cytaty z książek autora "Joanna Gajewczyk"
Zimą w Norwegii świat się zatrzymuje. Drzemie jak niedźwiedź zapadający w letarg. Przykryty białą pierzyną wydaje się uśpiony, choć życie pod nią tętni, lecz inne, jakby senne.
Zimą w Norwegii świat się zatrzymuje. Drzemie jak niedźwiedź zapadający w letarg. Przykryty białą pierzyną wydaje się uśpiony, choć życie pod nią tęskni, lecz inne, jakby senne.
Czasem nie chcemy pewnych umiejętności. Lecz jeśli wszechświat wcisnął nam bez pytania talent, to pragnę wierzyć, że miał ku temu cel. Nie ma sensu walczyć z tym i szukać dla siebie innej drogi. Może okazać się, że te poszukiwania prowadzą do nikąd i tylko stracimy czas, który mogliśmy poświęcić na doskonalenie tego, co od początku było nam pisane.
Strumień myśli płynął wartko, gdy tylko tama puściła. Uderzyły we mnie jednocześnie wyrzuty sumienia, strach, wstyd i złość tak silna, że aż swędziała mnie skóra na całym ciele.
Kochamy, ale miłość, która towarzyszy nam przez życie, wcale nie musi być tych najwyższych lotów. Co nie oznacza, że jest mniej wartościowa. Jest po prostu inna. Dobra, piękna i daje nam spełnienie, lecz bez uniesienia i poczucia, że jest wieczna.
Po ponad miesiącu nocy polarnej słońce w końcu uniosło swój łeb znad horyzontu. Czekałem na to. Urodziłem się tu, wychowałem i nigdy wcześniej nie miałem problemu z nastrojem o tej porze roku. Jednak teraz łapałem się na tym, że wyczekuję tej jasnej tarczy, nawet jeśli z początku będzie świecić na niebie tylko przez chwilę.
- Północna Norwegia, a szczególnie te wietrzne wyspy, mogą zauroczyć człowieka na kilka sposobów. Uduchowić i przynieść spokój, to jest akurat pozytywna strona. Mogą też przytłoczyć, zdławić radość życia, powodując, że będziemy egzystować w marazmie do końca swoich dni. Co gorsza, to miejsce może też wydobyć z nas ciemną stronę lub wpędzić w przygnębienie pogłębiające się z każdą czarną nocą polarną i każdym kolejnym nieustającym deszczem.
- Tu wytrwają tylko silni, tacy jak ty i ja – odpowiedziałem.
Próbowałam sobie przypomnieć, w którym momencie straciłam Wincentego. Kiedy zaczął od nas uciekać, coraz rzadziej wracając do domu na czas. Skupiona na synu, musiałam przeoczyć tę chwilę.
Błyszcząca czerwona kula bujała się, migocząc odbijającymi się w niej światełkami. Strzeliłam w końcu tak mocno, że bombka spadła na podłogę i rozbiła się u moich stóp na setki małych i dużych kawałków, tworząc srebro-czerwony świąteczny deseń. Wzór mojego obecnego życia.
Wpatrując się w te błyszczące drobiny, widziałam dziesiątki swoich odbić. Gorączkowo zastanawiałam się nad jedną istotną kwestią.
Nigdy wcześniej nie paliłam. To był mój pierwszy papieros w życiu. Zaciągnęłam się, zakrztusiłam ze dwa razy, ale potem poszło już gładko. Z zaciekawieniem odkryłam, że bardzo mnie to relaksuje.
Jest coś magicznego w norweskich fiordach. Wcinają się w głąb lądu, tworząc niezwykłe krajobrazy, wyraz potęgi natury. Strome zbocza gór wyrastających prosto z morza, w którym arktyczna woda lśni zimą wszystkimi odcieniami granatu aż po czerń, zapierają dech w piersi i zmuszają, by je podziwiać. Nie da się przejść obok nich obojętnie.
Kapryśna zimowa pogoda raczyła nas a to sztormem, a to burzą śnieżną. Noc polarna zabierała nam dzień, w zamian dając w południe coś na podobieństwo o zmierzchu.
