Pojawiają się argumenty, że jak wzrośnie sprzedaż, spadną koszty wydawców, którzy obniżą ceny. Jeśli teraz średni nakład oscyluje około 2000 egzemplarzy, to zwiększenie nakładu do 3-4 tysięcy nie spowoduje znacznego obniżenia ceny produkcji (może 1-2zł na egzemplarzu?). Co da Klientom obniżenie ceny okładkowej książki z 25zł na 24zł, skoro ustawa praktycznie dobija księgarenki, które w tej chwili taki tytuł potrafiły sprzedawać po 19-20zł?

Poza tym dlaczego to niby wydawcy mają zejść z cen książek? Wydawcy i tak mają stosunkowo niewiele z tego tortu - najwięcej zżerają pośrednicy żądający rabatów powyżej 50%.
Kto zyska? Księgarnie wielkopowierzchniowe, niektóre księgarnie stacjonarne i właśnie pośrednicy. Stracą małe i tanie księgarenki (głównie internetowe), które w tej chwili oferują najbardziej przystępne dla czytelników ceny. Wiele takich podmiotów zupełnie może zniknąć z rynku, bo przy jednakowych cenach wielu klientów odpuści sobie zakupy w internecie, gdzie będzie musiało jeszcze płacić nie małe koszty dostawy.

Przywołuje się przykłady z Francji czy Włoch, ale nikt nie wspomniał o tym, ile książek taki Francuz jest w stanie kupić z pensji, a ile Polak (coś jak dyskusja o cenach paliwa). Być może tenże Francuz przy swoich zarobkach nie zwróciłby uwagi, że nie kupi już książki za 9 euro skoro cena okładkowa wynosi 10. Ale czy dla polskich czytelników nie będzie miało znaczenia, że nagle to co kosztowało 16zł będzie wszędzie będzie miało cenę 20zł?

Podsumowując, aby w Polsce czytelnicy mogli taniej kupić książki, Empik, Azymut, Olesiejuk i inne podobne molochy musiałyby zejść ze swojej marży. Zejście z rabatów 50% na przykład na 30% pozwoliłoby wydawcy o uzyskaną wartość zmniejszyć cenę okładkową (książka za 40zł kosztowałaby wszędzie nieco ponad 30zł).

Pojawiają się argumenty, że jak wzrośnie sprzedaż, spadną koszty wydawców, którzy obniżą ceny. Jeśli teraz średni nakład oscyluje około 2000 egzemplarzy, to zwiększenie nakładu do 3-4 tysięcy nie spowoduje znacznego obniżenia ceny produkcji (może 1-2zł na egzemplarzu?). Co da Klientom obniżenie ceny okładkowej książki z 25zł na 24zł, skoro ustawa praktycznie dobija...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

PRL wraca. Porównywanie rynku polskiego z zachodnimi ma tyle sensu, co porównanie polskich zarobków z tamtejszymi. Dopóki zarobki Polaków nie pozwolą na kupowanie większej ilości książek, to małych księgarń nic nie uratuje. Poza tym nie bardzo rozumiem dlaczego rządzący mieliby kolejny raz działać na korzyść jakiejkolwiek grupy zawodowej. W ciągu 25 lat pracy zawodowej zmieniałem branżę i uczyłem się nowego zawodu 4 razy i nie protestowałem na ulicy jak rolnicy czy górnicy. Gdzie jest powiedziane, ze ktoś ma koniecznie być górnikiem, rolnikiem czy księgarzem? Sztywne ceny są zaprzeczeniem wolnego rynku i konkurencyjności. Wprowadzenie jednolitej ceny da tylko większe zarobki księgarniom sieciowym, które wynegocjują większe upusty. Małe księgarnie wciąż będą znikac z rynku, ze względu na małą siłę nabywczą społeczeństwa i to, że młode pokolenie nie chce czytać książek. Dlaczego? Bo nikt ich tym nie zaszczepił - ani rodzice, ani szkoła, w której dobór lektur jest od zawsze tragiczny, a "przerabianie książek" polega na odpytywaniu z treści i MENowskiej ich interpretacji, a nie na samodzielnym wyciąganiu wniosków przez dzieciaki.

PRL wraca. Porównywanie rynku polskiego z zachodnimi ma tyle sensu, co porównanie polskich zarobków z tamtejszymi. Dopóki zarobki Polaków nie pozwolą na kupowanie większej ilości książek, to małych księgarń nic nie uratuje. Poza tym nie bardzo rozumiem dlaczego rządzący mieliby kolejny raz działać na korzyść jakiejkolwiek grupy zawodowej. W ciągu 25 lat pracy zawodowej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Widzę, że socjalizm ponownie "bohatersko pokonuje problemy nieznane w żadnym innym ustroju". Nic tylko kolejny raz bić brawo. A dlaczego nie wprowadzić jednakowej ceny na płyty z muzyką i z filmami, na poszczególne elementy ubioru, różne rodzaje chleba, jabłek, gotowych dań? Dlaczego nie uregulować wszystkiego? Na co komu wolny rynek?

