forum Oficjalne Aktualności
Czternaście odcieni Księcia
Spróbujmy przyjrzeć się bliżej różnicom tekstu w ujęciu różnych tłumaczy na przykładzie „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupery’ego – jednej z książek o największej liczbie tłumaczeń na język polski. Do końca lipca 2015 roku opublikowano 14 różnych polskich przekładów tego dzieła, z czego ponad połowa została wydana w latach 90. XX w., a aż dwa w bieżącym roku i prawdopodobnie to jeszcze nie koniec.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [35]
Nie jestem przekonany, że tak drobne różnice, odcienie znaczeniowe, jak podane wyżej mogą istotnie zmienić odbiór jakiegoś dzieła, chyba że tłumacz rzeczywiście upraszcza (albo na odwrót: nadmiernie komplikuje, udziwnia) język aż tak, że chce się zaraz zamknąć książkę... Bo co to w gruncie rzeczy za różnica, czy "drogi prowadzą zawsze do ludzi" czy też "drogi zawsze...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPrzychodzi mi do głowy "Władca pierścieni" (jedyne słuszne tłumaczenie Marii Skibniewskiej :)) i "Diuna". Na ogół nie zwracam uwagi na tłumaczenia czytanych przeze mnie książek, bo najczęściej jest to niezbyt ambitna lektura (kryminały, powieści). Ciężko się tam doszukiwać smaczków czy cytatów wartych zanotowania, więc bardziej skupiam się na akcji. Jestem jednak pod...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejRóżo_Bzowa, po raz kolejny dziękuję za artykuł, ponieważ otworzył mi oczy na Małego Księcia. Tłumaczenie, które najbardziej mi "pasuje" to tłumaczenie Szwykowskiego, a na drugim miejscu plasuje się Cywińska. Problem w tym, że nie przepadam za tłumaczeniami, które niejako są samowolą tłumacza, toteż czuję się teraz głupio (w życiu nie zgadłabym, że Bankier czy Buchalter...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ależ bardzo proszę :-)
Nie wiem, czy najnowsze tłumaczenia (H. Woźniakowskiego i A. Pikor-Półtorak) są najbliższe oryginałowi. Raczej nie, ponieważ skierowane są wyraźnie do młodszego czytelnika i zawierają określenia typu "Jasne" (w znaczeniu "oczywiście") czy "fajnie".
Wydaje mi się - to tylko moje zdanie - że tekst Szwykowskigo jest najbardziej wyważony, transparentny...
Tłumaczenie ma ogromne znaczenie. Pamiętam że czytałam dwie wersje Hrabiego Monte Christo gdzie jedna z nich wydawała się być dużo nudniejsza od drugiej. Nie tyle co wprowadzono jakieś zmiany do fabuły, po prostu jedno z tłumaczeń miało dużo bardziej przystępny styl dla czytelnika.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPamiętasz może czyj to był przekład? Obojętnie który, czy ten ciekawy, czy też ten mniej ;-)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMonte Christo jest rewelacyjny w przekładzie Juliana Rogozińskiego.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJakże się cieszę, że właśnie ten przekład mam :D
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tak właśnie podejrzewałam, że mój brak zachwytu "Trzema muszkieterami" wynika z nieprzystępnego tłumaczenia, bo "Hrabia Monte Christo" tego samego przecież autora jest jedną z najlepszych książek jakie czytałam. A przecież nie można tego zwalić na nieciekawą tematykę, bo coś mnie jednak trzymało nie tylko do końca powieści, ale nawet przez kontynuacje. Czytałam to:
Trzej...
