cytaty z książki "Ekonomia w jednej lekcji"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Sztuka ekonomii polega na tym, by spoglądać nie tylko a bezpośrednie, ale i na odległe skutki danego działania czy programu; by śledzić nie tylko konsekwencje, jakie dany program ma dla jednej grupy, ale jakie przynosi wszystkim.
Zły ekonomista widzi tylko to, co bije w oczy; dobry ekonomista patrzy także dalej. Zły ekonomista widzi tylko bezpośrednie konsekwencje proponowanego kierunku polityki; dobry ekonomista spogląda także na konsekwencje dalsze i pośrednie. Zły ekonomista widzi tylko skutki, jakie dana polityka przyniosła lub przyniesie pewnej konkretnej grupie; dobry ekonomista bada także skutki, jakie ta polityka przyniesie wszystkim grupom.
Gdy Aleksander Wielki odwiedził filozofa Diogenesa, i zapytał go, czy mógłby coś dla niego uczynić, ten odpowiedział :"Tak, odsuń się trochę, zasłaniasz mi słońce." Każdy obywatel ma prawo domagać się tego od rządu.
Dzień dzisiejszy to jutro, które wczoraj lekceważyli źli ekonomiści.
...każdy dolar wydawany przez rząd trzeba – bezpośrednio lub w ostatecznym rachunku – ściągnąć w drodze opodatkowania. Gdy tylko spojrzymy na sprawę w ten sposób, rzekome cuda wydatków rządowych ukażą się w innym świetle.
Błędem jest przekonanie, że na świecie jest do wykonania tylko pewna ustalona ilość pracy i że jeśli nie możemy powiększyć tej ilości, wymyślając żmudniejsze metody pracy, możemy przynajmniej wymyślić metody pozwalające rozłożyć ją na jak największą liczbę ludzi. [...]
Ilość pracy do wykonania nie ma granic - tak długo, jak długo pozostanie chodź jedna ludzka niezaspokojona potrzeba czy niespełnione pragnienie, które można zaspokoić pracą.
Rzeczywistym bogactwem jest oczywiście to, co się produkuje i konsumuje; składa się na nie spożywana przez nas żywność, noszone ubrania, zamieszkiwane domy. Bogactwo to: linie kolejowe, drogi i samochody, statki, samoloty i fabryki, szkoły, kościoły i teatry, fortepiany, obrazy i książki. Jednak dwuznaczność języka, wprowadzająca pomieszanie pojęć „pieniądz” i „bogactwo”, jest tak potężna, że nawet ci, którzy niekiedy ją sobie uświadamiają, ulegają jej, prowadząc swoje wywody. Każdy człowiek wie, że gdyby sam osobiście miał więcej pieniędzy, mógłby kupić od innych więcej rzeczy. Gdyby miał dwa razy więcej pieniędzy, mógłby kupić dwa razy więcej rzeczy; gdyby miał trzy razy więcej – byłby „wart” trzy razy więcej. Dla wielu wynika stąd oczywisty wniosek, że gdyby rząd po prostu wypuścił więcej pieniędzy i podzielił je między wszystkich, wszyscy bylibyśmy o wiele bogatsi.
Gdy złodziej zabiera nam pieniądze, nic nie dostajemy w zamian. Gdy przez podatki zabiera nam się pieniądze po to, aby utrzymywać niepotrzebnych biurokratów, sytuacja jest dokładnie taka sama.
Pełne zatrudnienie bardzo łatwo osiągnąć, jeśli tylko oddzieli się je od celu, jakim jest pełna produkcja, i potraktuje jako cel sam w sobie. Adolf Hitler zapewnił pełne zatrudnienie za pomocą olbrzymiego programu zbrojeń; II wojna światowa zapewniła pełne zatrudnienie każdemu narodowi, który wziął w niej udział. Zatrudnienie niewolniczej siły roboczej w Niemczech było pełne. Pełne jest zatrudnienie w więzieniach i koloniach karnych. Przymus zawsze może doprowadzić do pełnego zatrudnienia.
Często stwierdza się ze smutkiem, że źli ekonomiści przedstawiają społeczeństwu swoje błędy lepiej niż dobrzy ekonomiści swoje prawdy. Często ubolewa się, że demagodzy potrafią zyskać większy posłuch, przedkładając z mównicy ekonomiczne nonsensy, niż uczciwi ludzie starający się wykazać ich błędy. Ale przecież główna przyczyna tego zjawiska nie ma w sobie nic tajemniczego – demagodzy i źli ekonomiści przedstawiają półprawdy. Mówią tylko o bezpośrednich skutkach danego programu albo o skutkach, jakie przyniesie on konkretnej grupie. Często mogą mieć w tym słuszność. Wtedy należy im odpowiadać, wskazując na odleglejsze i mniej pożądane skutki albo na to, że jedna grupa odniesie korzyści kosztem innych.
System prywatnej przedsiębiorczości można więc porównać do tysięcy maszyn, z których każda posiada półautomatyczny regulator, przy czym wszystkie maszyny i regulatory są wzajemnie powiązane i wpływają na siebie, tak że ostatecznie działają jako jedna wielka maszyna. Każdy chyba wie, co to jest automatyczny "regulator" w maszynie parowej. Składa się zwykle z dwóch kul czy ciężarków, na które działa siła odśrodkowa. W miarę wzrostu obrotów maszyny kule odsuwają się od pręta, do którego są przytwierdzone, w ten sposób automatycznie zwężając czy zamykając zawór regulujący dopływ pary, przez co maszyna zwalnia obroty. Jeśli są one zbyt niskie, kule opadają, otwierają zawór i zwiększają prędkość obrotów. W ten sposób każde odchylenie od pożadanej prędkości obrotów samo uruchamia siły, które powodują jego usunięcie.
Jeśli jedynym argumentem na rzecz utrzymywania jakiejś grupy urzędników jest jej siła nabywcza, to znak, że nadszedł czas aby się ich pozbyć.
Zapomina się, że za subsydia ktoś musi zapłacić i że nie wynaleziono sposobu, dzięki któremu społeczeństwo mogłoby uzyskać coś za nic.
Podaż wytwarza popyt, ponieważ popyt leży u jej podstawy. Podaż wytwarzanych przez ludzi rzeczy oznacza w istocie to, co mogą oni zaoferować w zamian za rzeczy,których sami pragną. W tym sensie wytwarzana przez rolnika podaż zboża stanowi podstawę jego popytu na samochody i inne dobra. Są to nieodłączne części nowoczesnego podziału pracy i gospodarki opartej na wymianie.
Rząd nigdy nie pożycza ani nie daje przemysłowi tego, czego mu nie zabrał.
Nie jestem pewien, co rządowi planiści rozumieją w tym kontekście przez wolny handel, ale możemy mieć pewność co do kilku rzeczy, których nie mają na myśli. Nie mają na myśli wolności zwykłycyh ludzi, którzy mogliby kupować i sprzedawać, pożyczać i zaciągać pożyczki - na takich warunkach, jakie im odpowiadają i jakie uznają za najkorzystniejsze. Nie mają na myśli wolności szarego obywatela, który mógłby do woli zbierać swoje plony, robić ze sobą, co zechce, osiedlać się tam, gdzie ma ochotę, dysponować swoim kapitałem i całą swoją własnością. Podejrzewam, że mają na myśli wolność biurokratów, którzy mogliby załatwiać to wszystko za niego.
Postęp cywilizacji nie oznaczał wzrostu zatrudnienia, ale jego ograniczanie.