cytaty z książki "Świat króla Artura. Maladie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Noszę ją na wewnętrznej stronie powiek.
Była odważna, zachłanna, niecierpliwa. Ale bezbronna i bezsilna w moich ramionach musiała się poddac mojej spokojnej, ostrożnej, powściągliwej miłości. Mojej. Takiej, jakiej pragnąłem. Takiej, jakiej pragnąłem dla niej. Bo w tej, którą próbowała mi narzucić, wyczuwałem strach, poświęcenie i rezygnację, a nie chciałem, by się bała, by poświęcała dla mnie cokolwiek, by rezygnowała z czegokolwiek. I postawiłem na swoim.
(Maladie)
s.187.
- Wiem, co czujesz, Branwen - powiedziałem, patrząc na żagle. - Bo ja czuję dokładnie to samo. To straszna choroba. Straszna, nieuleczalna la maladie. Wiem, co czujesz. Bo ja również zachorowałem, dziewczynko.
Branwen uśmiechnęła się, a mnie wydało się, że słońce przedarło się przez niskie chmury. Taki był ten uśmiech, wierzcie lub nie.
Uderzyłem konia ostrogami.
- I na pohybel zdrowym, Branwen!
Żagle były brudne.
Tak mi się przynajmniej wydawało.
Bo ja sądzę, że Graal to kobieta. Aby ją odnaleźć i zdobyć, aby ją zrozumieć, warto poświęcić sporo czasu i wysiłku. I to jest właśnie morał.
(Świat króla Artura)
s.77.
Każdy musi swą ścieżkę odnaleźć sam. Ale to nieprawda, że jest tylko jedna ścieżka. Jest ich wiele. Nieskończenie wiele.
To straszna choroba, ta miłość. (...) Jak mówią ci z południa, z głębi lądu.La maladie d'espoir, choroba nadziei. Samolubne zaślepienie, czyniące krzywdę wszystkim dookoła.
(Maladie)
s.203.
Z licznych pogromów druidów najbardziej znana jest osławiona rzeź na wyspie Mona (Anglesey) w roku 61. Tak rodziła się tradycja, która towarzyszy ludzkości do dzisiaj: niecywilizowanych, którzy mordują, należy w cywilizowany sposób wymordować. Niech żyje cywilizacja.
(Świat króla Artura)
s.49.
- Nie jest pewne, czy ona przypłynie tu z Tintagelu - szepnęła Branwen, wciąż na kolanach.
- Wstań, proszę - Iseult o Białych Dłoniach uniosła głowę, a w oczach jej zabłysły wilgotne diamenty. - Nie jest pewne, powiadasz. A ja... Ja pobiegłabym boso przez śnieg, przez ciernie, przez rozżarzone węgle, gdyby... Gdyby tylko mnie wezwał. Ale on mnie nie wzywa, chociaż o tym wie. Wzywa tę, co do której nie ma pewności. Nasze życie, Branwen, nie ustaje w zadziwianiu nas ironią.
Przylgnęła do mnie, ulegle i chętnie, a ja pomyślałem, że w samej rzeczy uczucie może być potężną siłą. Ale równą moc ma jego długi, dotkliwy i przemożny brak.
Większość ludzi nie zauważa, że chodzą w kółko, niezliczoną liczbę razy mijają ten sam punkt na śliskim, wąskim brzegu. Ale są tacy, którym przydarza się osunąć. Spaść. I wówczas koniec z nimi, nigdy już nie wrócą na krawędź, nie podejmą marszu. Suną w dół, do chwili, gdy wszyscy spotkają się w wylocie lejka, w najwęższym miejscu. Spotkają się, ale tylko na krótką chwilę, bo dalej, pod lejkiem, czeka na nich otchłań.
Cięzko jest walczyć samotnie, a jeszcze ciężej jest samotnie umierać.
(Maladie)
s.183.
(…) czy nie rozumiesz, jak potężną siłą jest uczucie? Siłą zdolną odwrócić naturalny porządek rzeczy? Czy tego nie czujesz?
Kocham cię(…) Kocham cię, czy tego chcesz, czy nie. Czy ja tego chcę, czy nie. To jest jak choroba. Jak niemoc, która odbiera mi możliwość wolnego wyboru, która topi mnie w otchłani. Zabłądziłam w tobie, Morholcie, nigdy już się nie odnajdę, nie odnajdę siebie takiej, jaką byłam. A jeżeli odpowiesz uczuciem na moją miłość, zabłądzisz również, przepadniesz, pogrążysz się w odmęt, nigdy już nie odnajdziesz dawnego Morholta. Dlatego dobrze się zastanów, zanim mi odpowiesz.
(…) przysłano nas do Carhaing, byśmy uratowali legendę. I zrobiliśmy to. Najpewniejszym sposobem.
Zaczynając nową.
Z kłębowiska pragnień, które były we mnie, pozostawiłem jedno – pragnąłem, aby zapomniała. Zapomniała o wszystkim. Starałem się, aby w moich ramionach pamiętała wyłącznie o mnie. Starałem się. Wierzcie lub nie.
(…) w sprawach serca nie należy prosić kolegów o pomoc.
A u nas w Irlandii, to głowę sobie dam uciąć, ze chrześcijaństwo będzie sprawą przelotną. My, Irlandczycy, jesteśmy mało podatni na ten ich rzymski, nieustępliwy i zawzięty fanatyzm, jesteśmy na to za trzeźwi, za prostoduszni. (...)
Wszystko mogę sobie wyobrazić, ale nie to, żeby taki Ulster, dla przykładu, stał się widownią zamieszek na tle religijnym.
(Maladie)
s.182.
I co to, do diabła, za różnica, dokąd się odchodzi, do raju, piekła czy też do Tir Nan Og. Odchodzi się zawsze w ciemność. Wiem coś o tym. Odchodzi się w ciemny korytarz, który nie ma końca.
(…) zamiary człowieka, choćby nie wiedzieć jak sprytnie ukrywane, zdradzą zawsze dwie rzeczy – oczy i dłonie.
Lata mijały, kultura "dojrzewała" dalej, a mit arturiański rozwijał się, służył kolejnym celom. O jednym z takich celów opowiem z najwyższą niechęcią, wyłącznie z obowiązku: by to uczynić, zaprawdę muszę "zamknąć oczy i myśleć o Anglii".
(Świat króla Artura)
s.73.
Może myślała, że Tristan jest taki sam jak inni, jak chłopaki z drużyny Artura, jak Gawein, Gaheris, Lamorak czy Bedivere, którzy zapoczątkowali tę idiotyczną modę, by wielbić jedną, chędożyć drugą, a żenić się z trzecią, i wszystko było dobrze, nikt się nie skarżył?
(Maladie)
s.177.