cytaty z książki "Wkurzam salon"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Co do Jarosława Kaczyńskiego uważam, że to ciekawy człowiek, skomplikowany i na swój sposób wielki. Można się go bać, nienawidzić, ale to jest facet na poważnie, a nie taki picuś-glancuś i polityczny Kalibaka... Przecież rządził tylko kilka lat, a już dwie dekady całe polskie życie publiczne kręci się wokół niego, rząd istnieje tylko po to, żeby on nie rządził, a wpływowe media codziennie zajmują się dyskredytowaniem każdego jego słowa i ruchu. Trudno mi znaleźć światowy precedens dla takiej sytuacji.
Kiedy już jesteś dorosły? Kiedy sobie uświadamiasz, że w tych wszystkich gorących sporach, które za młodu toczyłeś ze swym ojcem, to on miał rację, a nie Ty.
Ludziom wpojono pewne stereotypy, w które oczywiście wygodnie jest wierzyć, bo nikt nie lubi zauważać łajdactwa, to powoduje dyskomfort - jesteśmy tak wychowani, że kiedy widzimy coś złego, powinniśmy reagować, więc żeby się nie narażać i swojego sumienia na wyrzuty, na wszelki wypadek wolimy nie wiedzieć.
Naród jest jak coś, co trzeba zbudować, co właściwie stale trzeba budować, uświadamiać tym wszystkim ludziom żyjącym w tym języku i kulturze, jakie mają wspólne interesy, do czego potrzebują państwa i polskości. W tej kwestii współczesny Polak jest równie niewyedukowany jak ci ciemni chłopi z Żeromskiego, co obdzierali powstańców.
Prawicowe elity nie potrafią wyjść w rozumieniu patriotyzmu, poza emocje, uczucia, a patriotyzm to także, może przede wszystkim, kwestia praktycyzmu. Potrzebujemy Polski, bo tylko ona jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo, dostatek i ugruntować podstawy wspólnoty. Liczyć, że da nam to ktoś obcy, to skrajna naiwność; oczywiście niektóre jednostki mogą się z pożytkiem dla siebie przeflancować do innej kultury, ale ogół Polaków - nie. Tymczasem współczesny Polak ze społecznych nizin albo nawet i z warstw wyższych, ale niepoddany tradycyjnemu, patriotycznemu wychowaniu, nie potrafi sobie wyjaśnić, dlaczego miałby być patriotą. Po co mu państwo, po co polskość - po to, żeby cierpieć za miliony, opłakiwać, stawiać krzyże i znosić represje? Nic dziwnego, że nie uznaje się tego za atrakcyjną ofertę.
Spotykałem przede wszystkim ludzi, którzy kompletnie nie rozmieli, o co nam chodzi i co to w ogóle te jakieś podatki, o których my ciągle mówimy. Siadał jakiś facet i mówił, że on żąda, by mleko było tańsze i pytał czy jak my dojdziemy do władzy, to obniżymy cenę mleka. Ja cierpliwie tłumaczyłem, że gdy my dojdziemy do władzy, będzie benzyna tańsza, ponieważ dwie trzecie ceny benzyny stanowi podatek. Natomiast ceny mleka nie wyznacza rząd, tylko rynek, ale ponieważ zależy ona od kosztów to obniżka podatków, zwłaszcza akcyzy na benzynę, obniży wszystkie inne ceny, tę także. A on, że jego nie interesuje benzyna, bo on nie ma samochodu, on się domaga, żeby rząd obniżył cenę mleka.
Jak się Panu/ Pani udawało pozyskać ludzi do działania? / Bogdan Borusewicz a propos strajku w stoczni / Udawało się nam zebrać ludzi, odwołują się do haseł i uczuć patriotycznych. Tylko one odnosiły skutek. Absolutnie żadne postulaty socjalne!
Nikt nie mówi, że posiadanie czy kontrolowanie mediów daje gwarancję władzy, tylko, że stwarza nierówność. Można oczywiście media ograć, można je mieć i posługiwać się nimi tak topornie, na odlew, że efekt będzie przeciw skuteczny - Jak PiS w czasie swoich rządów. Ale umiejętnie użyte media potrafią mocno wpływać na nastroje, lęki czy oczekiwania. To za pomocą telewizji w czasie karnawału Solidarność w ciągu roku złamano w Polakach ducha, wymęczono ich obrazami bałaganu, pustych półek i zimnych kaloryferów. Tak, że kiedy przyszło do konfrontacji, do stanu wojennego, większość społeczeństwa nie zdobyła się na stawienie oporu. Mimo, że wcale nie wierzyła w powtarzanie przez tę samą telewizję oskarżeń, że Solidarność to antypolska dywersja za pieniądze.