Widzę, że socjalizm ponownie "bohatersko pokonuje problemy nieznane w żadnym innym ustroju". Nic tylko kolejny raz bić brawo. A dlaczego nie wprowadzić jednakowej ceny na płyty z muzyką i z filmami, na poszczególne elementy ubioru, różne rodzaje chleba, jabłek, gotowych dań? Dlaczego nie uregulować wszystkiego? Na co komu wolny rynek?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Jedynym rozwiązaniem dla małych księgarni a zarazem dla czytelnika byłoby uporządkowanie rynku wydawniczego w Polsce, a nie bzdurne socjalistyczne ustawy, które w skutkach okażą się taką samą pomyłką, jak ustawa o segregacji śmieci: śmieci się segreguje mniej, niż przed ustawą (ponieważ kryteria segregacji są bzdurne), za to kosztuje to dwa razy więcej. Tyle że najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy mącą wodę, ponieważ w mętnej wodzie można się lepiej obłowić. Dla obcokrajowców zorientowanie się w polskiej ofercie wydawniczej i kupienie tego, co potrzebują to horror, brak bowiem jakiegokolwiek systemu informacji, który byłby całościowy. Gdyby powstał u nas system informacji o wydawanych i dostępnych książkach jak choćby w Niemczech Verzeichnis lieferbarer Bücher - dostępny nie wszystkim czytelnikom, ale każdej najmniejszej księgarni czy bibliotece, czytelnik w dowolnym miejscu i w dowolnej księgarni, u siebie na miejscu miałby dostęp do pełnego rynku wydawniczego. Mógłby zamówić wszystko u swego księgarza, niezależnie od tego, czy ten daną pozycję aktualnie w księgarni posiada. Zamiast tego musi, chcąc kupić ambitniejszą literaturę, jechać do dużego miasta lub zamawiać z internetu płacąc haracz kurierom bądź poczcie. Księgarnie nawet w dużych miastach nie wytrzymują konkurencji i stają się zależne od konkurujących hurtowni, a na pasku jednej hurtowni oferują tylko to, co ta ma na składzie, czym handluje. Na prowincji księgarstwo nie istnieje - sprzedaje się już tylko podręczniki, bajki, kryminały i art.papiernicze. To nie jest księgarstwo, lecz wyłącznie handel (poślednią) książką...

Jedynym rozwiązaniem dla małych księgarni a zarazem dla czytelnika byłoby uporządkowanie rynku wydawniczego w Polsce, a nie bzdurne socjalistyczne ustawy, które w skutkach okażą się taką samą pomyłką, jak ustawa o segregacji śmieci: śmieci się segreguje mniej, niż przed ustawą (ponieważ kryteria segregacji są bzdurne), za to kosztuje to dwa razy więcej. Tyle że najwięcej do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ten projekt leży tylko w interesie księgarzy. Nic dziwnego - to oni go zgłaszają.
http://grudnik.wordpress.com/2014/03/03/truchlo-ksiegarni-tradycyjnych-albo-ustawa-o-ksiazce/

Ten projekt leży tylko w interesie księgarzy. Nic dziwnego - to oni go zgłaszają.
http://grudnik.wordpress.com/2014/03/03/truchlo-ksiegarni-tradycyjnych-albo-ustawa-o-ksiazce/

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

@Maciej
- Taa, jasne, zamocz jakąkolwiek elektronikę (już nie mówiąc o padaniu sprzętu nawet przez wilgoć). Połóż sobie czytnik/tablet koło gorącego kominka, jak Ci bateria pierdyknie, to powrócisz do pierwszej miłości. :))

Z 2 tabletów 3 letnich jeden padł szybko.


Przesądy światło ćmiące. Wiadomo, że z elektroniką trzeba uważać. Przecież czytać można zarówno papierowe jak i elektroniczne książki. Chodzi o to, że w tej chwili nowości ebookowe są bardzo często dosttępne w promocjach i z tego trzeba korzystać.
Poza tym tablet nie jest do czytania.

@Maciej
- Taa, jasne, zamocz jakąkolwiek elektronikę (już nie mówiąc o padaniu sprzętu nawet przez wilgoć). Połóż sobie czytnik/tablet koło gorącego kominka, jak Ci bateria pierdyknie, to powrócisz do pierwszej miłości. :))

Z 2 tabletów 3 letnich jeden padł szybko.


Przesądy światło ćmiące. Wiadomo, że z elektroniką trzeba uważać. Przecież czytać można zarówno papierowe...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

miharu: zajeBEASTY: Co za kompletne bzdury - ludzka chciwość nie zna granic.

@Kama:
Ta, jasne. Książka jest wytrzymalsza. Połóż sobie ją na parapecie, gdy pada deszcz, albo na mokrym blacie, albo za blisko płonącego kominka - zgon na miejscu. ;P Oczywiście czytnik też nie jest niezniszczalny. Po prostu argument o trwałości książki rozmija się z rzeczywistością.

- Taa, jasne, zamocz jakąkolwiek elektronikę (już nie mówiąc o padaniu sprzętu nawet przez wilgoć). Połóż sobie czytnik/tablet koło gorącego kominka, jak Ci bateria pierdyknie, to powrócisz do pierwszej miłości. :))

Jakoś nie straszy mnie żadna z moich książek, włącznie z używanym zabytkiem, "Bajkami Robotów" kupionymi na targach staroci 23 lata temu.

Z 2 tabletów 3 letnich jeden padł szybko.

miharu: zajeBEASTY: Co za kompletne bzdury - ludzka chciwość nie zna granic.

@Kama:
Ta, jasne. Książka jest wytrzymalsza. Połóż sobie ją na parapecie, gdy pada deszcz, albo na mokrym blacie, albo za blisko płonącego kominka - zgon na miejscu. ;P Oczywiście czytnik też nie jest niezniszczalny. Po prostu argument o trwałości książki rozmija się z rzeczywistością.

- Taa,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Smutne, dla takich osób jak ja - kupujących książki, ale zawsze szukających najtańszej opcji to bardzo zła wiadomość. Cóż, trzeba będzie uzupełniać biblioteczkę o starsze pozycje a na nowości poczekać ;)

Smutne, dla takich osób jak ja - kupujących książki, ale zawsze szukających najtańszej opcji to bardzo zła wiadomość. Cóż, trzeba będzie uzupełniać biblioteczkę o starsze pozycje a na nowości poczekać ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post