cytaty z książek autora "Stefan Żeromski"
Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał...
Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skargi z warg zaciśniętych głucho.
Nie wszyscy możemy być filozofami, bo któż by świnie pasał?
Człowiek jest to rzecz święta, której krzywdzić nikomu nie wolno. Granica krzywdy leży w sumieniu, leży w sercu ludzkim.
Każdy ma swoje miejsce ulubione w dzieciństwie. To jest ojczyzna duszy.
Odzywa się we mnie głos jakiś wewnętrzny, który ilekroć się odzywa, odwodzi mię zawsze od tego, cokolwiek w danej chwili zamierzam czynić, sam jednak nie pobudza mię do niczego"...
Trza było skazać na śmierć tę miłość, od której serce pęka, jakby zbielałem w ogniu żelazem wypalić wszystko aż do ostatniego wspomnienia.
Od dawna wiedziała, że musi umrzeć z tej niezrozumiałej choroby, którą się zaraziła na widok tego obcego pana.
Poezja to szczery głos duszy ludzkiej, wybuch pewnej formy namiętności.
Nieraz myślę sobie, że coraz dalej jestem sercem od ludzi. Dokądś odchodzę, do jakichś sennych widziadeł, do jakichś bohaterskich, czystych cieniów. One to stanowią prawdziwe towarzystwo.
Nauka jest jak niezmierne morze... Im więcej jej pijesz, tym bardziej jesteś spragniony. Kiedyś poznasz, jaka to jest rozkosz. Ucz się tylko, co jest sił w tobie, żeby jej zakosztować.
Przybył obcy człowiek, a stał się wszechwładną siłą, która w duszy rządzi i świat sobą napełnia
Otrzymałem wszystko, co potrzeba... Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty... Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał.
-Kochałaś tamtego?
- Nie.
- Więc dlaczego dałaś mu się całować?
- Bo mi się dosyć podobał.
-Macie chore nerwy.
-O, tak. Ale ja mam także inną jeszcze chorobę. Ja mam zanadto wyedukowaną świadomość. To jest ścierwo obolałe!
Ja z wierzchu jedynie jestem pomalowany na kolor stalowego bagnetu. W środku wszystko jest kruche jak stearyna.
Wstaję rano, idę na lekcje, odbywam wszystko jak się patrzy - i śmieję się z tego wszystkiego. Jest to tyle warte, co wiatr karmić. Sama siebie pytam, czego mi się chcieć może i ciągle, nie mówiąc sobie tego, stwierdzam, że pragnęłabym jednej tylko rzeczy: nie być.
Chciałabym pisać prawdziwie i szczerze, a to jest trudność niesłychana. Mam dużo myśli na pół świadomych, jakby zabłąkanych z cudzej okolicy, które, jeżeli nawet sama sobie zechcę sformułować, już się zmieniają pod piórem i nie są takie... Jak to zapisywać? Tak jak nadchodzi, czy tak jak się w słowie zmienia?
Smutek wewnętrzny zamieniał się z wolna na jałowy cynizm i podłą gnuśność.
(...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
Już sama nie wiem, czego chcę. Tęsknię, a raczej usycham z tęsknoty. Chciałabym pójść, uciec... Jestem jak człowiek bardzo chory, który sam nie wie, co go najwięcej boli. Źle mu jest, a poruszyć się nie ma siły. Gdyby zresztą zdołał, to i zmiana położenia szkodę mu przynieść może.
Gdybyś kiedyś we śnie poczuła,
że oczy moje już nie patrzą na
Ciebie z miłością,
wiedz żem żyć przestał
Co krok można spotkać osoby zadowolone (z siebie), ale nigdzie nie widać wesołych.
Ale on nie powiedział jej nigdy ani słowa! Ani jednego westchnienia, ani jednego półsłóweczka! Tylko w tych ciemnych, głębokich oczach jego płonie miłość. Och, nie romans, nie miłostka, nie radosny flirt, lecz posępna miłość.
Czemu ze mnie, sosny złamanej, chcecie budować jeszcze okręt? Czy nie dosyć, że już raz mnie roztrzaskał wicher na lądzie?
-(...) będą tacy jak ty, których należy oświecić i wziąć w rękę.
- Mnie nikt nie będzie brał w rękę, bo ja nie jestem parasol ani łyżka."
Rozmowa Lulka z Baryką