Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Valerio Zecchini
1
4,8/10
Pisze książki: popularnonaukowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,8/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Atlantyda. Tajemnica zaginionych kontynentów
Valerio Zecchini
4,8 z 12 ocen
28 czytelników 3 opinie
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Atlantyda. Tajemnica zaginionych kontynentów Valerio Zecchini
4,8
Bellona pokusiła się o wydanie książki pod tytułem „Atlantyda. Tajemnica zaginionych kontynentów”. Nabyłam pozycję z ciekawości, z powodu licznych ilustracji oraz fotografii. Również zadecydowała o tym cena.
Tak jak tytuł wskazuje, większość publikacji poświęcona jest mitycznej Atlantydzie. Ostatni rozdział pokazuje przykłady innych wspomnień o zaginionych cywilizacjach: Lemurii, Kontynencie Mu i innych starożytnych ludach.
Na książkę trzeba spojrzeć chłodnym okiem, mimo części, która wydaje się poważna, czyli „Dowody naukowe”. Dowody te sprowadzają się do ogólnodostępnej wiedzy o tym, że kontynenty wędrują, występują ruchy płyt tektonicznych, itd.
Ciekawostką jest temat pojawiających się i znikających wysp. Chodzi tu o spisane w dziennikach żeglarskich wydarzenia dokumentujące wynurzanie się wulkanicznych gór, wysp, a potem znikanie w odmętach wód oceanu.
Jednak nie znikające wyspy najbardziej przykuły moją uwagę, a dawny lud z Wysp Kanaryjskich. Posłużę się tutaj cytatem: „[…] Wyspy Kanaryjskie zaczynają odgrywać znaczącą rolę historyczną w XIV wieku, kiedy zajmują je Hiszpanie. To, co nas jednak najbardziej interesuje, to tradycje Guanczów, na poły prymitywnego ludu, który wówczas je zamieszkiwał i który został unicestwiony przez konkwistadorów, którzy uczynili z archipelagu port przystankowy w wyprawach oceanicznych. Przedstawiciele tego ludu, jak wynika z opisów, byli dość wysokiego wzrostu (mogli przekraczać metr osiemdziesiąt),mieli jasną skórę, niebieskie oczy, jasne bądź rude włosy, i zazwyczaj duże, spłaszczone na potylicy czaszki. Głowa Guancza była podłużna, oczodoły szerokie i nisko osadzone, nos raczej krótki, przypominający nos człowieka z Cro-Magnon […]”.
Atlantyda. Tajemnica zaginionych kontynentów Valerio Zecchini
4,8
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Na początku było biadolenie. Biadolenie jak to przestarzała nauka blokuje prawdy objawione.
Największą wadą jest niezachwiana wiara w dosłowność przekazu, zawartego w pismach Platona: pomijając już fakt, że owe pisma zachowały się jedynie w wielokrotnie przepisywanych kopiach średniowiecznych, to od istnienia i zagłady Atlantydy do chwili opowiadania o niej przez Kritiasza, miało upłynąć 1000-1500 lat, lat w których istniała jedynie w tradycji ustnej.
Dużo hipotez i nadinterpretacji niepopartych żadnymi dowodami. Co ciekawe stosuje autor te same metody, które zarzuca klasycznym naukowcom - wybiórczość 'dowodów': bagatelizuje szczegóły niepasujące do jego teorii a nacisk kładzie na te potwierdzające. Również rozumowanie niezgodne ze swoimi tezami traktuje na zasadzie "odrzucamy" lub "nas nie przekonują". Szkoda również, że w bogatym materiale ilustarcyjnym autor nie zamieszcza ani zdjęć ani rysunków sensacyjnych odkryć zarówno naziemnych jak i podwodnych, będących pozostałościami pradawnych supercywilizacji.
Brak źródeł zamieszczonych informacji a liczba przypisów (nie licząc źródeł antycznych) sięga zawrotnej liczby ok. 20 z 6-7 publikacji (w dodatku w miejscach mało istotych) - w klasycznej, betonowej i złej nauce przypisem okraszony byłby zapewne każdy akapit i co 3 zdanie. Sporo miejsca jak na taką książeczkę poświęca Therze, której jednak identyfikację z mityczną Atlantydą stanowczo odrzuca. Jakby tego wszystkiego było mało wartość publikacji obniża wieloktrotne powtarzanie tych samych informacji. I jeszcze rzut oka na bibliografię: 24 pozycje (w tym 4 starożytne teksty źródłowe),wśród których królują raczej nieznani autorzy włoscy, zapewne atlanatolodzy pokrewnego autorowi spojrzenia.
'Naukę' alternatywną ale gdybologię klasyczną uprawia Zecchini. Autorytetami w sprawach Atlantydy są dla niego Hapgood, Hancock czy... pani Bławatska. Autor cierpi na swoistą schizofrenię: najpierw pisze o sobie w liczbie pojedynczej by następnie przejść do mnogiej. Często odwołuje się do teozofii a ostatniego rozdziału poświęconego alchemii i tajnym bractwom, nawet nie ma co komentować.
Jedyną wartość tej książce nadaje część poświecona geologii, oparta na rzeczywistych faktach (= dowodach naukowych). Po lekturze niestety czytelnik nie dowie się, gdzie mieściła się mityczna Atlantyda ani gdzie w gruncie rzeczy jej szukać - w grę wchodzą dna wszystkich oceanów. Z żalem pozostać trzeba przy Santorini.
W porównaniu do książki Zecchiniego, 'Atlantyda' Paula Jordana, napisana drobiazgowo analitycznie, jest w pełni naukową i profesjonajną publikacją.
Dałem za nią 6,39 zł - srogo przepłaciłem.