cytaty z książki "Medycyna w walce ze starością"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Istnieje wprawdzie cała gałąź medycyny zajmująca się badaniem wpływu warunków życiowych na zdrowie - to higiena, która wzięła swą nazwę od starożytnej bogini Higiei, córki Asklepiosa. Nawiasem mówiąc, w greckiej mitolog owa Higiea, była młodą, interesującą osóbką - niestety, od tamtych czasów postarzała się mocno i dziś przypomina raczej szanowną, lecz nudną ciotkę, której zbawienne rady tak bezskutecznie obijają się o uszy jak brzęczenie uprzykrzonej muchy.
Niezależnie od trudności praktycznego realizowania takich czy innych postulatów w laboratoriach i klinikach całego świata wciąż toczy się cicha, lecz zawzięta walka medycyny z chorobą i śmiercią, a olbrzymie biblioteki naukowe wciąż pęcznieją od wiadomości nieustannie nadchodzących z tego frontu. I jak na każdej wojnie, tak również i tu obok świetnych zwycięstw i przykładów bohaterskiego poświęcenia nie brak również niepowodzeń i zamętu. Wiadomości często są sprzeczne i niełatwo z nich wyciągnąć właściwe wnioski. Wiele jest potyczek przegranych, często błyskotliwą karierę robią zdobycze wcale na to nie zasługujące, podczas gdy prawie zupełnie pomija się milczeniem odkrycia, które przy szerokiej reklamie i konsekwentnej realizacji mogłoby zapewnić zdrowie setkom milionów. Zwłaszcza higiena - ta potulna starsza pani - okazuje znaczną niezaradność w obronie swych spraw i w popieraniu swych adeptów, którzy walczą na jej odcinku.
Z wiekiem zmniejsza się zdolność przystosowania - toteż starcy zwykle boją się każdej zmiany. Na ogół ciężko też przychodzi im uczenie się czegoś nowego. Na przykład opanowanie nowego zawodu czy języka jest już zwykle bardzo trudne, podczas gdy wykonywanie z dawna posiadanego zawodu może nie sprawiać trudności nawet w wieku bardzo późnym. Opisane powyżej dziwactwa i zmiany charakteru mogą występować w bardzo różnym natężeniu. U wielu starców trudno je dojrzeć - u innych występują wyraźnie, a u niektórych nasilają się i przechodzą już w zdecydowana chorobę umysłową. Kora mózgowa jest siedliskiem świadomości, inteligencji, logicznego rozumowania woli. Wyraźniejszy zanik i zaburzenie czynności kory objawia się stopniową utratą tych najwyższych funkcji psychicznych, co prowadzi do tzw. otępienia starczego, które uniemożliwia już prace i często czyni człowieka niepoczytalnym. Tacy starcy wymagają stałej opieki, bo mogą dopuścić się czynów bezsensownych i nieobliczalnych, przez co stają się niebezpieczni dla siebie i otoczenia (mogą np. wzniecić pożar, wpuścić do domu złodziei itp.). Wczesne objawy miażdżycy tętnic mózgu to bóle i zawroty głowy, szumy w uszach, mroczki przed oczami, uderzenie krwi do mózgu. Stopniowo dołączają się zaburzenia snu, zwłaszcza bezsenność, szybkie meczenie się przy myśleniu, niezdolność do skupienia uwagi, nastroje depresyjne i hipochondryczne, płaczliwość. Przy rozleglejszym uszkodzeniu kory dochodzi do otępienia.
