cytaty z książki "Dziennik Hioba"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Lenistwo nie jest bynajmniej matką wszystkich grzechów. Lenistwo to najpewniejsza i najprostsza droga do nirwany.
Wizualność w naszym ujęciu rywalizuje z dekadencją i czerpie z niej swoje siły. Gówno półinteligenta w poszukiwaniu pseudopoezji rynku. Jakość - nie mająca nic wspólnego z rzetelnym wykonaniem, tylko z ewentualnością akceptacji, - przedestylowana w alembiku przedmiotów, z dodatkiem flou.
Państwo jest wcielone w każdego z nas i nawet najskromniejszy obywatel ma prawo powiedzieć jak król Francji: "Państwo to ja". Słowem, my sami stanowimy część tego, co uniemożliwia nam spełnienie naszych marzeń. Dlatego też z nas samych nie może się wyłonić nic niosącego wyzwolenie, co znalazłoby odbicie w naszych planach i zamiarach; wszystkie nasze zamierzenia są bowiem na nasz obraz i podobieństwo.
Swobody obywatelskie, prawa człowieka to luksusowe potrzeby garstki wybrańców. Większość ludzi mogłaby mieć kłopoty ze zrozumieniem, na czym polega wolność słowa, gdyż mową posługuje się jedynie w zaciszu domowym, a i tam ogranicza się do powtarzania obiegowych sądów i pospolitych utyskiwań. Zwykły obywatel nie tęskni do wolności zgromadzeń i zebrań politycznych, bo branie w nich udziału jest dla niego nieznośnym ciężarem. Nie obchodzą go więźniowie polityczni, bo sądzi, że nigdy nie znajdzie się na ich miejscu. Co się tyczy godności ludzkiej, to ogłupiająca praca i drobne przyjemności codziennego życia potrafią zepchnąć ją w rejony wyszukanej pedanterii lub obrócić w żart. Dziesięć dni bez telewizora boli bardziej niż dziesięć lat bez wyborów do parlamentu.
Jeśli władzę przycisnąć, natychmiast sięga po środki, które w okresie, gdy nie czuła się zagrożona, z całą hipokryzją potępiała; w ten sposób objawia się jej prawdziwa natura.
To, co człowiek inwestuje, na dłuższą metę, nie służy niczemu, jeśli nie liczyć tego - a to wcale nie mało - że w momencie inwestowania czujemy się w pełni żywi. To, co zachowujemy na lepszą okazję, okazuje się być w nienajlepszym stanie, kiedy okazja przychodzi... o ile w ogóle przychodzi.
Każda choroba w pewien sposób człowieka wywyższa: ułomność nas wyróżnia, zdrowie spycha do rzędu istot anonimowych. Wystarczy się rozchorować, by zostać zauważonym.
Nie wierzę w historię brzydkiego kaczątka odkupionego za sprawą zmiany wyglądu, każdy łabądź po takich doświadczeniach, wewnętrznie okaleczony przez pogardę i nienawiść, byłby równie odrażający w swej nowej postaci jak dawniej.
Pragniesz jak najszybciej wejść w posiadanie godności, których ktoś lub coś, jak sądzisz, pragnie cię pozbawić, godności polegających na panowaniu nad rzeczami, na ustawieniu się w świecie, nieograniczonych przyjemności, podziwie, wpływach. Nie rozumiesz, iż jedyną naprawdę godną pożądania rzeczą jest to, co posiadasz, nie wiedząc o tym; nie powiększysz tego ani nie zachowasz: będziesz to tracił, podczas gdy twoje marzenia będą się realizowały lub nie, to bez znaczenia.
Istnieć to nie byle co, istnieć nie każdy potrafi; mówić, jeść, ubierać się, uprawiać miłość, wydawać polecenia itp. można nie istniejąc lub też zarysowując jedynie niewyraźnie swe istnienie w każdym z gestów. W ten sposób istnieje się tam na zewnątrz, na tym najniższym etapie egzystencji, nie mając nic wspólnego z "życiem": podobnie ulicznik wpatrzony w okna restauracji, do której nie ma wstępu, naśladuje ruchy skrzypka, grającego w środku.