Do mnie książka też jeszcze nie doszła :)

Do mnie książka też jeszcze nie doszła :)

Czy ktoś już otrzymał książkę? :)

Czy ktoś już otrzymał książkę? :)

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy.

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Zuzanna
TheBrunettesLife
Charlotte
Audrey
Oczko

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy.

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Zuzanna
TheBrunettesLife
Charlotte
Audrey
Oczko

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Jakaś kobieta wchodzi do mojego gabinetu fryzjerskiego. A no tak, to Agnes. Odkąd wyszła za mąż prawie jej nie poznaje - ta kobieta promienieje szczęściem!
- Witam panno Angeliko. Wie pani, przydałaby mi się jakaś odmiana, może klasyczny bob?
- Jak sobie pani życzy. A co tam słychać u pani?
- U mnie to w sumie nic ciekawego. Ale u mojej siostrzenicy to istny koszmar. Jednym słowem: wpadła.
- Jak to wpadła? - zdziwiłam się.
- No w takim, że w ciąży jest. Jej rodzice oszaleli. Stwierdzili, że musi wyjść za mąż za tego, który jej to zrobił. Tyle że on wcale nie nadaje się na męża. On tylko balować potrafi...
W tym momencie przestałam jej słuchać. Zaczęłam się zastanawiać, jakby tej dziewczynie pomóc. Wiem, że jej przyjaciel jest tak w nią wpatrzony, że oddał by wszystko żeby z nią być, nawet nie swoje dziecko by uznał. Ale jak by ją do niego przekonać? A może by tak...

Jakaś kobieta wchodzi do mojego gabinetu fryzjerskiego. A no tak, to Agnes. Odkąd wyszła za mąż prawie jej nie poznaje - ta kobieta promienieje szczęściem!
- Witam panno Angeliko. Wie pani, przydałaby mi się jakaś odmiana, może klasyczny bob?
- Jak sobie pani życzy. A co tam słychać u pani?
- U mnie to w sumie nic ciekawego. Ale u mojej siostrzenicy to istny koszmar. ...

No cóż, nie przepadam za plotkami. Ale jeżeli miałabym szczytny cel, jakim jest książka, to jakiś bym wymyśliła. Podczas wizyty w salonie (które przecież odbywają się regularnie - tym razem byłoby to tylko podcięcie zniszczonych końcówek) mimochodem rzuciłabym: "A słyszałam ostatnio, że Adam X. dodał recenzję książki na lubimyczytac.pl... była to recenzja <<Zmierzchu>>". Pozdrawiam!

No cóż, nie przepadam za plotkami. Ale jeżeli miałabym szczytny cel, jakim jest książka, to jakiś bym wymyśliła. Podczas wizyty w salonie (które przecież odbywają się regularnie - tym razem byłoby to tylko podcięcie zniszczonych końcówek) mimochodem rzuciłabym: "A słyszałam ostatnio, że Adam X. dodał recenzję książki na lubimyczytac.pl... była to recenzja...

- Cześć Angelika! Co prawda z małym poślizgiem, ale dotarłam... Tak, to samo co zwykle, zresztą Ty najlepiej sama wiesz! A przy okazji sprzedam Ci ciekawą historię... Kojarzysz tego nowego w miasteczku? Wiesz, ten, który przypomina mi Johnny'ego Deppa?
- Hmmm... Chyba na imię mu Sven, był tu kilka razy.
- Tak, dokładnie ten! Wyobraź sobie, został ostatnio stałym klientem w moim sklepie zielarskim....
- A cóż on takiego kupuje? - zapytałam.
- W życiu nie zgadniesz! Moją mieszankę na wzmocnienie i szybszy porost włosów!
- No chyba żartujesz, przecież jego czuprynie absolutnie nic nie brakuje. W przeciwieństwie do niektórych...
- No właśnie, to samo mu powiedziałam. Ale on się uparł, bo chce mieć jeszcze ładniejsze włosy i - na tym zależało mu najbardziej - żeby szybko mu rosły!
- Phii! No co za próżniak!
- Oj tam, ale daj mi powiedzieć do końca. On powiedział mi w zaufaniu, że chce, by włosy szybciej mu rosły, bo lubi chodzić do swojej fryzjerki. A tak, bez mojej mieszanki, może się strzyc tylko raz na miesiąc, a to zdecydowanie dla niego za rzadko.
- No po prostu istny narcyz! I może kobiety chce podrywać na swoją bujną czuprynę?!
- Boże, ale Ty jesteś niedomyślna... Właśnie próbuję Ci powiedzieć, że on chce przychodzić do Twojego salonu częściej niż raz w miesiącu! A strzyżenie to tylko pretekst, by się do Ciebie odezwać choć słowem, choćby miał powiedzieć to samo, co zwykle, czyli "Tak, jak zawsze pani Angeliko, na krótko"....