Zespoły odruchów nabytych powtarzające się stale w naszym życiu codziennym Pawłow nazwał stereotypami. Należą do nich takie złożone czynności, jak np. jedzenie, ubieranie się, pisanie na maszynie, palenie papierosa itp. Stereotypy różnych ludzi nie są i nie mogą być zupełnie jednakowe, gdyż każdy ma nieco inne warunki życia, a reakcje ludzi są różne - stąd indywidualne różnice, choć pewne stereotypy wykazują daleko idące podobieństwo po prostu dlatego, że powstają przy czynnościach, w których większość ludzi stosuje się do tych samych wyuczonych form (pisanie na maszynie, palenie papierosów, posługiwanie się nożem i widelcem przy jedzeniu itp.) Wszystkie okoliczności naszego życia codziennego, jeśli tylko powtarzają się stale w określonych porach dnia - nawet niekoniecznie co dzień, lecz co kilka dni - zaczynają działać jako bodźce wywołujące pewne odruchy warunkowe, które mogą obejmować najrozmaitsze czynności naszego organizmu. Wytwarzają się złożone stereotypy, których istnienia wcale sobie nie uświadamiamy. Takimi bodźcami mogą być również czynniki klimatyczne, słonce, wiatr, woda, temperatura, otoczenie, sposób odżywiania, ubierania się, słowem - całokształt warunków środowiskowych. Inne będą stereotypy mieszkance Afryki, inne Eskimosa, a inne rozpieszczonego przez swą cywilizację Europejczyka. Im człowiek starszy, tym trudniej mu przystosować się do zmiany środowiska, gdyż jego system nerwowy nie jest już taki plastyczny i zdolny do wytwarzania nowych zespołów odruchowych. Nagła poważniejsza zmiana warunków środowiskowych może nawet u człowieka młodego wywołać głębokie zaburzenia nerwicowe. Stereotypy zmieniają się z wiekiem pod wpływem wychowania...
Ściśle biorąc, nie szczęścia zazdrościmy młodzieży, lecz zdrowia i sprawności - tych skarbów siły życiowej, których młodzi nie zdążyli jeszcze zmarnować. I nie swego wieku wstydzimy się, lecz ruiny zdrowia, która wyraźnie rysuje się na naszej twarzy. Tę ruinę widzimy i boimy się jej. Boimy się dyskwalifikacji zawodowej, rozbicia szczęścia małżeńskiego i wiele innych klęsk, którymi ona grozi. I trudno się dziwić, że pod wpływem tej obawy szukamy pomocy w różnych szumnie reklamowanych zabiegach i kuracjach "odmładzających", a nawet w chirurgi kosmetycznej.
Tu właśnie profilaktyka geriatryczna podaje rękę higienie, podkreślając jak najdobitniej, że jedyną podstawą i źródłem istotnego odmłodzenia i utrwalenia młodości jest zdrowie, pełne zdrowie, które osiągnąć można tylko przez gruntowne uświadomienie i poważny, rzetelny wysiłek.
Wszystko, co łatwe, powierzchowne i fasadowe - szybko przemija, nie przynosząc trwałych rezultatów. Istotne wartości zdobywa się tylko nauką i wytrwałą pracą. Sztuka zachowania zdrowia i prawdziwej, niezależnej od wieku młodości nie jest wyjątkiem z tej reguły.
W przeciwieństwie do zwierząt, człowiek może swe odruchy obserwować, badać i świadomie nimi kierować, to znaczy szkodliwe wygaszać, pożyteczne wyrabiać. Potrzebne jest do tego jednak uświadomienie i gruntowne poznanie roli, jaką odruchy odgrywają w naszym życiu. Potrzebna też silna wola i wytrzymałość, bo nie są to sprawy łatwe. Mechanizmy odruchów nabytych mogą w dużej mierze wpływać nie tylko na naszą pracę i czynności fizyczne, ale również i na sprawy fizjologiczne, jak: sen, trawienie, oddawanie moczu, czynności seksualne i inne - mogą też wpływać na rytm oddechu i pracy serca, na rozszerzenie lub zwężenie tętnic, a więc na ciśnienie krwi, na pocenie się itp.
Zdrowie ceni każdy, ale dopiero wtedy gdy je traci. Dopóki je posiada, czuje się pewnie i nie wierzy w możliwość takiej utraty. Za to młodość i uroda są przedmiotem najwyższego pożądania. W porównaniu z nimi samo zdrowie jest dla ludzi ideałem bladym, nie pociągającym. Na przykład ideał zdrowego starca może być ponętny tylko dla starca chorego. Człowiek jeszcze młody chciałby żyć bardzo długo, lecz nigdy się nie zestarzeć. Jakże daleko odbiegliśmy od tych cywilizacji, w których wiek starczy budzi zazdrość i szacunek, zapewniał władzę i przywileje. Może być zresztą, że w ówczesnych epokach na skutek zdrowszego trybu życia starość była inna, bardziej godna szacunku i zazdrości. Dziś nie budzi już tych uczuć, dziś dla człowieka starego nie ma większej przyjemności niż zapewnienie, że wygląda on na znacznie młodszego niż jest.
