cytaty z książek autora "Jacques Philippe"
Być ubogim w duchu to zgodzić się na to, że jest się całkowicie zależnym od Boga i Jego miłosierdzia. Zgodzić się na to, że samemu z siebie jest się nikim i nie posiada się niczego, a wszystko jest darem Boga. Mieć świadomość bezinteresowności tego daru, nie przypisywać sobie żadnych zasług. Dosyć to zaskakujące, ale taka postawa przynosi wolność. I szczęście.
Bóg działa według własnego zamysłu, który dla nas jest nieprzenikniony. Zawsze jednak zostajemy poddani próbie czasu, który upływa bezlitośnie, testując naszą nadzieję. Mamy wrażenie, że Bóg milczy, zwleka, nie słyszy naszych próśb. Duchowe doświadczenie opuszczenia wyraźnie wybrzmiewa w psalmach. Wiele z nich to wołanie człowieka doprowadzonego niemal do rozpaczy (...).
Kiedy porzucimy zwyczaj ciągłego zadręczania się pytaniami - jak wiele jesteśmy warci, co ludzie sobie o nas myślą - i zapomnimy o sobie, przynajmniej na tyle, na ile potrafimy, kiedy przestaniemy ciągle spoglądać do lustra, a zamiast tego zapatrzymy się na Boga i przyjmiemy Go do naszego życia, oszczędzimy sobie tym samym wielu utrapień i zgryzot.
(...) pogodzenie się z własną małością i całkowite zaufanie Bogu nieodparcie przyciąga Jego łaskę, która przemieni nas, zaprowadzi na wyżyny miłości, których nigdy nie zdołalibyśmy osiągnąć o własnych siłach. Prawdziwe, całkowite ubóstwo, jeśli przyznajemy się do niego i z nim godzimy, staje się przestrzenią wylania Ducha Świętego.
Pragnienie świętości nie zawsze daje się odczuć na poziomie emocji, i nie powinno to być powodem do niepokoju. Chcielibyśmy oczywiście, żeby ciągle płonął w nas ten potężny, porywający ogień. Wszystko byłoby wtedy takie łatwe. Ale to ani nie jest możliwe, ani nie byłoby dla nas dobre. Droga życia duchowego musi czasem prowadzić przez pustynię. Momenty posuchy, gdy wydaje się nam, że zostaliśmy odarci ze wszystkiego, że nie pozostało w nas żadne żywe uczucie, są rzeczą zupełnie normalną. W takich chwilach wystarczy, jeśli ofiarujemy Bogu naszą biedną, pokorną, dobrą wolę.
Bóg nie chce, byśmy byli z Nim związani innymi więzami niż więzy miłości. Dlatego objawia nam się (...) przez często dyskretne znaki, wskazówki czy wezwania, pobudzając nas za ich pośrednictwem do dobrowolnego przylgnięcia do siebie wiarą.
Istnieje pokora będąca owocem cierpienia, doświadczeń, dzięki którym człowiek mógł zobaczyć, jak bardzo jest słaby, wobec ilu rzeczy pozostaje bezradny. Bolesne doświadczenia, które powoli uczą pokory, są konieczne i cenne. Święta Bernadeta Soubirous mawiała, że potrzeba wielu upokorzeń, by zdobyć choć troszkę pokory.
Święta Teresa z Lisieux powie: "Wszechmocny uczynił wielkie rzeczy w duszy dziecka swojej boskiej Matki, a największą z nich jest to, że okazał mu jego maleńkość, jego niemoc".
Błogosławieństwa trzeba odczytywać jako całość, ale każdy chrześcijanin będzie je przeżywał na swój niepowtarzalny sposób. Tak, jakby każdy miał własne drzwi prowadzące do jednego, wspólnego dla wszystkich królestwa.
Święci Kościoła swoim życiem malowali wyjątkowo piękne i wyraziste ilustracje konkretnych błogosławieństw. O pełne życie błogosławieństwami trzeba się modlić.
(...) wszyscy mamy własną drogę, szlak wyznaczony przez powołanie. Różne są etapy tej drogi, na każdym z nich inne błogosławieństwo będzie najlepiej wskazywać cel. Także każde powołanie związane jest szczególnie z jednym z błogosławieństw.