cytaty z książek autora "Arlie Russell Hochschild"
Kiedy słuchamy, jak przemawia przywódca polityczny, nie słyszymy po prostu słów; słuchamy, z góry nastawieni na odczuwanie określonych emocji.
W przeszłości Amerykanie zmieniali miejsce zamieszkania w poszukiwaniu lepszej pracy, tańszych mieszkań lub łagodniejszego klimatu. Dziś jednak, jak piszą Bill Bishop i Robert G. Casting (...) częściej przeprowadzają się po to, by mieszkać w pobliżu osób o zbliżonych poglądach.
Po raz kolejny zadaję sobie pytanie, jak to możliwe, że mieszkańcy biednego stanu z najgorszymi w kraju wskaźnikami zdrowia, patrzą krzywo na rząd, z którego pochodzi czterdzieści cztery procent stanowego budżetu".
Niemal na każdym wiecu Trump wskazuje palcem protestujących, niekiedy demonizując ich i domagając się wyrzucenia. (Jedną z takich osób fałszywie oskarżył o przylaneżność do Państwa Islamskiego). Wskazanie kozła ofiarnego wzmacnia ekstatyczną jedność zgromadzonych. Akt wyrzucenia "złego"poza nawias społeczności pomaga zwolennikom zjednoczyć się we współnym poczuciu, że to oni są "dobrymi", większością, już nie obcymi we własnym kraju".
W co z tym Kansas? Frank twierdzi, że ludzie racy jak Mike błędnie rozpoznają własne interesy. Jak pisze Frank" Głosujesz, by zatrzymać aborcję, dostajesz obniżanie podatków dla najlepiej zarabiających(...). Głosujesz za tym, by zrzucić rząd z naszych barków, dostajesz konglomeraty i monopol na wszystko, od mediów po pakowanie mięsa(...) Głosujesz, by zadać cios elitom, otrzymujesz porządek społeczny, w którym bogactwa są skoncentrowane bardziej niż kieykolwiek za naszego życia".
Odkryliśmy, że statystyczny mieszkaniec hrabstwa o wyższym stopniu narażenia na działanie toksycznych zanieczyszczeń w 2010 roku był bardziej skłonny uważać, iż Amerykanie zbytnio przejmują się środowiskiem i że Stany Zjednoczone robią w tej sprawie "więcej niż to konieczne".
Na podstawie przeprowadzonych wywiadów i ankiet Powell stworzył profil "najmniej skłonnego do protestowawnia typu osobowości"
- wieloletni mieszkańcy małych miast na Południu i w Midweście
- wykształcenie najwyżej średnie
- katolicy
- niezaangażowani społecznie, nieuczestniczący w życiu kulturalnym".
Ludzie zbierają się wokół tego, co Durkheim nazywa "totemem"- sybmolu, jakim jest krzyż albo flaga. Przywódcy podłączają się pod totem, a chryzmatyczni przywódcy mogą sami stać się totemem. Funkcją totemu jest zjednoczenie wyznawców".
Nasze przebywanie na tej ziemi trwa krótko. Ale jeśli zostaniemy zbawieni, pójdziemy do nieba, a niebo jest na całą wieczność. Wtedy nie będziemy musieli więcej martwić się o środowisko. To jest najważniejsze. Myślę długofalowo".
Koncerny udają niewiedzę. Mówią: "Będziemy wierzyć w to, co nam pasuje, i mamy gdzieś naukowe dowolny, że jest inaczej". Lekceważą informacje od własnych ekspertów.
Arenowie musieli zmierzyć się z osobliwą "amnezją strukturalną", jak nazwał to zjawisko brytyjski antropolog sir Edward E. Evans-Pritchard, który zresztą zajmował się zupełnie czymś innym. Evans-Pritchard badał żyjący w Sudanie pasterski lud Nuerów, który miał zdumiewającą pamięć do pewnych rzeczy i zupełnie zapominał o innych. Na przykład zarówno mężczyźni, jak i kobiety pamiętali męskich przodków jedenaście pokoleń wstecz, lecz najczęściej nie umieli wymienić imion swoich przodkiń. Antropolog odkrył, że to, o czym pamiętali, i to, o czym zapominali, wpisywało się w określoną strukturę opartą na systemie rodowym, który był dominującą instytucją Nuerów. Naczelną rolę odgrywali w nim mężczyźni. Evans-Pritchard doszedł do wniosku, że pamięć jest pośrednim wyrazem władzy.
Amnezja strukturalna, z którą musieli zmierzyć się Arenowie, dotyczyła czegoś innego i łączyła się z innym źródłem władzy: z Louisiana Chemical Associacion, The Society of the Plastics Industry, The Vinyl Institute, Shell Oil, PPG Industries oraz ich własnymi przywódcami politycznymi. Rzecznicy owego źródła władzy karmili wyobraźnię opinii publicznej ekscytującymi obrazami przyszłej prosperity. Arenowie czuli, że ich milczące bayou, pochowani krewni i martwe drzewa zostali zapomniani jak żeńska połowa ludu Nuerów.
Harald dorzuca ważną myśl do spostrzeżeń Evansa-Pritcharda:
- Państwo zawsze czepia się maluczkich - stwierdza. - Weź na przykład to bayou. Jeśli z mojej motorówki wycieknie do wody trochę ropy, strażnik zaraz cię spisze. Ale kiedy jakiś koncern ma wyciek i do wody trafiają tysiące litrów tego świństwa, niszcząc wszelkie życie? Uchodzi mu to na sucho. Jeśli ustrzelisz brunatnego pelikana, który jest gatunkiem zagrożonym, wsadzą cię do pudła. Ale kiedy koncern masowo zabija pelikany, zatruwając ryby, którymi się żywią, to co? Uchodzi mu to na sucho. Uważam, że gnębią przepisami dół, bo kontrolować górę jest znacznie trudniej.
Struktury władzy manipulują nie tylko pamięcią zbiorową. Manipulują również egzekwowaniem zasad. In wyżej ktoś stoi na drabinie władzy, tym łatwiej jest mu się wywinąć od odpowiedzialności. Ci na dole mają znacznie trudniej. Tak właśnie działały przepisy dotyczące ochrony środowiska.