Jak starożytni Grecy pod postacią swych bóstw czcili przede wszystkim rozum, siłę, poezję i inne walory chodzące w parze raczej z dojrzałością (nawet boginię miłości przedstawiali sobie jako kobietę dobrze już dojrzałą), tak my dziś wysoko na piedestale stawiamy młodość, zwracając się szerokim frontem do "młodzieży" i wszelkiej "młodzieżowości".
Jak wyrwać się z niewoli szkodliwego stereotypu? Ludzie obdarzeni silną wolą i ambicją, przy tym jeszcze względnie młodzi i zdrowi, mogą czasem wygrać "walkę wręcz" na zasadzie jednorazowego twardego postanowienia: "nigdy więcej!", jeśli potrafią zapanować nad odruchami pożądania i przykrymi reakcjami organizmu. Lecz ludziom starszym, słabym i niezbyt zdrowym należy doradzać raczej walkę "podjazdową", ofensywę roztropnie planowaną obliczoną na wyczerpanie sił wroga, czyli na wygaszenie szkodliwego stereotypu. Walka taka trwa dłużej i wymaga wielkiej konsekwencji i cierpliwości, ale udaje się zawsze, nawet w wypadkach zdawałoby się zupełnie beznadziejnych.
Inaczej podchodzą do tej sprawy ludzie, którzy wartość życia upatrują w walce i działalności, w realizowaniu takiej czy innej idei, w twórczości czy nawet tylko w dążeniu do kariery. Ich szczęście jest trudne, lecz nie mogą się go wyrzec. Im więcej woli i namiętności wkładają w swą walkę, tym bardziej się "spalają", lecz tym więcej również mogą rozwinąć swe siły i więcej zyskać zadowolenia. Ci ludzie często mają okresy ciężkie, w których potrzebują podniety, i nierzadko zdarza się, że nadużywanie tych podniet, przepracowanie, brak wypoczynku, złe odżywianie i lekceważenie wszystkich zasad higieny doprowadzają ich do choroby i wyraźnie skracają życie - lecz cóż to wszystko dla nich znaczy wobec rozkoszy walki i zwycięstwa. Trzeba też na ten problem spojrzeć z punktu widzenia warunków życiowych,które stają się coraz bardziej skomplikowane. Rozbudowana technika znacznie zmniejsza wysiłek fizyczny, ale nie obciąża systemu nerwowego - przeciwnie - stawia mu coraz większe wymagania. Niewątpliwie łatwiej było sto lat temu być woźnicą na kotle parowozu niż dziś prowadzić samochód lub samolot. Jeszcze trudniej będzie prowadzić statki kosmiczne. Wszystko to wymaga wzmożonej sprawności umysłowej, i dlatego coraz bardziej pożąda się bodźca i podniety.
O wielkim znaczeniu świeżego powietrza czytelników przekonywać już chyba nie potrzeba. Natomiast trzeba przypominać o konieczności wietrzenia. Bo po prostu zapomina się o tym i przesiaduje się długie godziny w pokojach pełnych dymu z papierosów, dwutlenku węgla i różnych wyziewów. Wietrzyć pokoje trzeba co 2-3 godziny łącząc to z przewietrzeniem własnych płuc przez głębokie oddechy wykonywane w otwartych oknach. Niektórzy gorliwi propagatorzy zasad higieny zalecają nawet spanie przy otwartych oknach. W lecie jest to zrozumiale, lecz w zimie wymagałoby żelaznego zdrowia i przyzwyczajenia. Bez tych warunków lepiej nie ryzykować, ograniczając się do gruntownego przewietrzenia pokoju. Tu jednak wyłania się nowa kwestia. Jeśli pokój jest duży i wysoki, a śpi w nim tylko jedna lub dwie osoby, to powietrza może na całą noc wystarczy. Lecz w nowoczesnych, małych i niskich pokoikach trzeba by wietrzyć również kilka razy w ciągu nocy. Aby tego uniknąć, należałoby w takich budynkach zakładać w oknach specjalne "wietrzniki", które pozwalają na stałą wymianę powietrza bez gwałtownych zmian temperatur. Pamiętajmy, że przesypiamy jedną trzecią życia i dla naszego zdrowia nie może być obojętne, jakim powietrzem wtedy oddychamy.
