cytaty z książek autora "Ellyn Kaschak"
Gdyby ustanowić godzinę policyjną dla mężczyzn - ponieważ na ulicach i w parkach, szczególnie nocą, stanowią oni poważne zagrożenie dla kobiet (...) - czy doszłoby do eksplozji brutalności w domach?(...) Nasza nieformalna godzina policyjna dla kobiet jest traktowana jako coś najzupełniej oczywistego tak samo, jak brutalność mężczyzn. Musimy zapytać, dlaczego określa się to zjawisko po prostu jako zagadnienie fizycznej i psychicznej bezradności kobiet, a nie problem irracjonalnej przemocy i braku samokontroli u mężczyzn? Nie istnieją programy zapobiegania męskiej brutalności, a można by na przykład uczyć chłopców panowania nad sobą i nad własną agresją, szanowania potrzeb i uczuć dziewcząt, a nawet rozumienia, że te potrzeby mogą być inne od męskich.
Chłopiec czy mężczyzna w kulturze patriarchalnej często nie postrzega kobiet jako jednostek autonomicznych. Najpierw matkę, potem żonę, a w końcu córki widzi jako uzupełnienie siebie samego i swoich potrzeb. Nawet gdy doświadcza frustracji z powodu tylko częściowego ich zaspokojenia przez matkę lub opiekunkę, nadal uczy się od matki, od ojca, od społeczeństwa, że zawsze ma prawo oczekiwać od kobiet opieki i gratyfikacji.
Psycholodzy zazwyczaj uważają, że mężczyźni prezentują odrębny i bardziej autonomiczny typ "ja" niż kobiety. Opinia ta należy jednak do dziedziny kulturowej mitologii. Z pewnością można postrzegać mężczyznę jako odrębnego i niezależnego, jeśli zignoruje się wszystkie kobiety, których wsparcie pozwala mu utrzymać tę iluzję.
Dzięki bezpośrednim stwierdzeniom i przykładom dziewczynka wcześnie dowiaduje się o zagrożeniach, na jakie jest narażona. Nieufność, lęk i ograniczenie stają się więc integralną częścią jej kształtującej się tożsamości. (...) Tylko wtedy, gdy kobietę eskortuje mężczyzna, inni będą uważali, że jest ona poza ich zasięgiem, bo istnieje wokół niej nieprzekraczalna granica. (...) Obecnie wiele zamężnych kobiet nie przybiera nazwiska męża, ale wówczas zachowują nazwisko ojca.
Dziewczęta i kobiety uczą się, że liczy się nie to, co mówią, ale to, jak wyglądają. Nieustannie przyzwyczajają się do reakcji innych osób na swój wygląd, zachowanie i seksualność. (...) Aby zrozumieć własne odczucia, kobieta musi błądzić wsród wielu twarzy i reakcji.
Psycholodzy feministyczni muszą przypominać zarówno sobie, jak i nie zawsze otwartej na nowe idee społeczności psychologów niefeministycznych, że kobiety nie można zrozumieć, jeśli narzuca się jej uogólnione doświadczenia mężczyzn bądź ich jednostkowe wyobrażenia o tym, co to znaczy być kobietą.