cytaty z książki "Cztery zmierzchy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlatego leżałem na dnie otchłani i nie ruszałem się z miejsca, coś gorzko we mnie łkało i pragnąłem, by pies był obok i strzegł mego snu, by ktoś, choćby obcy, wziął mnie za rękę, abym mógł zasnąć. Ale ludzie niechętnie trzymają dłoń kogoś obcego, choć często i namiętnie się całują. Dlatego sądzę, że ręką można dużo więcej powiedzieć niż ustami, które są w końcu mało ważne i poruszają się łatwo, jeszcze łatwiej niż ręce.
Nie znasz mnie, jestem zupełnie inny, niż myślisz, i twoje czyste serce nie widzi ciemności, jaka czai się we mnie. A może jestem jak małż, który cały swój wiek przywiera mocno do skorupy, a nie ma w nim nic poza dobrym, jędrnym muskułem, który tak mocno ściska pancerz, że trzeba go otwierać ostrym nożem. Jestem takim właśnie małżem, chyba pod każdym względem go przypominam i nie ma we mnie nic, co godne byłoby miłości, może prócz tego, że zawsze byłem bardzo szczelnie opancerzony. W mroku pancerza hołubiłem każdą drobinkę smutku i odłamki bólu, które otaczałem perłami, choć gatunek i wielkość perły nie są zależne od woli małża, z bólu i męki rodzą się również perły nieregularne i nieczyste. Ale wszystko to rodzi się w bólu i męce i dlatego lata całe zamykałem szczelnie pancerz, by nikt nie miał tu dostępu.
Ponieważ te poważne religijne problemy pies potrafił rozpatrywać tylko ze swego przyziemnego punktu widzenia, postanowiłem nie kontynuować dyskusji, tylko pomyślałem, że moje życie i doświadczenie z okresu kupieckiego w jakiś sposób oddaliły mnie od Boga, dlatego nie czułem już Jego bliskości, gdy wieczór się zbliżał, i nie słyszałem Go w szumie wiatru, a jeśli za czymś tęskniłem, to za bliskością czystego ludzkiego serca - bym nie był tak samotny. Samotność ziębiła mnie na progu, więc wszedłem do domu. Potykając się w mroku pies również wrócił, wskoczył na tapczan do swego kącika i razem słuchaliśmy rzewnych melodii radiowych tak długo, aż babka wróciła, zapaliła światło i dała nam kawy, która przyjemnie rozwiała samotność i smutek.
Ale bez wahania, bez ceregieli oddała mi moje serce, po czym rozmawialiśmy spokojnie i rzeczowo o dobrych i złych książkach, o głupich i mądrych malarzach, o pięknie i dobru, ale o tęsknocie i samotności człowieka nie mówiliśmy wcale.
Życie jest jedynie przebłyskiem światła w ciemnym lesie, pamięć - kołyszącą się kotarą, która zasłania i odsłania scenę wyobraźni, wieczność tkwi tylko we mnie samym i dlatego jest tak samo kapryśna i nieobliczalna jak moje serce.