forum Oficjalne Aktualności
Sekretne tożsamości znanych pisarek
Powody, dla których pisarki przyjmowały – i przyjmują nadal! – męskie pseudonimy, są przeróżne, od czystej konieczności aż do chęci odsapnięcia od wielkiej kariery.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [45]
Obstawiam ,że Paulina Świst to pseudonim Remigiusza Mroza 😂
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Taka teza, nie wiem czy prawdziwa, bo oparta na własnym doświadczeniu i jednej statystyce z Guardiana. Co o tym sądzicie i jakie są Wasze wybory?
Mężczyźni czytają więcej autorów, natomiast kobiety mniej zwracają uwagę na płeć i czytają książki napisane i przez mężczyzn i kobiety. W Guardianie natrafłem na artykuł o The Authority Gap, w którym była taka statystyka: ...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Statystycznie jednak się zgadza, bo przewaga autorów nad autorkami jest wyraźna, więc jednak ma to jakieś znaczenie przy wyborze książki. U mnie też nie chodzi o samą płeć autora/ki (to nie jest tak, że widzę żeńskiej nazwisko, to nie czytam), podejrzewam, że raczej krąg zainteresowań czytających mężczyzn bardziej zaspokajają autorzy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam@jamesk Ale jest też kwestia stosunku liczbowego kobiet do mężczyzn jako autorów, która również ma znaczenie w statystyce. Gdyby wziąć wszystkie książki powstałe przed XXI wiekiem to z najwyższym prawdopodobieństwem większość z nich byłaby napisana przez mężczyzn. Podobnie jest z poszczególnymi gatunkami – proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale chyba jedyny typ...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcejUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Właśnie. Trzeba jeszcze brać pod uwagę procent autorów do autorek i gatunki. Mnie to zwisa i powiewa, kto napisał książkę, ważne, żeby była dobra. Ale, że ostatnio postawiłem sobie za cel nadrobić większość sensacji i przygodowych, których z rożnych powodów w młodości nie przeczytałem (czyli jeszcze XX w i początek XXI), to okazałoby się, że liczba autorek wynosi u mnie 0%...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Dziękuję za odpowiedzi.
Oczywiście, zjawisko to ma wiele czynników: Ilość autorów i autorek, tematyki jakie podejmują, zainteresowania czytelników i czytelniczek, etc. I podkreślam - nie uważam też, że jest to jakiś problem, dyskryminacja... Chciałem tylko zauważyć pewien fakt, nic więcej, bo wydawał mi się ciekawy/istotny przy tym artykule.
A to ciekawe! Czy ktoś wie, czy jacyś faceci ukrywają się pod "damskimi" pseudonimami. I czy rzeczywiście robią to tylko kobiety? Faceci nie? Jakoś ten pomysł do mnie nie przemawia. W każdym razie gdy cos jest robione, to z całą pewnością jest jakiś powód i cel. Nie mnie to zgłębiać. Tym bardziej, że nigdy nie byłem żadną kobietą i sposób ich myślenia jest mi całkowicie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcejZ mężczyzn piszących pod kobiecymi pseudonimami warto wymienić hiszpańską "pisarkę" - Carmen Molę. "Twórczyni" kryminałów okazała się nawet nie jednym, a trzema piszącymi panami :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamCiekawostka z moich dzisiejszych zajęć - w średniowiecznej Japonii był pan, który wydał pamiętniki, podając się za damę dworu, dopiero potem wyszło, że był mężczyzną i cała treść została zmyślona. Powód był taki, że w dawnej Japonii prozę uważano za domenę kobiet i nie wypadało mężczyźnie zajmować się takimi sprawami :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamCałkowicie niezrozumiałe Yahol. Znać, że pisane niewprawną rączką. Musisz trochę popracować:)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam@Ania - dużo czytam i staram się zrozumiale pisać. Staram się.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamA Blanka się musi ukrywać 😁
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamPodoba mi się taki dualizm i tajemniczość. Dla przykładu: Katarzyna Misiołek pisze nieprzesłodzone obyczaje, podczas gdy jako Daria Orlicz stworzyła bardzo udaną serię kryminalną. Można? Można:)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamZaraz, czy nie dawno nie było podobnego tekstu jak to pisarki w swoim zawodzie uciśnione i musiały (wciąż muszą?) się ukrywać pod męskimi pseudonimami? I chyba nawet z częścią tych samych przykładów.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamTak był taki temat już. Ten proces nazywa się odgrzewanie kotleta🙂 i w dzisiejszych czasach bije rekordy popularności niemalże w każdej dziedzinie artystycznej. Takie kopiuj-wklej 😉
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Oczywiście, że było: https://lubimyczytac.pl/nie-wesole-jest-zycie-pisarki To nie tylko "odgrzewanie kotleta" ale monotematyczność. Bawi mnie mocno to, że zwolennicy tematów feministycznych czy "generalnie kobiecych" nie dostrzegają, że tworzą swoiste getto.