- Cześć Angelika! Co prawda z małym poślizgiem, ale dotarłam... Tak, to samo co zwykle, zresztą Ty najlepiej sama wiesz! A przy okazji sprzedam Ci ciekawą historię... Kojarzysz tego nowego w miasteczku? Wiesz, ten, który przypomina mi Johnny'ego Deppa?
- Hmmm... Chyba na imię mu Sven, był tu kilka razy.
- Tak, dokładnie ten! Wyobraź sobie, został ostatnio stałym klientem...

- Ciemny blond i skracamy?
- Pani Angeliko, Pani przecież wie, co ma robić. A słyszała już Pani? Ponoć Lisa od Lynchów jest w rozsypce! Jeden z robotników, przy rozbiórce komina w domku dla gości, znalazł zapiski jej babki, tej cholernicy, co to taką rasistką była i wyklęła Lisę z wydziedziczeniem włącznie, jak ta małą Latynoskę urodziła z dużo starszym od siebie.
- Pamietam, stare dzieje, ze trzydzieści lat minęło!
- No właśnie! A teraz ten robotnik w karczmie opowiada, co przeczytał i całe miasteczko huczy od plotek. Prawdopodobnie stara Gisela jak już wyszła za mąż za Orta miała służbę, czarnego stajennego i wcale nie żałowała sobie. W tych zapiskach wszystko było! Jak spotykali się w stajni, jak wyjeżdżał za nią do zburzonego kościoła, jak Ort ich nakrył, a gdy brzuch stawał się już widoczny wysłał ją do stolicy. Tam opiekowała się rzekomo chorą ciotką, a po rozwiązaniu Ort sprzedał dziecko, Gisela wróciła, stajenny pozbawiony języka i nie tylko nadal pracował w stajni, a Ort kazał Giseli przyglądać się, jak poczyna sobie z czarną pokojówką!
- Co pani opowiada!
- Poważnie! Mało tego! Czarna urodziła syna, na którego Ort przepisał majątek, ale po jego śmierci Gisela otruła pokojówkę i małego i spaliła testament. Stała się rasistką znaną na całą okolicę. Adoptowała Caroline, wszyscy myśleli, że to córka jej i Orta, chodziła z doprawionym brzuchem. A wszystkie namiary wskazują na to, że Lisa ma córkę z synem babki! A zapiski należą do Smithów, bo to oni kupili dom. Ale historia!

- Ciemny blond i skracamy?
- Pani Angeliko, Pani przecież wie, co ma robić. A słyszała już Pani? Ponoć Lisa od Lynchów jest w rozsypce! Jeden z robotników, przy rozbiórce komina w domku dla gości, znalazł zapiski jej babki, tej cholernicy, co to taką rasistką była i wyklęła Lisę z wydziedziczeniem włącznie, jak ta małą Latynoskę urodziła z dużo starszym od siebie.
-...

Moja droga, nie uwierzysz, jaką nieziemską plotkę właśnie usłyszałam! Wyobraź sobie, że nasza miejscowa piękność Marie Claire wywołała wielką sensację na deptaku. Uciekała sprintem na swoich niebotycznych szpilkach przed tym nachalnym reporterem Oscarem z gazety "News from the City", który krzyczał za nią, że zna jej największy sekret. Pędziła jak torpeda wymachując torebką, a ludzie uskakiwali jej z drogi. Ale miała pecha, bo przed ratuszem poślizgnęła się na bruku, a obcas utknął jej między kamieniami. I to jeszcze nie koniec sensacji! W tym samym momencie zajechała elegancka limuzyna z delegacją szacownych profesorów z Uniwersytetu Hullen. Marie Claire upadła jak długa w momencie, gdy otwierały się drzwi samochodu i wtedy rozległ się potworny trzask. Pannica zahaczyła o klamkę i sukienka pękła jej aż do pleców. A teraz punkt kulminacyjny, moja kochana: pod spodem nie miała bielizny! Była goła, całkiem goła! A synek Fiony, który stał z nianią tuż obok, rozdziawił buzię ze zdziwienia i upuścił jej loda na pośladki! To prawdziwy skandal, nie uważasz? A swoją drogą, to niezwykle ciekawe, jaką tajemnicę może skrywać Marie Claire...

Moja droga, nie uwierzysz, jaką nieziemską plotkę właśnie usłyszałam! Wyobraź sobie, że nasza miejscowa piękność Marie Claire wywołała wielką sensację na deptaku. Uciekała sprintem na swoich niebotycznych szpilkach przed tym nachalnym reporterem Oscarem z gazety "News from the City", który krzyczał za nią, że zna jej największy sekret. Pędziła jak torpeda wymachując...