Stałam przed choinką, patrząc na swoje odbicie w kulistej bombce. Chaos w mojej głowie nijak się miał do świątecznej atmosfery. Prezent, który podarował mi ojciec mojego dziecka, zgasił wszystkie lampki na choince naszego związku.
Czułam podskórnie, że gdy spotkam go ponownie, nie będę w stanie zachować takiego spokoju jak teraz. Nie chciałam się przed nim rozsypać.
Pusty śmiech ogarniał mnie teraz, gdy przypominałem sobie dawnego siebie. Byłem psem na baby. Im bardziej z buta mnie traktowały, tym bardziej o nie zbiegałem. Moje ego nie znosiło odrzucenia.
Przede wszystkim zapomniałem o kobietach i o tej silnej idiotycznej potrzebie zdobycia każdej Życie nie może być przecież tylko pasmem podbojów i płytkich relacji.
Wiesz, jak to tutaj jest, ludzie z zewnątrz zakochują się w urodzie wysp i kupują domy, a po kilku srogich zimach czy mocno deszczowych latach mają dość. To nie jest miejsce dla słabych ludzi.
Bo życie tak blisko szorstkiej natury pogłębia taki stan emocjonalny. Albo przyjmiesz z dobrodziejstwem inwentarza niekończące się noce lub dni, ciągły wiatr i blokady dróg z powodu osuwisk czy burz śnieżnych, albo pozwolisz, by krępowało to twoją wolę życia.
W połowie lutego zaczęło być w końcu trochę przyjemniej. Przez deszcz, sztormy i śnieżyce przebijało się od czasu do czasu słońce, zdarzały się nawet dni, kiedy nie padało i wiatr słabł.
Z wodą zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy. Obok drobnych białych grzyw fal zaczęły się pojawiać powolne, lecz rozległe wiry. Ledwie krążyły, jakby ktoś mieszał w morzu wielką łychą.
Gdy włosy opadały na jego twarz i w artystycznym nieładzie piętrzyły się wokół czarnego kaptura, wyglądał dziko i trochę barbarzyńsko. Uświadomiłam sobie właśnie, że taki jest mój typ mężczyzny.
Wiatr cicho zawodził, dając do zrozumienia, że na pewno zagoni dziś nad wyspy szare, spęczniałe od deszczu i śniegu chmury. Szum fal wtórował jego pieśni.
Ja już wcześniej odkryłam, że ma niezwykły talent, bo jako czterolatek potrafił odręcznie namalować koło tak, jakby używał cyrkla. Idealnie równe.
Czułam, że drżą mi ręce. Szelest trzymanej przeze mnie kartki dobitnie mi uświadamiał, że gdy tylko uchylę powieki, dowód na to, że moje dziecko naprawdę widzi duchy, znów stanie mi przed oczyma.
Co ja mam teraz z tym zrobić?
Nauczyłam się, że tu ważniejszy jest komfort niż wygląd. Norwegowie wychodzą z założenia, że należy się ubierać w to, w czym jest wygodnie i ciepło. Szybko przejęłam ten zwyczaj, z chęcią pozbywając się obcisłych legginsów i eleganckich bluzek.
nie ufam do końca mężczyźnie, który jest bardziej zadbany niż kobieta.
Płynąc kajakiem, stajesz się jakby częścią fiordu. Jesteś tak blisko wody, że niemal jej dotykasz. Czujesz pod sobą siłę tego żywiołu i daje ci to takiego kopa mocy, a jednocześnie uświadamia, jak kruchą jesteś istotą w obliczu Matki Ziemi.
Ośnieżone góry były jak białe płótno, na którym zorza polarna malowała światłem kolorowe magiczne obrazy. Te niesamowite barwy mieszały się dając paletę kolorów Północy.
Tak to jest, że czasem musimy szukać swojego miejsca po całym świecie. Jedni znajdują je tam, gdzie się urodzili, inni muszą wędrować, by osiąść w okolicy, w której dusza czuje spokój, a umysł bezpieczeństwo.