cytaty z książek autora "Jerzy Zieliński"
Rzeczywiście, zawstydzili się oboje jak dzieci przyłapane na złamaniu jakiegoś zakazu i nie odpowiadając na te zaczepki, spuścili głowy, wykazując demonstracyjnie nadmierne zainteresowanie swoimi talerzami. Dopiero po chwili Piotr, przełknąwszy kęs smacznego kotleta, skomentował ich uwagi:
- Kochani, wszyscy tu jesteśmy dorośli i wiemy, że czasem zdarza się ludziom wejść w bliższe relacje, czuć do siebie szczególną sympatię i rozumieć się wzajemnie. To właśnie dotyczy nas. Prawda Romuś? - spytał
i chciał ująć ją za rękę, ale nie natrafiwszy na nią, bo akurat zamaszyście kroiła kotleta, tylko pogłaskał ją po ramieniu.
Przeżywała katusze, gdy był na górze i nie wracał przez prawie godzinę. Próbowała oglądać telewizję, czytać książki, gazety, ale nie rozumiała nic z tego, co mówią, ani co było napisane.
Gdy wrócił, patrzyła badawczo, czekając na jakiś komentarz. Milczał zamyślony i poważny. Dopiero po jakimś czasie westchnął głęboko i powiedział tylko:
- No tak, zobaczymy, co z tego wyniknie.
Nie powiedział nic więcej, a ona nie miała odwagi pytać o szczegóły.
Roma odebrała to jak wymierzony policzek. Z dzieckiem na rękach pobiegła do sąsiedniego pokoju i rozpłakała się. Udał, że tego nie słyszy i siedział nieruchomo w fotelu. Podobnych scen było jeszcze kilka – powodem, zazwyczaj były jego uszczypliwe uwagi, także dotyczące sposobu wychowania czy odżywiania dziecka.
W takiej atmosferze upływały kolejne miesiące. Pewna poprawa nastąpiła wraz z nastaniem lata. Roma ukończyła pierwszy rok studiów z dobrymi wynikami. Miała wakacje, a sprzyjająca pogoda pozwalała na dłuższe pobyty w ich domku w lesie. Mikołaj zaczął mówić pierwsze słówka. Wzruszyła się, gdy wyszło mu pierwszy raz słowo „mama”. Biegał po świeżo skoszonej trawie, pokrzykując wesoło, często przewracając się, a wtedy bieg zmieniał się w raczkowanie. Były to chwile radości, których tak im brakowało w ostatnim okresie, ale ich wzajemne relacje nigdy już nie wróciły do stanu sprzed wdrożenia szaleńczego pomysłu z „surogatką”.
Piotr utracił ciepło, jakie kiedyś aż promieniało od niego. W żadnym geście ani słowie nie odczuwała dawnej adoracji.