cytaty z książki "Chernobyl Prayer: A Chronicle of the Future"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jedna Ukrainka sprzedaje na bazarze wielkie czerwone jabłka. Woła: „Kupujcie ludzie, jabłuszka! Czarnobylskie jabłka!”.
A drugi jej radzi: „Kobito, nie gadaj, że to czarnobylskie, bo nikt nie kupi”.
„Gadanie! Jeszcze jak kupują! Jeden dla teściowej, drugi dla szefa!”.
Dlaczego zacząłem fotografować? Bo nie znajdowałem słów.
Są choroby, których nie da się wyleczyć. Trzeba tylko siedzieć i głaskać po rękach.
Czy w Czarnobylu było bardzo strasznie?”.
[...]„Ależ skąd! Każdy tam chodził rozpromieniony!”.
Siedzi młoda kobieta na ławce przed domem, karmi piersią dziecko... Sprawdziliśmy - mleko było radioaktywne. Matka Boska Czarnobylska...
Los to życie jednego człowieka, historia to życie nas wszystkich. Chcę opowiedzieć historię w taki sposób, żeby nie stracić z oczu losu pojedynczego człowieka. Los bowiem sięga dalej niż jakakolwiek idea.
Cóż ja mogę pani powiedzieć? Najsprawiedliwsza na tym świecie jest śmierć. Nikt się jeszcze od niej nie wykupił. Ziemia przyjmuje wszystkich: i dobrych, i złych, grzeszników. Inszej sprawiedliwości nie ma na świecie.
Boję się jednego – że strachu w naszym życiu jest
więcej niż miłości.
życie jest jak potarcie zapałką o pudełko
A w ogóle to zrozumiałam, że w życiu straszne rzeczy przebiegają po cichu i zupełnie naturalnie...
Mechanizm zła będzie działał i podczas apokalipsy. Zrozumiałem to. Ludzie tak samo będą plotkować, schlebiać przełożonym, ratować telewizor i futro z karakułów. Nawet gdyby nastąpił koniec świata, człowiek pozostanie taki, jaki jest teraz. Zawsze.
Lepiej zabijać z daleka, żeby nie spotkać się wzrokiem.
Nie chcę włączać telewizora, czytać dzisiejszych gazet. Tam tylko zabijają i zabijają. W Czeczenii, Bośni. W Afganistanie. Okropność. Horror stał się już czymś zwyczajnym,
banalnym nawet. Tak się w dodatku zmieniliśmy, że dzisiejszy
horror na ekranie musi być straszniejszy od wczorajszego. Bo
inaczej już nie przeraża. Przekroczyliśmy granicę...
Czy jest cos straszniejszego od czlowieka?
Boję się...Boje się jednego - że strachu w naszym życiu jest więcej niż miłości...
...sztuka jest jak surowica, może nam zaszczepić cudze doświadczenie.
Żyję się tylko raz, jak umierać, to z fasonem!
Dlaczego zacząłem fotografować? Bo nie znajdowałem słów.
Wśród tych, którzy pracowali w czarnobylskiej elektrowni, było wielu ludzi ze wsi. W dzień pracowali przy reaktorze, a wieczorem na działce, albo u rodziców w sąsiedniej wsi, gdzie kartofle do dziś sadzi się łopatą, nawóz rozrzuca widłami... A wygrzebuje te kartofle - rękami... Ich świadomość miotała się nieustannie między epoką kamienia a epoką atomu. Tkwiła w obu epokach na raz.
Powiem pani dowcip... Wyszło rozporządzenie rządu o przywilejach dla ludzi z Czarnobyla... Do tych, którzy mieszkali w promieniu dwudziestu kilometrów od elektrowni, inni mają się zwracać "Jaśnie panie", a do tych, co mieszkali przy samej elektrowni i przeżyli: "Jaśnie oświecony"... Cha, cha!
Wolność! W takich chwilach Rosjanin pokazuje jaki jest wielki! Wyjątkowy! Nigdy nie będziemy Holendrami czy Niemcami. I nie będzie u nas porządnego asfaltu, ani zadbanych trawników. Ale bohaterowie zawsze się znajdą.
Skrzyżowanie więzienia z przedszkolem – to właśnie jest socjalizm. Radziecki socjalizm. Człowiek oddawał państwu duszę, sumienie, serce, a w zamian dostawał kartkę żywnościową. Tutaj już różnie się ludziom wiodło: jeden dostał większy przydział, drugi – mniejszy. Jedno było wspólne – za kartkę musiał oddać duszę.
I cóż dodam? Trzeba żyć. Więcej nic.
Tam na polu orze traktor, obok pali się reaktor.
Jakby Szwedzi znać nie dali, nadal byśmy tak orali”. Cha, cha!
Ile jest siedem razy siedem?.
Odpowiedź: "Eee, w Czarnobylu to każdy na palcach policzy!. Cha, cha, cha!
W domu zostawiliśmy mojego chomika, zamkniętego.
Zostawiliśmy mu jedzenia na dwa dni.
A wyjechaliśmy na zawsze...
Jesteśmy metafizykami. Żyjemy nie na ziemi, ale w marzeniach, w rozmowach. W słowach… Do zwykłego życia musimy coś dodać, żeby je zrozumieć. Nawet jeśli tuż obok jest śmierć.
Boję się to powiedzieć, ale... kochamy Czarnobyl. Pokochaliśmy go, bo na nowo nadaje sens naszemu życiu... Naszemu cierpieniu. Jak wojna. O nas, Białorusinach, świat dowiedział się po Czarnobylu. To było nasze okno na Europę. Jesteśmy równocześnie i jego ofiarami, i jego kapłanami.
Człowiek raz się rodzi i raz
umiera. I listek opada, i drzewo spróchnieje.