenia”, „rozklempienia”, „rozmemlniki” – ech, i jak tu po tym wrócić do Mroza i jego szlachetnej pustki w doborze słownictwa, hę? Polityka i sprawy ogólne są w powieści równie ważne jak kokaina i kobiety. Stasiowi ciążą niezmiernie faszyzm, bolszewizm i obawa przed zalaniem świata przez Chińczyków. Mocarstwo Chińskie, poszarpane Powstaniem Bokserów, podbudowane i dumne świeżo utworzoną Republiką, staje się dla świata nie lada wyzwaniem (cóż za proroctwo!). Nie na darmo, na najsłynniejszym polskim weselu pada pytanie „Chińczycy trzymają się mocno?”. O naszych bliższych sąsiadach nawet nie warto wspominać, bo dziś już wiemy, czym dla nas skończyły się ich ustrojowe eksperymenty. A zatem ma prawo być Witkacy pesymistą i czarnowidzem. Ma prawo widzieć Polskę jako „bufet z zakąskami dla Mongołów przed pożarciem reszty świata”. Polityka jest zagrożeniem, religia – pustką, sztuka – wydmuszką, wymarzona Czysta Forma – mitem. A w tym wszystkim człowiek – metafizyczne bydlę błądzi jak dziecko we mgle. Kobiety i miłość to cel, sens i zarazem zmora człowieka. Całe sedno demonicznej kobiecości Witkacy zawarł w postaci nieśmiertelnej, wiekowej dość ale obdarzonej niezwykłym urokiem i potęgą Księżnej Ticonderoga, która na swym łonie wypieściła i wypuściła w erotyczny świat już kilka pokoleń dobrze zapowiadających się młodzieńców. Ta podstarzała nimfomanka, zepsuta do szpiku kości Klempawa Szołdra, Luesowa Bestia, erotyczny taran, bogini płciowego piekła, rozsamiczona w sobie starawa dziewczynka, cały czas ubrana w najstraszniejsze kobiece bronie, jest zapewne symbolem nienasycenia miłością cielesną i życiem w ogóle. Wobec takiego kobiecego arsenału żaden samiec nie ma szans. No, ale przecież „ nie ma innego życia jak tylko płciowe” a także „asceza jest dobra ale fornikacja lepsza”… Niech czytelnika nie zwiedzie atmosfera groteski i jadu. Niech nam się nie wydaje, że nie ma tam nic, oprócz bredzenia pijanego kokainisty. Każde zdanie Witkacego wyrasta z głębokich przemyśleń i przebija z niego masa wiedzy, kawał solidnego klasycznego wykształcenia i pasja filozofa. Ciężkie, mroczne, przenikliwe i demoniczne spojrzenie Mistrza mówi mi aż nazbyt wyraźnie, że niełatwo było Mu sprostać na jakimkolwiek polu – czy to w dyskusji, sztuce, nurzaniu się w alkoholach, oczytaniu, filozofowaniu, czy też … fornikacji. Ale próbować warto (?).

Ojej, ileż przy tej lekturze było zabawy, odkrywania, pławienia się w neologizmach, groteskowych zestawieniach słów, smakowania wyrazów podobnych do nektaru i obracania ich na języku jakby to cukierki , a nie słowa były! Akcję powieści można by zamknąć na dwudziestu stroniczkach – ot, perypetie młodego człowieka, dorastającego w cieniu despotycznego ojca, poznającego smak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
340
180

Na półkach:

Nie mogłem się przemóc jeszcze bardziej niż korwin

Nie mogłem się przemóc jeszcze bardziej niż korwin

Pokaż mimo to

avatar
19
13

Na półkach:

Genialna książka próbująca uchwycić efemeryczne myśli i stany burzliwego szukającego spełnienia pragnienia. Przy okazji Witkacy kreatywnie podchodzi do oceny Polski i Polaków, pod przykrywką stereotypowych bohaterów mówi o całych kategoriach ówczesnego społeczeństwa. Zabieram się za kolejne dzieła Witkacego.