Cała ustrojowa transformacja to był wielki szabeł i wyścig do fortun, z podstawienie nóg i blokowaniem możliwości tym, którzy nie należeli do uprzywilejowanego towarzystwa.
Jak byliśmy u władzy, to ludzie zaczęli się do nas masowo zapisywać i to był problem, mieliśmy w pewnym momencie trzydzieści tysięcy kandydatów, partia nam zaczęła w niekontrolowany sposób rosnąć, na szczęście w porę wprowadziliśmy bardziej skomplikowane procedury przyjęcia i weryfikacji, no i udało się nam w większości się tych ludzi pozbyć." Patrzę jak Anglicy jak jeden odwracają się z rozdziawionymi minami do kabiny, do tłumacza, że chyba coś pochrzanił, a ten im pokazuje rękami, że nie, jaśnie własne pana słowo.. Jak im wytłumaczyć, że w optyce tutejszego prawicowego wodza nadmiar członków w partii jest tylko kłopotem, bo jeszcze mogliby przegłosować jego pretorianów i wybrać prezesem kogo innego! Jeśli więc ktoś pyta, dlaczego w polskim społeczeństwie, które jest generalnie prawicowe, polska prawica w ostatnim dwudziestoleciu jest jedną, wielką klapą, odpowiedź jest właśnie taka. I, niestety, jest to też odpowiedź na pytanie, dlaczego także UPR okazała się jako partia polityczna klapą.
Ni to mieszczan, ni to szlachta, rodem ze wsi, żyje w miastach.
Gospodarka to nie lokomotywa, gospodarka to mrowisko. - śp. Krzysztof Dzierżawski.
Czym się różni biznesmen III RP od amerykańskiego? Tym, że o amerykańskim mówi się, że pierwszy milion ukradł, a następnie zarobił uczciwie. A taki na przykład Kulczyk pierwszy milion dostał od ojca.
Wałęsa. Wielki cwaniak, uosobienie wszystkiego co wielkie i co godne pogardy u polskiego chłopa.
I tak mniej więcej wyglądały te rozmowy z ludźmi, którzy nauczyli się myśleć w PRL-u, czy też raczej, którzy nauczyli się nie myśleć. A my waliliśmy głową w beton, bo nikt nie chciał zrozumieć, że szkoła może być płatna, że to, co on uważa za bezpłatne, za to się płaci. Kiedy mówiłem o podatkach, ludzie zagadywali, żebym to przewinął, bo "nas to nie dotyczy, my nie płacimy podatków". Gdy ja spytałem, jak to jest możliwe, w odpowiedzi usłyszałem "bo za nas zakład płaci". Po prostu ręce opadały, ale twardo waliłem łbem w ten mur.
To, że pewne fakty są powszechnie znane, nikomu nie przeszkadza, nic to nie znaczy, dopóki nie zostaną pokazane w dobrym czasie antenowym. Co nowego, czego jeszcze nie wiedzieliśmy było w filmie "Trzech kumpli"? Przecież w sumie to każdy znał. Ale emisja filmu w TVNie stała się ważkim, politycznym wydarzeniem. Bo co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć śmiejącego Ci się w nos, bezczelnego odpasionego esbeka, co innego usłyszeć jak sprzedany profesor, który firmował lewą sekcję zwłok, stwierdza rozbrajająco: No przecież jasne, że Pyjasowi dał w mordę, i co sprawiło, że za emisję "Towarzysza Generała" wyrzucono ludzi z kierownictwa jedynki? Znowu, wiedzieć, że Jaruzelski był gorliwym służalcem Sowietów, a zobaczyć jego donos na akowca, którego na podstawie donosu zamordowano, zobaczyć, jak równym, pięknym pismem kujona kablował przyszły generał, ozdabiającego jeszcze swe raporty kolorowymi szlaczkami... Od tego można zmienić zdanie. I tego się politycy boją. Gdzieś tam w niszy, w gazecie, gadaj sobie co chcesz, machną na to ręką. Ale przekaz zdolny kierować i kreować emocje jednocześnie w milionach widzów to jest coś, do czego oni nie dopuszczają.
Wolę Polskie gówno na polu niż "fijołki" i Neapolu.