Witaminy należą również do "leków geriatrycznych" i to leków bardzo skutecznych. Liczne badania wykazay, że poziom witamin w krwi i tkankach starych ludzi jest zwykle obniżony, ale po podaniu tych substancji podnosi się, a towarzyszą temu objawy wyraźnej ogólnej poprawy. Jak wiadomo, witaminy są koniecznie potrzebne dla prawidłowego przebiegu procesów życiowych, ich niedobór upośledza te procesy i przyśpiesza starzenie się.
[...]
Niestety, i kurację witaminowe mają swoje ujemne strony. Często wzmagają apetyt...
Przy zwykłym, przeciętnym starzeniu się psychika również ulega pewnym zmianom, choć mogą one być bardzo niewielkie, ledwie dostrzegalne. Na plan pierwszy wybija się osłabienie pamięci, krytycyzmu i orientacji. Słabnie pamięć przede wszystkim dotycząca faktów świeżych, np. starzec taki nie pamięta, co przed chwila zrobił lub mówił, natomiast dobrze może pamiętać fakty ze swojej młodości. W zaburzeniach orientacji dużą rolę odgrywa również osłabienie wzroku i słuchu - stąd nieporadność w obcym otoczeniu, różnego rodzaju omyłki itp. Osłabienie krytycyzmu prowadzi nieraz do wyczynów śmiesznych lub przykrych dla otoczenia, jak np. niekończące się nudne przemówienia, popisywanie się śpiewem, narzucanie się, wybuchy gniewu itp. Rysy charakteru zaostrzają się, wady stają się wyraźniejsze. Częstym objawem jest pewien egoizm i żądza posiadania, co przy braku krytycyzmu może prowadzić do namiętnego kolekcjonowania różnych bezużytecznych przedmiotów - w skrajnych przypadkach nawet zwykłych śmieci. Nierzatko występuje skłonność do urojeń, nawet halucynacji, do idei prześladowczych, podejrzeń, zazdrości na tle seksualnym itp. Charakterystyczne jest, że te nienormalności nasilają się nocą. Noc jest niebezpieczna dla starców, prawdopodobnie w związku z występującymi wtedy zaburzeniami krążenia mózgowego. Znane są tzw. "nocne deliria zatrudnienia" - czyli napady bezsensownej pracy (wyciaganie walizek, przewracanie w szafie i szufladach), nocne napady bezprzyczynowej trwogi, a nawet ucieczki z domu i błąkanie się po ulicach.
Ludzka dążność do podniecania się jest niepohamowana, a skutki jej bez wątpienia odgrywają znaczną rolę w przyspieszeniu procesów starzenia się i powstawania chorób. Jak ustosunkować się do tych spraw, których korzenie tkwią tak głęboko, przerastają całe nasze życie? Wyrywając je brutalnie możemy zniszczyć to, co zamierzaliśmy naprawić. Dotykamy tu bezpośrednio bardzo delikatnego i bardzo osobistego problemu szczęścia, zadowolenia i poczucia wartości życia. Problem ten u każdego człowieka przedstawia się inaczej, zależnie od światopoglądu, poziomu intelektualnego i moralnego. U chorobliwych nałogowców wyższa warstwa osobowości psychicznej już jest zniszczona, o woli i moralności nie ma mowy, intelekt już przyćmiony, całą wartość życia sprowadzają oni wyłącznie do upojenia narkotykiem. Ludzie zdrowi lecz przeciętni, bez wyższych aspiracji, wartość życia opatrują zwykle w dość pospolitych przyjemnościach. Chcą oni być zdrowi i żyć dłużej, lecz właśnie po to, by tych przyjemności doznawać, a przedłużanie życia kosztem większych wyrzeczeń nie ma dla nich sensu.
Ludzie panicznie boją się głodu, a nikt jakoś nie boi się przejedzenia, które jest przyczyną wielu chorób i przedwczesnego starzenia się. Jeść należy tylko wtedy gdy czuje się silny głód i tylko tyle, by ten głód zaspokoić. Gdybyśmy obliczyli, ile co dzień zjadamy i wypijamy niepotrzebnie z rozmaitych względów towarzyskich, grzecznościowych, na wizytach, w kawiarniach, na "zapas", na "pociechę", no i ze zwykłego łakomstwa - doprawdy można by się przerazić. To ciągłe pogryzanie i popijanie staje się bardzo szkodliwym nałogiem, który równie trudno wykorzenić jak palenie papierosów.