Genialna książka próbująca uchwycić efemeryczne myśli i stany burzliwego szukającego spełnienia pragnienia. Przy okazji Witkacy kreatywnie podchodzi do oceny Polski i Polaków, pod przykrywką stereotypowych bohaterów mówi o całych kategoriach ówczesnego społeczeństwa. Zabieram się za kolejne dzieła Witkacego.

Pokaż mimo to

avatar
1480
576

Na półkach: , , ,

Niemożliwie rozwleczone, rozmyślne zawikłania zdań na rzecz wrażeń i emocji, ślęczysz nad każdą stroną, żeby zrozumieć… a jednak chce się to czytać, ciągnie do tego niesamowitego języka… bosz…. ta zabawa językiem! Te wszystkie uuroczania, uponurzania, niezrozumialstwo, zaczekiwanie się. A to jedna z bohaterek “zatuliła się” albo “mogła się samić i rozsamiać do woli” a to Zypcio w oczach księżnej “niepojęciał i jedyniał”. Miód na oczy. Witkacy napomyka też lekko o “babiarchacie”, dziecko jako centrum wszechświata – w dzisiejszych czasach to taka mała plaga ;).
Dostajemy też masę wulgarności, wcale nie subtelnej momentami, bo Witkacy potrafi określić księżną jako “kubeł na spermę”, ale ta wulgarność jest celowa, bez jaskrawej erotyki przedstawionej na równi z politykowaniem na salonach nie byłoby tego wytworu, nie miałby czym zmiażdżyć nas Witkacy, jako i Genezyp próbuje zmiażdżyć tę “bandę niedorosłych mu do pępka psychicznych pokrak, zaprzałych w gnuśnej pseudonormalności, spłyconych do poziomu intelektualnej kałuży czy gnojowego bajora (...)”. Bo o ile ogólna polityczna fabuła jest do ogarnięcia (wielki wódz Kocmołuchowicz, tajemniczy, pożądany, podziwiany; najazd chińskich komunistów, których celem jest stworzenie nowej biało-żółtej rasy; państwo pogrążone przez marazm, “bo jesteśmy rasą kompromisiarzy we wszystkim”),o tyle konia z rzędem temu, kto dogłębnie potrafi zanalizować polityczne dyskusje pomiędzy bohaterami, ale umówmy się, nie trzeba tu wszystkiego totalnie zrozumieć, najważniejsze są próby. I szukanie, drążenie i dążenie, szarpanie się. Bo nienasycenie to esencja życia.

Niemożliwie rozwleczone, rozmyślne zawikłania zdań na rzecz wrażeń i emocji, ślęczysz nad każdą stroną, żeby zrozumieć… a jednak chce się to czytać, ciągnie do tego niesamowitego języka… bosz…. ta zabawa językiem! Te wszystkie uuroczania, uponurzania, niezrozumialstwo, zaczekiwanie się. A to jedna z bohaterek “zatuliła się” albo “mogła się samić i rozsamiać do woli” a to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
935
935

Na półkach: , ,

Rzecz niesamowita, ryjąca beret w sposób skandaliczny. Raz przez przedstawienie diabolicznych wręcz obsesji seksualnych głównego bohatera, dwa z powodu wizjonerskiej politycznej utopii coraz realniej sto lat później u europejskich wrót stającej. Książka wymagająca sporego skupienia , lecz zdecydowanie warta lektury.

Rzecz niesamowita, ryjąca beret w sposób skandaliczny. Raz przez przedstawienie diabolicznych wręcz obsesji seksualnych głównego bohatera, dwa z powodu wizjonerskiej politycznej utopii coraz realniej sto lat później u europejskich wrót stającej. Książka wymagająca sporego skupienia , lecz zdecydowanie warta lektury.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 371
  • Przeczytane
    897
  • Posiadam
    196
  • Teraz czytam
    71
  • Ulubione
    46
  • Chcę w prezencie
    23
  • Literatura polska
    17
  • Literatura polska
    11
  • Literatura piękna
    6
  • Polska
    5

Cytaty

Więcej
Stanisław Ignacy Witkiewicz Nienasycenie Zobacz więcej
Stanisław Ignacy Witkiewicz Nienasycenie Zobacz więcej
Stanisław Ignacy Witkiewicz Nienasycenie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także