cytaty z książek autora "Monika B. Janowska"
- Ale chyba nie myślicie, że to ja go zabiłam?! - Na dowód swej niewinności podsunęłam im przed oczy splamione czerwienią dłonie Lady Makbet.
Starsza pani, zdecydowanie niepozbawiona temperamentu, nie czekała na odpowiedź. Na wdowim wyposażeniu miała drewnianą laskę i nie zawahała się jej użyć niezgodnie z przeznaczeniem. Chroniąc swoją głowę oraz kamuflaż, pochwyciłam swoją laskę i nawet sprawnie odparowywałam ciosy. Nietrudno się domyślić, że moje starania, aby pozostać niewidoczną, szlag trafił, bo wszystkie oczy zwróciły się na dwie staruszki pojedynkujące się o nieboszczyka. Cóż było czynić? Oddałam punkty walkowerem i uciekłam w popłochu, chcąc uciszyć skandal.
Wszystko wydawało się teraz snem. Każde wczoraj, przedwczoraj, każda cząstka przeszłości. Co mnie właściwie pchnęło do tak nierozważnego kroku? Przecież mogłam się wykończyć, naprawdę osierocić dzieci. „Osierocić” to może nieodpowiednie słowo, raczej „półosierocić”, bo zostałby im przecież jeszcze ojciec.
Ale drugim razem to już pech! Niedobrze! Bardzo niedobrze!
Niestety, nie mogłam zlokalizować młotka, ale doskonale wiedziałam, gdzie spakowałam tłuczek do mięsa. Na tej samej energii wróciłam do miejsca, gdzie zaczepiony o wystający gwóźdź z poręczy wisiał kawałek mojego dresu. Zerwałam materiał i z całej siły, jaką wyzwolił we mnie sprzeciw wobec fatum, trzymając oburącz tłuczek, waliłam w złośliwego gwoździa.
– Nie! Życzę! Sobie! Już! Żadnego! Pecha! – wykrzyczałam porządnie tak, aby wyższa instancja ingerująca w mój los też mnie wyraźnie usłyszała i nie miała wątpliwości, że nie dam sobie planowanego, nowego, lepszego życia odebrać!
(...) może jednak na górze jest ktoś, kto wyrównuje nam straty w życiu, a cierpienie osładza radością? Może nie zawsze się śpieszy, ale ostatecznie ratuje przed szaleństwem i beznadzieją.
Milion pierwszy raz! Dlaczego miłośnicy jakichkolwiek sportów nie dadzą innym normalnie żyć? Czy jeśli nie lubisz jeżdżenia na nartach, to każdy musi ci pomóc, jakbyś miała zakaźną chorobę i jako jedyna na świecie nie wiedziała, że wynaleźli już szczepionkę sto lat temu?!
Zoltan gapił się tak pogardliwie, jakbym planowała zjeżdżać na rozkładających się zwłokach krowy z pełzającym po otwartych wnętrznościach robactwem.
...w stroju do joggingu o tak ostrych barwach, że był widoczny nie tylko w nocy, lecz także z satelity" .
Na szczęście wściekły róż, odcinający się od bieli zaśnieżonego pobocza, przyspieszył mój poszukiwawczy sukces.
Internet! Magiczne słowo, którym dzieci straszą swych nieucywilizowanych rodziców! Komputer, laptop, Internet i temu podobne były dla mnie jeszcze większą tajemnicą niż wszystkie zjawiska paranormalne razem wzięte. Przespałam cały postęp cywilizacyjny. Świat się komputeryzował, a ja w tym czasie zamieniałam się w kurę domową.