Jedzenie traktowane wyłącznie jako źródło przyjemności staje się trucizną. "Aby długo żyć - Heinsen - trzeba dostatecznie wcześnie popaść w przewlekłą chorobę, która zmusi do racjonalnego trybu życia i zachowania diety". Ten ironiczny paradoks wyraża, niestety, gorzka prawdę. Dopiero choroba, zawieszając nad człowiekiem nieustanną groźbę, zmusza do opamiętania. Zdrowie zaś traktujemy, niestety, jako podstawę i uprawnienie do wszelkiego rodzaju nadużyć.
Głód ma dwa oblicza. Może on niszczyć i zabijać, może też leczyć, odmładzać i przedłużać życie - wszystko zależy od okoliczności.
Błogosławiony umiar. Mędrcy i filozofowie już dawno doszli zgodnie do wniosku, że człowiek wolny od wybujałych żądz, człowiek, który potrafi się ich wyrzec, zyskuje ogromny skarb spokoju, zdrowia i długiego życia. Ochrona naszej psychiki wymaga, by wszystko poddawać krytyce rozsądku i trzeźwo oceniając swe siły i zdolności, nie zapalać się płomieniem pożądań, za których spełnienie trzeba będzie zapłacić zbyt wysoka cenę. A zazdrościć innym ... doprawdy nie zawsze jest czego, zwłaszcza ludziom, którzy kosztem zniszczenia nerwów i zdrowia oraz skrócenia życia dobijają się takich czy innych wartości materialnych lub zaszczytów. Zazdrość i wybujałe pożądanie to demony, które niewątpliwie skracają życie człowieka.
Primum non nocere - "Przede wszystkim nie szkodzić" - ta wywodząca się jeszcze od "ojca medycyny", Hipokratesa, zasada lekarska powinna przyświecać we wszystkich naszych poczynaniach. Dążenie do zdobyczy materialnych czy kariery nie jest złe samo w sobie i można je realizować, ale pod warunkiem, że daje się racjonalnie wbudować w plan naszego życia, bez pogwałcenia zasad higieny psychicznej i bez szkody dla zdrowia.
Męczy nas i postarza również atmosfera "walki wszystkich przeciw wszystkim", wzajemnej niechęci, podejrzliwości i strachu, atmosfera, w której "człowiek człowiekowi wilkiem". Sami ją stwarzamy i sami się w niej dusimy. Każda krzywda i niesprawiedliwość, każda złośliwość, intryga i oszczerstw, każde brutalne słowo i niekulturalne zachowanie mszczą się, zagęszczają tę trojącą aurę, która nas psychicznie wyniszcza.
Nie tylko cisza leczy, również i uśmiech, dobre słowo i kojąca atmosfera zaufania i życzliwości mająca leczniczą i odmładzającą siłę. Uśmiech jest dla naszego życia tym, czym promień słońca dla krajobrazu, odmładza on i upiększa nie tylko rysy twarzy, ale i psychikę. Takiej właśnie atmosfery uśmiechu, pogody i życzliwości żąda od nas higiena psychiczna. Podstawowe jej nakazy w codziennym obcowaniu ludzi ze sobą doskonale ujął amerykański pisarz Dale Carnegie w swej niewielkiej książce pt. "Jak uszczęśliwiać innych i samemu być szczęśliwym". Cel autora jest właściwie dość utylitarny i przyziemny - pragnie on bowiem pouczyć czytelnika, w jaki sposób najkorzystniej załatwiać można z ludźmi interesy. Ale droga, którą wskazuje, jest przemyślana i psychologicznie trafna. Canegie wychodzi z założenia, że każdy człowiek spragniony jest uznania, dobrego słowa, uśmiechu i życzliwości i obdarza sympatią tego, kto mu to ofiaruje. Dlatego właśnie ludzie hodują psy, ponieważ zaspokajają one to pożądanie, manifestując swym panom na każdym kroku żywą sympatię i przywiązanie. Chcąc więc pozyskać przyjaciół należy: 1) unikać ostrych krytyk i dyskusji, natomiast podkreślać ludzkie zalety, 2) w rozmowie umieć uważnie słuchać bez przerywania i narzucania swego zdania, 3) często się uśmiechać - oczywiście bez ironii i złośliwości, lecz życzliwie, 4) w sytuacjach trudnych i przykrych zdobywać się na wielkoduszną tolerancję i łagodzącą przykrości wyrozumiałość. Człowiek postępujący w ten sposób zdobywa sobie sympatie ludzka, umacnia swe szczęście małżeńskie i zapewnia pomyślność swym interesom. Głoszone przez Carniego zasady to po prostu nakazy taktu, kultury i dobrego wychowania, konsekwencje prostego przekazywania: "Nie czyn drugiemu co tobie niemiłe". Ale już tak daleko odbiegaliśmy od nich, że wydają się rewelacją i ubrane w interesującą, psychologiczną szatę robią wielka karierę.