Ot, moja ulubiona scena z filmu "Wiara czyni czuba":
- Bill Maher: Podobno islam dyskryminuje kobiety?
- Imam A: A...
Nie ma powodu się ukrywać. Hierarchie to anachronizm. Jak również to, że wobec osób, które uznajemy za mające status niższy od naszego stosujemy chwyty poniżej pasa. Np. nakierowujemy na nie uwagę, kiedy w danym momencie nie chcą się rzucać w oczy albo rzucamy oszczerstwa.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamUkrywać może nie, aczkolwiek odgrywać role autorskie już tak. Weryfikowalna identyfikacja niesie ze sobą spore obciążenie dla czytelnika, gdyż atakuje go jego własną, przyziemną rzeczywistością, której próżno szukać w zmyślonej autorce.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Nasze numery identyfikacyjne nie są tajne, ale to nie oznacza że nasza prywatność nie jest chroniona.
Jeśli więc są jawne, po co do jasnej ch... to jeszcze podkreślać?Czemu to służy pytam się. Jasna sprawa, że jeśli ktoś przypuszcza na nas atak i kłamie w żywe oczy, jedną z możliwości, najmniej nas kancerujących jest jakaś forma kamuflażu. Nie jesteś fair, bo nprdl masło...
Twierdząc, że za pseudonimem literackim kryje się bardziej chęć stworzenia nowej kreacji artystycznej, niż ukrywania się, masz rację, ale nie do końca. Sama wiesz, że wiek, zawód, sfery zainteresowań, płeć, zdrowie psychiczne, finanse, stopień bezczelności i bezwzględności, ilość polubień, to czynniki które, nie oszukujmy się, w dalszym ciągu zmuszają nas do przycupnięcia...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcejDruga sprawa, jak fikcja ma się do realności, bo o to ci chodziło. Gdyby odbiorca nie dostrzegał w sztuce choćby śladu rzeczywistości albo też odbicia choć jednej jego myśli na tysiąc, nie stanowiłaby ona dla niego żadnej atrakcji. Czyż nie?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamNie, nie stanowi atrakcji, w świetle na przykład gnostycko katarskiej teorii. Pomijając, dziś już raczej naiwną wizję stworzenia za pośrednictwem demiurga, rzeczywistość i tak jawi się w istocie zakłamana, nieadekwatna do formy, w którą wgląd ja, mówiąc szczerze, posiadam (niekoniecznie jako jedyna). Na doczesnej ziemi możemy jedynie minimalizować straty, które są...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcejNon facies sculptile neque omnem imaginem, quae sunt sublimia in caelo, et quae humiliata sunt in terra et quae sunt in aquis sub terra.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamRzeczywistość przedstawia się nam w przypisanej sobie formie, która ulega przemianom, a zawsze jest do tej rzeczywistości adekwatna. Bo jest z nią nierozerwalna.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamA sztuka jest oczywiście zawsze formą buntu niezależnie od tego czy odnosi się do sacrum, czy też do profanum. W tym tkwi jej atrakcyjność. Groźba dla człowieka wiąże się z brakiem dystansu wobec własnych wytworów i wobec tego faktu z koniecznością upadku.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamPolecam Norwida, on ci wszystko rozjaśni i uporządkuje w głowie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamForma rzeczywistości jest wiecznotrwała, rzeczywistość formy nie. Nie jest adekwatna i nigdy nie będzie ze względu na materię z której jest zbudowana. Przyznaję, złudzenie adekwatności jest chwilami niemal doskonałe. Uwielbiam to, niestety.