cytaty z książki "Lodowy kryształ"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Zawiodłem jako twój stróż.
- Nie zawiodłeś. Jesteś moim przyjacielem. Zrobiłeś to, co podpowiedziało ci serce. I co najważniejsze, uwierzyłeś we mnie, zaufałeś mi. A to się liczy - próbowała uspokoić nie tylko jego, lecz i siebie.
Jego smocze oczy zaszkliły się łzami. Sam nie wiedział, czy to były łzy ukojenia, czy rozpaczy, że nic nie mógł poradzić na wcześniejsze zdarzenie.
- Kiedy spadałaś w dół, myślałem, że to koniec. Że cię straciłem. Że straciłem sens własnego istnienia. Nawet nie wiesz, jak tęskniłem z każdą milisekundą, gdy nie widziałem ciebie całej i zdrowej...
- Ale tak nie jest. Żyję, widzisz?..
I w tym samym czasie przed moimi oczami dostrzegłam delikatne załamania świata. Pokryty murem lód zaczął delikatnie falować... Jakby pękał, odklejał się i przyklejał znów, tańczył, albo próbował uciec.
Osoba, która nic by nie wiedziała o portalach, pewnie by niczego nie dostrzegła, lecz mi udało się wystarczająco wyczulić na nie wzrok.
- Ile jest szans, że ktoś będzie w środku? - zapytałam.
Zamilkł na chwile, co wydało mi się nieprawdopodobne.
- Myślę, że naprawdę sporo. Czyżbyś się bała?
-– Kto się boi? – prychnęłam pogardliwie. - Bo ja na pewno nie. Jedyną strachliwą osobą jesteś ty. Po prostu nie chce czuć woni twoich sików. I tyle.
To tylko ból, Akina - próbowałam siebie przekonać. - Nie zrobisz sobie nic złego, jeżeli będziesz go odczuwać.
Spróbowałam nie krzyknąć, kiedy podparłam się na łokciach. Zdusiłam wrzask, czując, jak moje kajdany są przyczepione do czegoś ciężkiego i powstrzymają mnie od wstania. Obciążały moje barki i kręgosłup. Nie powstrzymały mnie, a tym bardziej mej woli walki. Za żadne skarby nie zamierzałam się poddawać! Kto inny, ale nie ja! Nie ja!
Przeciętny władca zimna by się stąd nie mógł nawet ruszyć, ale ja byłam inna. Hipotermię odczuwałam mocniej, to tak samo co innego zbliżało mnie do człowieka. Czasami to był mój jedyny ratunek, jednak często zmagałam się z problemami z tego powodu. Jednego byłam pewna - kiedyś obudzę w sobie tą przeklętą moc... o ile mam ją w sobie, w co wątpię po tak sporym upływie czasu.
Ból był nie do zniesienia, a ja coraz rzadziej próbowałam utrzymywać swój oddech. Byłam przy granicy krawędzi między uduszeniem się, a normalnym funkcjonowaniem. Wiedziałam, że dam radę wyjść bez szwanku.
- Nie jestem pewna… Przystojny? - zadała pytanie jak automat.
- Sama nie wiem, nie znam się. - Westchnęłam rozkojarzona. Chciałam jak najszybciej się stąd zmywać. - Co ma wygląd do tego? Ważne, że będzie coś robił.
Wydęła usta w wielkim i szerokim uśmiechu.
- Czyli zakładam, że jest nieprawdopodobnym ciachem – stwierdziła. - Znam ciebie dobrze. Gdyby był brzydki, to już dawno byś wygarnęła mi o tym.
- Nie musisz się go obawiać. Odłóż miecz… Dobrze?
Ale ja wciąż go trzymałam i nie zamierzałam puścić.
- Odłóż go, proszę. - Zbliżając się bliżej mnie nie spuszczała wzroku z ostrza, jakby było czymś, co zaraz miało ją zabić. Zrozumiałam, że bała się tego, co zrobię i się przeraziłam. Powinna bać się jego, nie mnie! - Odłóż go, bo zrobisz sobie jeszcze nim krzywdę.
Nie zrobię, jestem tak samo dobra w walce na miecze, jak ona sama.
- Powiedz co się dzieję. Teraz! - zażądałam wyjaśnień ostrym tonem. Tak jak się spodziewałam dziewczyna nic nie powiedziała, ale się również nie obraziła. To nie było w jej stylu, a po prostu nie chciała udzielić mi odpowiedzi.
Nagle miecz wysunął się z mojej dłoni, samoistnie upadając, s ja straciłam władzę nad palcami. Poczułam, jak znowu mi się kręci w głowie. Kiedy już chciałam się o coś złapać znowu w głowie pojawiła się istna karuzela, a pulsujący ból dotarł do moich skroni i promieniował aż do oczu.