Męczy nas i postarza nie tylko hałas. Męczy nas pośpiech, niepokój i nieustanne napięcie nerwów związanych zwłaszcza z życiem wielkomiejskim. Blaski ostrego światła, migotanie neonów, wrzask reklam, przerażające widmo kalectwa i śmierci unoszące się nad jezdnią pełną rozpędzonych samochodów - wszystkie te atrybuty nowoczesności stwarzają atmosferę niewiele odbiegającą od warunków owego doświadczenia, w którym dla celów naukowych psy za pomocą sygnałów świetlnych, ostrych dźwięków i innych drażniących bodźców.
Przyzwyczaić się. Owszem można i wszyscy się przyzwyczajamy. Nic dziwnego, że długowieczność "ucieka" z takich warunków, szukając schronienia po wsiach i małych cichych miasteczkach.
Męczą, niszczą i postarzają również uczucia chciwości, zazdrości, żądzy posiadania i związany z tym niepokój. Nie są to uczucia właściwe tylko ludziom, obserwujemy je również u zwierząt - wypływają one z silnego, pierwotnego instynktu walki o byt. U ludzi przybierają często formy wręcz chorobliwe, niszczące. Instynkty zwierząt służą tylko do zabezpieczenia życia, człowiekowi nie wystarcza zabezpieczenie dostatecznych warunków bytu, jego żądze i ambicje wybiegają znacznie dalej, a im bardziej je nasyca, tym bardziej rośną. Człowiek ogarnięty żądzą bogactwa, sławy, kariery i zaszczytów nie tylko wyniszcza się w tej gwałtownej pogoni, nie tylko przestaje dbać o zdrowie, ale robi się głuchy i ślepy na wszystkie te drobne a tak cenne dary, które życie ofiarowuje nam na co dzień, nie potrafi już cieszyć się ani chwilą wytchnienia, ani błękitem nieba, pięknym widokiem czy ludzkim uśmiechem - nie potrafi ich nawet zauważyć.
Każdy człowiek pragnie uznania dla swych zalet i swej działalności, choćby działalność ta była bardzo cicha i skromna. I jeśli nigdy żadnej pochwały nie może się doczekać, popada w przewlekły "głód duchowy" manifestujący się przygnębieniem, pesymizmem i wrogością do otoczenia. Stan taki nie sprzyja zachowaniu młodości i zdrowia, natomiast przyczynia się do powstania ciężkich konfliktów i sytuacji "bez wyjścia", tak w miejscu pracy, jak w rodzinie. Ileż takich konfliktów można by zażegnać, ile "okropnych" charakterów naprawić, gdyby pamiętano, że człowiek potrzebuje nie tylko powietrza, jedzenia i ubrania, ale również i życzliwej oceny, słowa uznania i pochwały.
Oprócz kultury psychicznej, atmosfery życzliwości i uśmiechu potrzebna jest nam również kultura otoczenia, estetyka i piękno życia codziennego. Kwiaty, muzyka, poezja i inne sztuki piękne (których) znaczenie, jak wiemy, podkreślał Hufeland) - wszystko to, co nas uszczęśliwia, cieszy i koi nasze nerwy i przedłuża młodość. W związku z tym wyłania się problem rozrywki i przyjemności. Jest to zagadnienie ważne, które wymaga rozpatrzenia.
Wszyscy ludzie potrzebują rozrywki - tym bardziej im cięższa, bardziej odpowiedzialna i mecząca jest praca. W walce z przedwczesnym starzeniem się odpowiednia "polityka rozrywkowa" ma duże znaczenie. Zastanówmy się, jakim warunkom odpowiadać powinna rozrywka zdrowa i korzystna. Przede wszystkim musi ona dostarczać odpoczynku i odprężenia - nie może więc być tak mecząca, by z kolei po niej trzeba było odpoczywać...