cytaty z książek autora "Dominik Rutkowski"
Im dalej na Zachód, tym niżej gniemy głowy w fałszywym pokłonie, im dalej na Wschód, tym wyżej tę głowę unosimy, sami oczekując hołdów.
Co stanie się z nią, co stanie się z dzieckiem, kiedy przegrają wojnę, a nad światem zapanuje ta słowiańska zgraja; kiedy nad każdą europejską stolicą załopocze czerwona flaga? Zwycięzcy będą się mścić, była tego pewna, na dorosłych, na dzieciach, na kobietach, na wszystkich. Pogrążała się w czarnych myślach. Bolszewicy. Zdolny do wszystkiego motłoch. Krwiożerczy i żądny rewanżu. Będą mordować, kobiety gwałcić, mężczyzn wykastrują a dzieci odbiorą. Tak, zabiorą dzieci, silne germańskie dzieci, będą chcieli poprawić tę swoją skurwiałą rasę, wzbogacić krew. Nie cofną się przed niczym. Wychowają na komunistów. Jak się przed tym ochronić?
Bo żyjemy w cywilizacji zbudowanej na lęku. Na strachu przed wojną, rewolucją, śmiercią ukochanych, torturami, więzieniem, przed głodem i chorobami, wypadkami, piratami drogowymi i przekraczaniem prędkości, przed ogniem i wodą, tsunami, pożarami lasów, przed smogiem, junk food, GMO, dziurą ozonową i efektem cieplarnianym, uwagą w dzienniczku, pałą w szkole i pałą stróża prawa, przed powtórką z historii, złymi wyborami, brakiem wyboru...
Nie odpowiedziała, stanęła do niego plecami i zgięła się wpół. Futro na pochylonych plecach zadrgało spazmatycznie, a do uszu Mollika dotarł głuchy bulgot. Po chwili na płytę lotniska wylał się strumień żółtobeżowych rzygowin. Damą targnęły gwałtowne torsje, a stojący za jej plecami Standartenfuhrer Gustav Mollik pomyślał, że to właściwa reakcja na zetknięcie się z tą kurewską ziemią, że tak właśnie powinno się z nią uczynić, z tym kurewskim krajem, z tymi kurewskimi ludźmi, utopić w morzu wymiocin, ekstrementów, błota, zgnilizny, wszelkiego brudu, zalać nimi, tak żeby nikt nie mógł złapać tchu, żeby każdy z tych pieprzonych Polaczków zachłysnął się smrodem, a potem zginął pod jego powierzchnią, a cała Generalna Gubernia pokryła się cuchnącym kożuchem. Niech się zasklepi jak wystygnięta lawa, tak żeby nic tu nigdy nie wyrosło. Żeby nie pozostał po niej nawet okruch pamięci.
...patrzyła na kamienną tablicę. Wygrani zawsze stawiają pomniki terrorystom, jeśli tylko stali po ich stronie, myślała, zachowując wyraz twarzy równie kamienny jak tablica. Nagle okazuje się, ze bezprawie było walką o wolność, że przestępcy są bohaterami, że można było zabijać bez oglądania się na wyroki legalnych sądów. Przecież ci ludzie zostali osądzeni i skazani za ciężkie przestępstwa przez działające zgodnie z prawem władze. A ze wyrok wykonano publicznie? Cóż, takie były czasy. Teraz są inne, nowe, i tym samym ludziom wmurowuje się pamiątkową tablicę, nazywając ich męczennikami, rozważała.
Wszędzie dokądkolwiek prowadziło więcej niż jedno wejście i wyjście - czy to był cmentarz, czy stadion, klatka schodowa, szkoła, szpital, boisko, dworzec, kino, ogrodzony park, podwórko - bez względu na to, kto zawiadywał kluczami, otwarte było zawsze tylko jedno przejście.
Tym razem , idąc przez miasto, rozglądała się spokojniej, starała się jak najwięcej zapamiętać i jak najwięcej zrozumieć, porównywać widziane obrazy z tymi, które podpowiadała jej wyobraźnia podczas czytania książek.
I tak jakoś niespecjalnie tę granicę przekroczyliśmy".