Sword-Dancer Jennifer Roberson 7,3
ocenił(a) na 711 lata temu Dostałam wreszcie w me stęsknione łapki 1 i 2 tom Sword Dancera, w wydaniu omnibusowym, które jakiś czas temu wypuszczono za wielką wodą. Dostałam i natychmiast się w nią wgryzłam, bo niepodobieństwem by było posiadać inną powieść autorki ubóstwianych przeze mnie Kronik Cheysuli i natychmiast nie zapoznać się z tym światem.
Spieszę dodać, że, oczywiście nikt z polskich wydawców nie pofatygował się, by wypuścić to w Polsce i oczywiście popełnili wielki błąd.
Ponieważ nowy świat wykreowany przez panią Roberson... powala na kolana.
Tym razem nie ma zmiennokształtnej magii, nie ma wojen między rasami. Jest to świat ludzi, całkiem zwyczajnych ludzi, mających swoje wierzenia i zwyczaje, żyjących na Północy (pomieszanie Celtów z Wikingami pod względem kulturowym, z zachowań i wyglądu) i Arabo-podobnych, żyjących na Południu. Wśród tych ludzi są oczywiście przedstawiciele rozmaitych zawodów, handel ludźmi kwitnie, a magowie... magów takich jak znamy prawie nie ma. Są za to wśród nich ludzie będący Tancerzami Mieczy (Sword Dancerzy) mistrzowie w swej klasie. I jest magia, która płynie z tego zajęcia. Zdumiewająca magia łącząca wojownika i jego broń w jedną całość. W sumie to nawet nie wiadomo, kto kogo kontroluje: człowiek swoją broń, czy miecz, człowieka.
Tygrys to Tancerz Miecza z Południa. Były niewolnik, który dzięki odwadze, uporowi i poświęceniom stał się wolnym człowiekiem i mistrzem w swoich fachu. Nie ma nikogo, kto pokonałby Tygrysa w Kręgu (rodzaj areny, jaką wyznaczają sobie Tancerze, gdy ma dojśc między nimi do walki),a wielu poszukuje jego najemnych usług.
Żyłby tak sobie w spokoju i błogiej nieświadomości, co go omija, gdyby na jego drodze nie stanęła Delilah, w skrócie Del.
Ona również jest Tancerzem miecza, tylko innego typu. Szkolona przez mistrzów, od dziecka uczona magi miecza i posługiwania się nim, sama zostaje mistrzem, by osiągnąć cel, jakim jest zemsta i odnalezienie brata uprowadzonego w niewolę na południa.
Tak oto Del spotyka Tygrysa w obskurnej knajpie w krainie pustyń... i tu zaczyna się wielka przygoda.
Ogólne wrażenia mam bardzo dobre. Świat pochłania doszczętnie. Z wielką przyjemnością odkrywa się jego sekrety (tom pierwszy pozwala na poznanie południa, w drugim odwiedzamy północ) i wierzenia, które niekiedy są bardzo znajome. Bohaterowie są niezwykli, kobieta silna, mężczyzna jeszcze silniejszy, ale w ogólnym rozrachunku nie wygrywa żadne... lub też wygrywają oboje. Zresztą zależy jak kto odbierze tę powieść.
Romansik... niby go nie ma. Coś tam się czai na końcu ale na szczęście romansidła z tej książki nie zrobiono. Czysta wyprawa przygodowa w niezwykły świat. Dlatego polecam wszystkim, bez względu na płeć. O ile lubicie fantasy.