cytaty z książki "Mroczna krucjata"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Śmiech bawiących się dzieci leniwie unosił się wśród rzadkich tumanów kurzu. Nie zważając na zbliżających się jeźdźców, dzieci bawiły się niemal pod kopytami ich koni. Wrzeszcząc wesoło, kopały toczące się po twardej glinie niby piłki.
- Uważaj! - Kane szarpnął za wodze i skręcił gwałtownie, kiedy mała dziewczynka przebiegła mu drogę, nierozważnie ścigając turlającą się piłkę. Wielki czarny ogier stanął dęba, wymachując groźnymi kopytami. Przerażone dziecko uciekło z piskiem.
- To generał Kane! - szepnęły podniecone głosy. - Doczekałyście się! Uciekajcie! - Banda dzieci rozproszyła się jak liście na wietrze.
Dziewczynka stała w miejscu - chciała zabrać piłkę, ale nie śmiała podejść, póki Kane nie uspokoił wierzgającego kopytami wierzchowca.
Kane'owi spodobała się jej odwaga, więc nachylił się w siodle i chwycił służącą za piłkę głowę za skudlone włosy. Od niechcenia popatrzył na zmasakrowaną twarz młodej kobiety, prawie nierozpoznawalną pod warstwą zakrzepłej krwi i błota. Nagie stopy dzieci prawie zupełnie zmiażdżyły ją w czasie zabawy.
Kane podał makabryczny przedmiot wyczekującej z niepokojem dziewczynce. Jej niebieskie oczy rozszerzyły się ze zdumienia, że ktoś tak ważny poświęca jej uwagę.
- Ta ma już chyba dość - powiedział do niej i wskazał na szereg głów wbitych na pale wzdłuż miejskiego muru. - Lepiej odnieś tę i weź sobie inną piłkę do kopania.
Każdego dnia wystawiano na pokaz głowy osób podejrzanych o brak wierności Ortedowi, a tym samym Sataki. Dzieci Shapeli szybko nauczyły się bawić tymi makabrycznymi trofeami.
- Och nie, panie - odrzekła dziewczynka, z powagą przyjmując zmasakrowaną głowę. - Chcę zatrzymać tę. To moja mama.
- Kiedyś wszedłem do karczmy, by zabić człowieka. Byliśmy rywalami - śmiertelnymi wrogami, którzy zaprzysięgli sobie walkę do ostatniej kropli krwi przy pierwszym spotkaniu. On był dobrym wojownikiem, nie mogłem go zabić od razu. W czasie gdy walczyliśmy, karczma została otoczona i do środka wbiegła straż miejska. Żołnierze stanęli przeciwko nam. Walczyliśmy więc ramię w ramię - on i ja - a straż zmagała się z nami oboma. Żaden nie obawiał się zdradzieckiego ciosu drugiego, bowiem straż natychmiast zabiłaby każdego, gdyby był sam. To była masakra. Zginęło chyba ze dwudziestu żołnierzy, zanim garstka, która została, nie uciekła.
- A co było potem? - zapytał Alain.
- Potem - powiedział Kane uśmiechając się do wspomnień - zabiłem go.
Pod grzmiącymi kopytami wierzchowców kurczyła się dzieląca ich odległość.Czas zamarł w upiornym bezruchu pod naporem przestrzeni.Sekundy stały się nie mającymi znaczenia odłamkami wieczności. Czas był nierealny.
Zamknięci w stalowych wszechświatach;wzrok skupiony na szeregu kopii widniejących w przodzie,słuch otępiony ogłuszającym tętentem kopyt,węch stępiony przez zakurzony upał, język zdrętwiały od napięcia,a jedyne uczucie to, wrażenie pędu na oślep.Co wie meteor o czasie w chwili ognistego upadku ?
Stal i przestrzeń...i czas?...są teraz.
Dżwięk to rozrywająca się stal, wściekłe okrzyki gniewu i bólu. Śmierć wybuchającego wulkanu, który wypluwał swą ognistą krew w lodowate morze.Dwie fale stali zderzają się. Czas przestał płynąć;przestrzeń znieruchomiała.Stal jest wszystkim.
Kane widział wielu mistrzów miecza, którzy padli z rąk rzemieślników mających w najważniejszej chwili szczęście.