Ja czytałam tę samą wersję Muszkieterów co ty i muszę przyznać, że po pięciu rozdziałach porzuciłam. Nie byłam w stanie przebrnąć przez tę historię. Muszę poszukać w przekładzie Rogozińskiego. W jego tłumaczeniu Monte Christo jestem zakochana, to moje prywatne ścisłe top 10.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTrudno powiedzieć, które tłumaczenie podoba się bardziej - trzeba by chyba czytać kilka wersji jednocześnie i od razu porównywać, a to przecież proste nie jest. Z lekturami jest trochę inaczej, bo każde dziecko może przytoczyć fragment z innego tłumaczenia. Niestety kiedyś słyszałam o sytuacji, kiedy nauczyciel wymagał konkretnego wydania książki, a to może narazić rodziców...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejJa o wymaganiu konkretnego wydania jeszcze nie słyszałam, ale zdarzyło mi się spotkać z sytuacją, kiedy nauczycielowi zależało na określonej wersji. Chodziło o Robinsona, a tu są dwie znacząco różne. Jest oryginał i jego tłumaczenia (nie wiem ile i jak wierne), ale jest też kompletna przeróbka autorstwa Stanisława Stampf'la - podobno historia ta sama, opowiedziana dość...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Konkretne wydania wymagane są głównie na studiach i dotyczą najczęściej literatury obcej (zapewne ze względu na konkretne tłumaczenie; u mnie np. obowiązywał Tolkien w przekładzie Skibniewskiej a nie Łozińskiego, Szekspir w przekładzie Barańczaka i Słomczyńskiego a nie np. Paszkowskiego czy Lange).
W szkołach, od podstawówki do liceum, to tylko zależy od kaprysu...
Znaczące i jakże denerwujące (jeśli trzeba omówić ową książkę na lekcji) różnice można zaobserwować w tłumaczeniach Pinokia i Ani z Zielonego Wzgórza.
Tak z marszu nie wymienię tłumaczeń poszczególnych nazw, ale najwięcej problemów w baśni Collodiego jest z Krainą Urwisów, Wróżką, Ogniojadem z cyrku, Knotem czy Polem Cudów itp. W niektórych tłumaczeniach Pinokio leci nad...
http://forum.gazeta.pl/forum/f,30357,Milosnicy_czki_L_M_Montgomery.html tutaj jest całkiem ciekawe forum :) Co prawda dotyczy ogólnie twórczości Montgomery, ale jest także sporo ciekawych dyskusji dot. przekładów Ani :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa widziałam nawet tłumaczenie (ale wstyd się przyznać nie zapamiętałam czyje ono było), w którym zamiast Małgorzaty Linde była Rachela.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
To jest teraz popularny zabieg, by imiona bohaterów nie były tłumaczone. Ja, jako wierna fanka Ani, wolę starą wersję w tłumaczeniu pani Bernsteinowej i kocham Małgorzatę Linde, Józię Pye czy Jankę Andrews. Myślę, że bardzo dziwnie czułabym się z wersją, w której występuje Rachela Linde.
Np. przekład Ani, autorstwa Pawła Beręsewicza (Skrzat 2012), zawiera już oryginalne...
Agnieszkę?!
Jak nie lubię tłumaczenia imion (w przypadku, gdy akcja utworu toczy się w naszej rzeczywistości i narodowość bohaterów jest określona - fantastyka rządzi się innymi prawami), tak niekiedy potrafię taki zabieg zrozumieć. Żeby było bardziej swojsko, żeby było zrozumiale, żeby dziecko czy dorosły nie znający języka oryginału nie miał problemu z wymową czy...
Świetny artykuł i nie miałabym nic przeciwko, żeby stał się początkiem większego cyklu o tłumaczeniach. Dwa dni temu zakończyłam internetowe poszukiwania opinii o tłumaczeniach Boskiej Komedii i zdecydowanie jest to niewyeksploatowany temat :) Chętnie przeczytałabym też taki artykuł o tłumaczeniach "Fausta", bo niestety nie zapamiętałam czyje czytałam przed kilkunastu...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Polecam zatem najnowsze tłumaczenie Alicji autorstwa Grzegorza Wasowskiego "Perypetie Alicji na Czarytorium" :-)
Tom zawiera także przekład wierszowanych sekwencji z drugiego tomu przygód Alicji, m.in. wspomnianego wyżej poematu w tłumaczeniu G. Wasowskiego, ale także wszystkie inne przekłady tego utworu (sztuk dwanaście).