cytaty z książki "Wspólny pokój"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- To nie jest powiedziane - odpowiada Zygmunt - że młodość ma być taka radosna. W młodości przecież szukamy dróg, obieramy sobie cel życia, stoimy przed tym, co nas czeka. Targa nami niepokój i trema przed wyjściem na tę wielką scenę. No a kiedy ma się już te artystyczne zamiary, to jeszcze bardziej się nękamy, bo a nuż cię los oszukał i nie masz talentu - tymczasem społeczeństwo patrzy na cię jak na darmozjada. [...] Nie, ta młodość, młodość... Nadużywa się tego słowa. Ta młodość nie jest wcale najpiękniejszym okresem życia - może raczej najważniejszym. Do dupy z tą niemożnością określenia samego siebie - jesteśmy jak chorągiewki na dachu.
dziewczyna była [...] wybredna i nikogo ze wsi nie chciała za męża. Za wsią, pod lasem, mieszkał gajowy, rudy i krostowaty dziad. Ona była na wychowaniu u bogatych chłopów, bo rodziców nie miała. Najprzystojniejszych chłopaków odrzucała. I wiecie co? Wyszła za tego gajowego. Po roku okazało się, że ten gajowy to jej rodzony ojciec. Ja to uważam, że u tej dziewczyny był taki podświadomy zew krwi. [...] Ciekawy wypadek, co? I wcale się nie rozwiedli, tylko żyli dalej, tylko wszyscy ich zawsze na języku mieli. [...]
- Pan zawsze wymyślisz coś nadzwyczajnego [...]
- [...] nie znoszę banałów [...]
- We łbie masz pan same śmieci i tyle.
- Wolę mieć śmieci niż pustkę.
Strasznie tu nędzne życie wiedziemy i nikt nie wie, co nas czeka. Przyczyn szukać należałoby w całym szeregu błędów naszych dygnitarzy, popychających kraj ku upadkowi.
Dla nas nie ma miejsca tutaj, jesteśmy za słabi. Nie mamy pożądań materialnych, jesteśmy romantykami. Tylko ten, kto chce i potrafi uczepić się maszyny, może żyć w dzisiejszych czasach. Gdzież jest, u diabła, duch i uczucie!
Pan co chce? Wybić się? – Wybije się pan d...ą o ścianę.
- Jadziu! Umarłaś?! - [...] spojrzałem na matkę: leżała nieruchomo i była blada. Sądziłem, że zemdlała. Nigdy nie wierzyłem w śmierć. Myślałem, że to bajka starszych - tak ciągle mnie okłamywali, że już w nic nie wierzyłem. Pobiegłem po wodę i chciałem pokropić nią twarz matki, ale babka wyrwała mi szklankę z ręki ze słowami: - Przecież to jej nic nie pomoże, a przerwie konanie. Spojrzała na mnie ze złością. Zawsze była skora do strofowania mnie, nawet w tak ważnej dla mnie chwili. Wybiegłem z domu i zapukałem w okno [...] księdza. [...] - Proszę pana [...] babcia prosi o książkę do nabożeństwa, bo ta nasza w domu jest za mała. - Dziecko [...] książka do nabożeństwa nie może być za mała. - Tak, ale mnie matka umarła - powiedziałem z dumą. [...] wróciłem do domu, przy zwłokach matki [...] zobaczyłem [...] palące się [...] gromnice. Babka, ciotka i służąca klęczały. [...] Serce moje uciskała ciężka złość. Wyszedłem z domu [...] i szedłem [...] przez łąkę, depcząc kwiaty. Wzbierał we mnie dziecięcy gniew [...] Jednocześnie rozkoszowałem się swą tragedią: oto tam leży trup matki, zgasłej przed godziną, a ja - sierota. Chciałem płakać, ale nie mogłem łez wycisnąć - przeciwnie, chciało mi się śmiać. Zdeptałem pszczołę wraz z kwiatkiem. [...] stanąłem nad brzegiem stawu [...] Rozebrałem się i wszedłem do wody po kolana: <
Potem szedłem za trumną matki i duma rozpierała mi pierś, że wszyscy patrzą na mnie ze współczuciem: jedyny syn.
życie nędznie się wlecze. Nic ciekawego, żadnej perspektywy, sama pustka i jałowizna. [...] za parę dni idę do wojska. [...] Co ja tam będę robił? Zgłupieję do reszty. Żebym miał chociaż cień zainteresowania, ale przeciwnie, mam nienawiść do całego militaryzmu. [...]
- [...] co ja bym dał, żeby móc pójść do wojska, żeby mieć tylko możność i siły do dźwigania karabinu. [...] miałem twoje przekonania, ale teraz ucałowałbym koniec kapralskiego buta, byleby tylko mieć prawo gonić po polach pod jego bezsensownymi rozkazami. A zresztą, [...] Może lepiej będzie skonać, niż tłamsić się na tym podłym świecie.
Poszedłeś na chrzciny dziecka i wyrzygałeś się w kołyskę?Obrzygać świeże dziecko,toż to po prostu granda
Rodziców się nie kocha, jak się nie kocha własnej ręki; rodzice to absolutna własność dziecka i odwrotnie.
Wszystko, co się pisze, jest dobre w trakcie roboty, później - nędza.
Panie,jak panu dam w ryło,to pana rodziony Lenin nie pozna