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamJedynym constans jest niezmiennie zmienność. Istota treści i formy (rozumianych jako nierozłączne) jest zarazem oparta na adekwatności i zarazem na różnicy. I to ją definiuje.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamHm. Rzeczywistość i jej forma. Adekwatność nie wyklucza istnienia różnicy. Coś jak signifiant i signifie. Istnieje adekwatność, jakaś forma jednorodności, a zarazem rozdział między elementem oznaczanym i oznaczającym. Bo forma jest znakiem treści. Jeśli forma jest pusta, tu prześcigam twój tok myślenia, to treścią nie jest już nicość, jeśli mamy jej kształt.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamDlatego nadając formę, tworzymy coś, co tą formą jest i poza tę formę wykracza. To niezwykłe, jeśli się nad tym zastanowić.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamTu się kłania poczciwy stary Witkac. On ci wszystko rozjaśni i uporządkuje w głowie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamWolałabym, aby mi nic nie porządkował i nie rozjaśniał. Rzucanie światła na formę powinno pozostać domeną takiej profesjonalistki jak ja, która także porządku sobie w głowie pilnuje; znakiem. Pierwszym, na który się każdy porządkowy nadzieje oznacza WYPAD! Drugiego nie ma.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamLucy. Nie wypowiadam tego przeciw tobie. Generalnie nie rozmawia mi się z tobą źle.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamPobudzasz do myślenia. Tylko takich rozmówców!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamOczywiście. Każdy temat jest do podjęcia. Norwid czy Witkac dobrze podany będzie podejmowany, aczkolwiek ani jednego, ani drugiego nie ma u mnie na chwilę obecną w czytelniczych planach. Niemniej jednak znajdują się w orbicie naszych zainteresowań pozamerytorycznych jak mniemam, gdyż na języku dobrze leżą przywołani, choć twardo trzymają się dziaderstwa.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamTo chyba wszyscy filolodzy i historycy literatury są tymi dziadersami?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamLucy. Norwid i Witkacy nigdy się nie zdezaktualizują. To ciągle jeszcze nowatorzy wykraczajacy daleko poza swoje czasy i poza nasze czasy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamA ty przecież zdawałaś egzamin z Eliadego? To pewnie po jakimś humanistycznym kierunku?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamNie ma nic złego w byciu pozytywnym dziadersem, który odwiecznie zajmuje się swym zacnym, ponadczasowym dziełem. Przywołanie z naszej strony opiera się na znaku, który znamy, gdyż jest markowy. To, co norwidowskie, przeczytamy w kontekście niezawodnej wybitności, bo z góry wiemy, że nie uraczy nas chłamem. Podobnie z innymi nazwiskami tej klasy. Z Eliadego, Frazera, tak,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcejJeśli pytasz czy czytam Joyce'a, Prousta, Eliota, bo to wypada, odpowiadam, że nie. Czytam ich, bo lubię. Wybieram to, co mi odpowiada. Nie czytam wszystkiego, co z założenia jest wartościowe. Jeśli mi nie odpowiada, to ląduje w lamusie. Po prostu przez to nie przebrnę.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamSą ludzie, którzy zastanawiają się, jak można lubić Norwida. Inni zapytają, jak można nie lubić kaszy albo krewetek. Można. Po prostu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamZapraszam do dyskusji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam