cytaty z książki "Lo straordinario mondo di Ava Lavender"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To, że miłość nie wygląda tak, jakbyś tego chciała, nie znaczy, że jej wokół ciebie nie ma.
Znowu on. Los. To słowo często towarzyszyło mi, kiedy byłam dzieckiem. Szeptał do mnie z ciemnych kątów pokoju w czasie samotnych nocy. Był pieśnią ptaków na wiosnę i wołaniem wiatru w nagich gałęziach zimowego popołudnia. Los. Zarówno moja udręka, jak i pociecha. Mój towarzysz i moja klatka.
Miłość, jak powszechnie wiadomo, kieruje się własną logiką, za nic mając nasze plany czy zamiary.
Miłość potrafi zrobić z nas głupców.
I to może być sedno problemu: wszyscy boimy się siebie nawzajem, bez względu na to, czy mamy skrzydła, czy nie.
(...)ktoś, kto twierdzi, że nie chce cię zranić, w końcu to zrobi.
Dla wielu byłam wcieleniem mitu, uosobieniem najwspanialszej legendy i baśni. Inni uważali mnie za zmutowanego potwora. Ku mojemu nieszczęściu raz zostałam wzięta za anioła. Dla matki byłam wszystkim, dla ojca nikim. Babcia każdego dnia widziała we mnie wspomnienie ukochanych osób, które od niej odeszły. Ale ja znałam prawdę - głęboko w sercu zawsze to wiedziałam.
Byłam po prostu zwykłą dziewczyną.
Myślę, że śmierć podobna jest do otrucia albo gorączki - wyszeptałam. - To jak bycie o krok przed wszystkimi. Krok tak duży i szeroki, że dogonienie cię staje się niemożliwe, i jedyne, co możesz zrobić, to patrzeć, jak wszyscy ci, których kochasz, znikają.
Potwierdziło to fakt, że niektóre poświęcenia nie są warte zachodu. nawet, a może właściwie w szczególności te, na które ludzie zdobywają się z miłości.
Wydaję mi się po prostu, że nie powinnaś pozwalać innym ludziom się d-definiować - powiedział szybko. - Myślę, że mogłabyś być, kim tylko zapragniesz.
Niektórych z nas śmierć nie zostawia w spokoju. Za mną podąża od wielu lat. Swój pozna swego. Masz ten rodzaj smutku, którego nie można się pozbyć, jest on częścią ciebie. A ludzie to widzą. Czują to. A nikt nie lubi czuć śmierci, zwłaszcza w miejscu, gdzie spożywa posiłek.
Tak. Właśnie dlatego nie powinno się kochać. Gdybym nie kochała, cokolwiek by się nie stało, nie bolałoby.
Uważała się za rozsądną osobę. Była Panną. Przywykła do rozwiązywania problemów, nawet jeśli oznaczało to długie rozmyślania w wannie. Ale to? To nie miało żadnego sensu; kiedy próbowała wyobrazić sobie swoje życie bez Jacka albo jego życie bez niej, jedyne, o czym mogła pomyśleć były dziobaki. Czymże jest dziobak, jeśli nie kaczką z futrem?
A ja – ja urodziłam się ze skrzydłami, jako odmieniec, który nie miał prawa liczyć na coś tak majestatycznego jak miłość. To nasz los, nasze przeznaczenie, to ono decyduje o takich rzeczach, prawda?
Często myślałam, że wariuję - a raczej, że już zwariowałam. Jakby moja przyszłość była zamkniętym pokojem z pomalowanymi na biało ścianami i podłogami, bez okien i drzwi, i bez możliwości ucieczki. Otwierałam usta, żeby krzyczeć, ale nie wychodził z nich żaden dźwięk.
Im większa stawała się moja fascynacja, tym bardziej żałowałam, że moje wymarzone życie nigdy się nie ziści. Moje pragnienia były zbyt cenne, zbyt szczegółowo wymarzone, żebym mogła pogodzić się z ich utratą.
Serce nie potrzebuje obrączki",mówiła.
Emilienne dawno temu przekonała się, że nie należy oczekiwać, iż życie przejmie się naszymi problemami.
-No co? - zapytałam.
Wzruszył ramionami.
-Nic. Po prostu... ty.
Nosił też inne blizny, takie, które są nie widoczne dla oka. Miał ich zdecydowanie więcej niż Viviane. Każde z nich rozmyślało nad tym, gdy leżeli jedno obok drugiego. Powietrze ochłodziło się, a księżyc wspinał się po niebie.
Jakbym była jedynie nieistotnym cieniem, szeptem, kroplą deszczu na chodniku.
Uśmiechnęłam się wbrew sobie. Do wszystkich moich obaw i zastrzeżeń, do mojego złamanego serca i serca, które może zostać złamane w przyszłości.
(...)dopóki nikogo nie pokocha, nikt nie umrze ani nie zniknie.
Zapisywałam wszystko w sercu: to, że miłość zjawia się w najmniej oczekiwanym momencie, a także to, ze ktoś, kto twierdzi, ze nie chce cię zranić, w końcu to zrobi.
Zachwyt nad urodą Viviane wymagał pewnego dojrzałego upodobania. Był to bowiem ten rodzaj piękna, który dało się dostrzec jedynie oczami miłości.
- Myślę, ze śmierć podobna jest do otrucia albo gorączki - wyszeptałam. - To jak bycie o krok przed wszystkimi. Krok tak duży i szeroki, że dogonienie cię staje się niemożliwe, i jedyne, co możesz zrobić, to patrzeć, jak wszyscy ci, których kochasz, znikają.
Odkochiwanie się okazało się dla Gabe'a o wiele trudniejsze, niż się spodziewał. Znalezienie logiki w miłości mógłby porównać do szczepienia na jakąś okropną chorobę: pomyślny efekt, ale początkowy etap bardzo nieprzyjemny. Zaczął uważać, że życie bez miłości nie jest najgorszą rzeczą, jaka mogłaby go spotkać.
Może byłaby to trwalsza, głębsza miłość: prawdziwa i stabilna istota, która mieszkałaby w tym domu, korzystała z łazienki, jadła ich jedzenie, przenikała pościel we śnie. Miłość, która pocieszałaby ją w płaczu, która zasypiałaby z klatką piersiową przyciśniętą do jej pleców.
Zaczął zauważać, że życie bez miłości nie jest najgorszą rzeczą, jaka mogłaby go spotkać.