Moja fryzura potrzebuje odświeżenia. Z takim założeniem wybieram się do mojego ulubionego zakładu fryzjerskiego "Salon d'Amour", gdzie jestem obsługiwana przez sympatyczną Angelikę. Już w wejściu zauważam jak salon lśni kolorowymi lampkami, przyozdobionymi ze względu na zbliżające się święta. W kącie salonu stoi mała choinka, ustrojona bombkami. Ta świąteczna atmosfera przypomina mi o małej, świątecznej tajemnicy, ale jak mogłabym się z nią nie podzielić z Angeliką? Przecież ona jest taka dyskretna. Uśmiechamy się do siebie, gdy wieszam płaszcz, a ona zaprasza mnie ruchem dłoni na fotel. Zasiadam na nim.
- To co dzisiaj robimy z twoimi włosami? - pyta Angelika, uważnie mi się przyglądając.
- Zmieniamy kolor na czerwony, przecież jakoś muszę pasować do tej świątecznej aury! - żartuję, ale Angelika zaczyna rozważać tę myśl naprawdę poważnie. - Nie patrz tak, tylko żartowałam...
- Ale wyglądałabyś świetnie w czerwonym! Naprawdę! Pasuje Ci! - kręcę nerwowo głową. No tak, to jest Angelika. Ona i te jej fryzjerskie porady.
- Nie zgadzam się! - Ale cóż ja tam mam do gadania, przecież tylko jestem klientką. Angelika patrzy na mnie z miną proszącego pieska i ulegam jej zachciankom. Raz się żyje! - Muszę Ci coś powiedzieć - oznajmiam poważnym tonem i teraz mogłaby się pojawić taka muzyczka z kryminalnych filmów. - Nie zgadniesz czego się dowiedziałam! Tylko to jest tajemnica! Moja koleżanka z pracy rozmawiała ze swoją przyjaciółką, a tamta ze swoją siostrą, a ta jej siostra z kuzynką, no, ale nieważne, do sedna, cukiernik z naprzeciwka dorabia jako święty Mikołaj! - Angelika wybałusza na mnie ze zdziwienia oczy. - A to nie wszystko! - krzyczę szczęśliwa. Jak te plotki potrafią człowieka uszczęśliwić! - Podobno ma romans z właścicielką lodziarni! Był widziany przez koleżankę tej kuzynki siostry przyjaciółki mojej koleżanki jak wychodził z jej lokalu, z krzywo nałożonym strojem Mikołaja!
- Żartujesz? Przecież mam ich koło nosa i nie zdążyłam zauważyć tego wszystkiego?! Nie wierzę!
- Tylko, Angelika pamiętaj, to jest tajemnica. Nie możesz nikomu powiedzieć!
- Obiecuję!

Moja fryzura potrzebuje odświeżenia. Z takim założeniem wybieram się do mojego ulubionego zakładu fryzjerskiego "Salon d'Amour", gdzie jestem obsługiwana przez sympatyczną Angelikę. Już w wejściu zauważam jak salon lśni kolorowymi lampkami, przyozdobionymi ze względu na zbliżające się święta. W kącie salonu stoi mała choinka, ustrojona bombkami. Ta świąteczna atmosfera...

- Cześć! Słuchaj, to bardzo ważne! - zaczęłam swoją paplaninę - Pamiętasz Dafne? Oczywiście, że tak. Dafne, ten rudzielec, jest w ciąży! Podobno to bliźniaki. Ale to jeszcze nie koniec! Dafne nie cierpi dzieci. Podobno całymi nocami płacze, że chce się ich pozbyć. Rozumiesz to?! Katuje się ćwiczeniami, ciągle je czekoladę.. nic zdrowego! Podobno ciągle truje się energetykami. Biedna Dafne. Nie lubi mnie.. może zadzwonisz po pomoc? Dobrze? Dzięki, Angeliko!
Wyszłam z salonu. Zemsta udana.. a Dafne.. ma za swoje!

- Cześć! Słuchaj, to bardzo ważne! - zaczęłam swoją paplaninę - Pamiętasz Dafne? Oczywiście, że tak. Dafne, ten rudzielec, jest w ciąży! Podobno to bliźniaki. Ale to jeszcze nie koniec! Dafne nie cierpi dzieci. Podobno całymi nocami płacze, że chce się ich pozbyć. Rozumiesz to?! Katuje się ćwiczeniami, ciągle je czekoladę.. nic zdrowego! Podobno ciągle truje się...